
I wtedy niespodziewanie wyskakuje mi okienko firmowego czatu. „Hej, wszystko w porządku? Nie widziałem Cię ostatnio w pracy. PS To musiało być straszne, z tą tyrolką. Trzymaj się! „. To Paweł ode mnie z działu. Wiadomość wydaje się tak miła, iż aż autentyczna. Tylko to serduszko… – pisze Karolina Norkiewicz z Klubu Komediowego w swoim felietonie.
Wszystko zaczęło się od niepozornej, niewinnej emotikony… Chociaż nie. choćby nieco wcześniej – od niefortunnej integracji firmowej pod Pułtuskiem. Wyjazd jak wyjazd. W agendzie, poza serią nic nie wnoszących wykładów i przemówień, były jeszcze tyrolka i kolacja. jeżeli zastanawiacie się, czy na rozpiętej między drzewami linie, na wysokości 15 metrów nad ziemią można utknąć, to owszem, można. Za dowód niech posłuży wideo z akcji ratunkowej, które moi niezastąpieni koledzy byli tak mili nie tylko nagrać (z najgorszej możliwej perspektywy, czyli z dołu), ale także niezwłocznie wrzucić na nasz wirtualny firmowy workplace… W ten sposób moja bezlitośnie opięta uprzężą pupa stała się hitem intranetu!
***
Przez kilka kolejnych dni zaczynam pracę od masochistycznego przeglądania komentarzy pod filmikiem.
Przeważają wpisy, których autorzy wychwalają mnie za bycie body positive, jednocześnie troskliwie przypominając, jaki jest udźwig naszych biurowych wind. Biorę kilka dni zdalnej, które pozostali pracownicy natychmiast interpretują jako L4 i podsyłają mi artykuły nt. domowych sposobów na obtarcia od za ciasnych pętli udowych. I wtedy niespodziewanie wyskakuje mi okienko firmowego czatu. „Hej, wszystko w porządku? Nie widziałem Cię ostatnio w pracy. PS To musiało być straszne, z tą tyrolką. Trzymaj się! ”. To Paweł ode mnie z działu. Wiadomość wydaje się tak miła, iż aż autentyczna. Tylko to serduszko…
W pamięci mam niedawne szkolenie z netykiety i zasad komunikacji cyfrowej w firmie – emotikony pomagają wyrażać stan emocjonalny rozmówców, trudny do wyrażenia werbalnie, kiedy pośrednikiem są nowe technologie.
Dzięki emotkom można uniknąć niepotrzebnych nieporozumień. I oto nagle moje dotąd zablokowane trzecie oko otwiera się, a skłonność do zaprzeczania oczywistym faktom ustępuje intelektualnemu przebudzeniui! Dzwonię do Poli, mojej biurowej psiapsi, i razem analizujemy treść wiadomości od Pawła. „Hej, wszystko w porządku?” = troszczy się. „Nie widziałem Cię ostatnio w pracy” = zauważył i odczuł mój brak na openspejsie. „To musiało być straszne…” = trafnie ocenił grozę sytuacji. „Trzymaj się!” = znowu troska! No i to serduszko…
Google okazuje się mieć niezwykle skrajne interpretacje na ten temat (od „najbardziej podstawowa i zużyta znaczeniowo emotikona” po „wyraz głębokich, romantycznych uczuć”). Odwołujemy się więc do najwyższej wirtualnej instancji, do internetowej wyroczni, cybernetycznej Pytii, mianowicie – czatu GPT! „Czerwone serduszko często symbolizuje miłość lub sympatię”. Aaaaaa! Odpisuję Pawłowi: „Hej! Jutro już wracam do biura. Dzięki za troskę ”. I tak oto zaczyna się mój pierwszy i jedyny ROMANS BIUROWY.
