"FT" przypomina, iż w 2018 roku spotkanie Trumpa z przywódcą Rosji Władimirem Putinem w Helsinkach na tyle zaniepokoiło ówczesne otoczenie prezydenta USA, iż jedna z jego głównych doradczyń Fiona Hill "rozważała upozorowanie zasłabnięcia, by przerwać całe wydarzenie".
Trump kwestionował wtedy ustalenia amerykańskiego wywiadu i "za dobrą monetę brał zapewnienia rosyjskiego przywódcy", iż ten nie ingerował w amerykański proces wyborczy.
Trump "ponad doświadczenie swoich doradców stawia lojalność"
"Gdy Trump spotka się w piątek z Putinem na Alasce, ekspertów od Rosji prawdopodobnie nie będzie w pokoju" - odnotowuje "FT". Będzie tak m.in. dlatego, iż w swojej drugiej kadencji Trump "ponad doświadczenie swoich doradców stawia lojalność".Reklama
Jako przykład "FT" podaje głównego negocjatora Trumpa Steve’a Witkoffa, którego nazywa "nowicjuszem w dziedzinie polityki zagranicznej". Gdy ten nowojorski deweloper odpowiada za negocjacje z Rosją, "doświadczeni urzędnicy zostali odsunięci na boczny tor, oczernieni i zmuszeni do rezygnacji z pracy".
Według "FT", "przed spotkaniem o wysokiej stawce z Putinem normalnie urzędnicy amerykańscy intensywnie pracowaliby, by upewnić się, iż prezydent jest dobrze poinformowany i przygotowany na poruszenie każdego tematu, jaki może podnieść rosyjski przywódca".
Masowe zwolnienia w drugiej kadencji Trumpa
Główną rolę w tym procesie w przeszłości odgrywała w USA Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Rola tego organu za drugiej kadencji Trumpa "została drastycznie ograniczona", a "dziesiątki ekspertów ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa narodowego w maju usunięto ze stanowisk" - odnotowuje "FT".
Prócz tego w ramach szerszej redukcji liczby pracowników federalnych ponad 1300 urzędników zwolniono w ubiegłym miesiącu z Departamentu Stanu. Wśród nich znaleźli się analitycy zajmujący się Rosją i Ukrainą.
"FT" podaje szacunki, zgodnie z którymi od stycznia, czyli miesiąca zaprzysiężenia Trumpa, jedna czwarta dyplomatów "opuściło swoje miejsce pracy". Wśród tych, którzy pozostali dominują osoby z niskim morale.
Brytyjski dziennik cytuje Erica Rubina, ambasadora USA w Bułgarii za pierwszej kadencji Trumpa, który zauważa, iż "najważniejsze stanowiska w administracji dotyczące Rosji i Ukrainy pozostają nieobsadzone", podając jako przykład brak zatwierdzenia ambasadorów USA w Moskwie i Kijowie.
Zdaniem Rubina "Donald Trump nie ma ani jednej tworzącej politykę osoby, która znałaby się na Rosji czy Ukrainie".