***
Następnego dnia niemal wfruwam do biurowca. Recepcjonistka Sandra od razu zwraca uwagę, iż wyglądam jakoś inaczej. Jezu, jak to widać jednak, jak ktoś jest zakochany! (Poza tym wykonałam dziś makijaż zainspirowany tutorialem „Jak dobrze wyglądać w świetle jarzeniówek”). Na Pawła wpadam w pokoju socjalnym. Rozmawiamy kodem: Że ładna pogoda, iż kawa smaczna, a w ogóle, to całe biuro żyje teraz aktualizacją emoji na Teamsach. „Korek od szampana już nie fruwa”, a „tańczący pingwin stracił swój urok” – także jest aferka! Tu Paweł porozumiewawczo puszcza do mnie oczko i życzy miłego dnia. Łapię za telefon i w opcjach edytora czatu szukam buźki, która najlepiej oddałaby tę Pawłową sprzed chwili.
– twarz mrugająca okiem, MOŻE WYRAŻAĆ FLIRT!!
Ewidentnie piłka jest po mojej stronie. Powinnam zapewnić Pawła o mojej wzajemności. Podobno mężczyźni wolą zwięzłe, proste komunikaty, typu „podobasz mi się”. Tylko jak to przekazać emotikonami… Po chwili tworzę unikatowy rebus: (w sensie „ty”) („jesteś OK”). Wyślij.
***
Minęło kilka dni. Zero wiadomości od Pawła. Niby ma zielony status, a jednak wydaje się taki niedostępny… Tęsknię. Ukryta za dystrybutorem wody obserwuję biurko Pawła. Wyobrażam sobie, jak pijemy kawę z takich samym kubków, jak wzajemnie naklejamy na monitory miłosne postity… Słowem: stajemy się biurową power couple!
Tymczasem w firmie kolejna afera. Nasza office managerka Basia ma dość wyrzucania po nas co wtorek niezjedzonych jabłek. Rusza więc pilotażowa akcja „owoc na życzenie”. W grupowej konwersacji ludzie dzielą się swoimi preferencjami. Gdy Jerzy z księgowości wrzuca ikonkę , rozpętuje się dyskusja, czy pomidor to owoc, czy warzywo. Ja wykorzystuję to jako pretekst do luźnej zagajki. Odpalam prywatny czat i pytam Pawła, co sądzi o tej botanicznej zagwostce, i dalej piszę, iż jeżeli się da, to ja poproszę o . Wink, wink. Po chwili dostaję od Pawła maila (uuu, wchodzimy na nowy poziom relacji!) o treści „Chyba musimy o tym powiedzieć HR-om”. Mam ochotę krzyczeć z radości! Kochamy się z Pawłem i chcemy, aby wiedział o tym cały świat!
***
Okazuje się, iż zamiast romansu biurowego Paweł zgłosił molestowanie.
Nie wiem, co powiedzieć… Czuję się jak na tyrolce rozpiętej między dyscyplinarką a więzieniem dla seksualnych predatorek. Anita z HR-ów pyta mnie, czy mam coś na swoją obronę, więc bełkoczę od rzeczy o tym, iż technicznie rzecz biorąc, bakłażan to też owoc, i już starożytni Hiszpanie nazywali oberżynę „jabłkiem miłości” – co oczywiście nie pomaga… Na szczęście Paweł nie wnosi oficjalnej skargi. W konsekwencji cała firma ma jednak bezwzględny zakaz wyrażania emocji dzięki emotikon, emoji, kaomoji, awatarów, memów czy gifów. A w zasadzie najlepiej, byśmy w pracy nie wyrażali emocji w ogóle…

Nie mów do mnie ASAP! O spoko języku w pracy – www.niemowdomnieasap.pl
Z poradnika „Nie mów do mnie ASAP! O spoko języku w pracy” dowiesz się między innymi:
- stosowanie jakich metod może poprawić komunikację z naszym zespołem.
- jakie słowa irytują nas w pracy,
- czym jest komunikacja empatyczna,
- co sądzimy o używaniu feminatywów w środowisku zawodowym,
- jakie trudności generuje próba porozumienia się różnych pokoleń,
- z czego nie chcemy żartować w pracy,
- stosowanie jakich metod może poprawić komunikację z naszym zespołem.