Wall Street kicha, świat ma katar

homeandmarket.eu 1 tydzień temu

Wojna handlowa prezydenta Trumpa, zmiana modelu wzrostu w Stanach Zjednoczonych i konsekwencje dla świata i Polski – to tematy rozmowy Kazimierza Krupa z Piotrem Kuczyńskim, analitykiem rynków finansowych z Domu Inwestycyjnego Xelion.

Co się dzieje w Stanach Zjednoczonych? Mamy tam prezydenta, który… No właśnie, co wyprawia?

Wpływ Stanów Zjednoczonych na resztę globu jest potężny nie tylko od strony gospodarczej. Mówi się nawet, iż o ile Wall Street kichnie, to cały świat ma katar.

Efekt motyla.

Twierdzę wręcz, od kiedy jestem związany z rynkiem kapitałowym, iż Wall Street to jest takie „słoneczko”, a cała reszta giełd to księżyce. Świecą światłem odbitym.

Stany Zjednoczone mają walutę rezerwową i choćby z tego powodu trzęsą światem, jak chcą. Mimo tego wydaje się, iż prezydent Trump, z całym szacunkiem, zaczyna posługiwać się narzędziami wręcz XIX-wiecznymi.

Można, a choćby trzeba wspomnieć tę ustawę z lat 30. zeszłego wieku. Po krachu na Wall Street z 1929 r. spowodowała ona wzrost ceł w Stanach i doprowadziła do totalnej recesji. Dopiero później New Deal Roosevelta wyciągnął gospodarkę amerykańską z problemów. Wygląda to trochę tak, jakby prezydent Trump nie znał tego przykładu. Nie bez powodu „Wall Street Journal” nazwał to, co robi prezydent Trump, najgłupszą wojną handlową w historii świata. Wszyscy zakładali, iż owszem, on postraszy, po czym będzie dyskusja, dogadamy się, cła zostaną obniżone i wszystko wróci do normy. Ale nie, jak powiedział Howard Lutnik, sekretarz handlu w administracji Trumpa, trzeba trochę pocierpieć, bo zmienia się wszystko. Wpływ państwa na gospodarkę ma zostać zastąpiony przez wpływ sektora prywatnego.

Kumulacja tych dwóch rzeczy nie może się skończyć dobrze.

Wielu szacownych ekonomistów ostrzegało przed tym jeszcze przed wyborami. Był taki raport 300 ekonomistów, którzy mówili, iż o ile wojna celna będzie wprowadzona w pełnej skali, to będzie kosztowało przeciętną rodzinę amerykańską 7,8 tys. dol. rocznie. Sporo. Na razie tak to wygląda. Trump mówił, iż inflacja ma gwałtownie spadać, tymczasem rośnie. choćby Jerome Powell, najpotężniejszy człowiek w finansach Stanów Zjednoczonych, nie jest w stanie powiedzieć, co z tego wyniknie.

Pojawia się wiele sprzecznych wektorów i nie wiadomo, które będą się wzajemnie znosiły, a które się połączą, wzmacniając sygnał.

Jeżeli Powell nie jest w stanie powiedzieć, jak będzie, i ja się mu absolutnie nie dziwię, to powoduje, iż na rynkach panuje niepewność. I wzrasta z każdym dniem. A Trump w telewizji mówi: musicie poczekać. Tak troszeczkę. Będzie gorzej, zanim się stanie lepiej. I w tym momencie od razu słyszę Johna Maynarda Keynesa, iż w długim okresie wszyscy będziemy martwi.

Nie bardzo wiadomo, co miałoby spowodować odwrócenie tego trendu.

Politolodzy mówią, iż Partia Republikańska to aktualnie tylko i wyłącznie skorupa, wydmuszka. Wszystko jest pod batutą Nerona, bo niektórzy tak nazywają Trumpa. To, co on powie, jest święte. Nicki Brzeziński, córka Zbigniewa Brzezińskiego, twierdzi, iż reporterzy pytali w Senacie, dlaczego senatorowie zatwierdzają do administracji takich ludzi, których nikt nigdzie by nie zaakceptował? Podobno odpowiadali, iż boją się o swoje życie!

Czy to, co się teraz dzieje, czyli to zarządzanie chaosem, nieprzewidywalny prezydent Trump i jego ludzie, to jest wybryk historii?

Obawiam się, iż to może stawać się normą. Człowiek im starszy, tym jest bardziej pesymistyczny, może realistyczny. Choćby projekt Heritage fundacji Project 2025. Chodzi w nim o to, żeby zwolnić ponad 40 tys. urzędników i zatrudnić w ich miejsce swoich wiernych trapistów. I zdaje się, iż to idzie w tym kierunku. Ale póki się da, nie ma co zadrażniać sytuacji z ekipą Trumpa. Trzeba się starać nie drażnić lwa. I jednocześnie bardzo mocno być przy Unii Europejskiej.

Po tej dawce pesymizmu może masz w zanadrzu jakiegoś białego łabędzia?

Biały łabędź jest oczywisty. o ile Niemcom rzeczywiście uda się dźwignąć gospodarkę, 500 mld euro robi wrażenie, to jest bazooka, potężna broń. Niemcy atakują z zaskoczenia, a świat nie oczekiwał takiego uderzenia w gospodarkę, takich pieniędzy. To wiele zmieni. Również dla nas. o ile gospodarka niemiecka się dźwignie, to Polska też się dźwignie. o ile Polska zaangażuje swoje środki w zbrojenia, w różne rzeczy, ze środków unijnych, i połączy to z niemieckim wzrostem gospodarczym, to mamy już duży plus. o ile do tego ruszyłaby gospodarka chińska i pomogła niemieckiej, to jesteśmy w dobrej sytuacji. o ile będziemy mieli dopalacze niemieckie, chińskie i polskie, to będziemy w doskonałej sytuacji. Tylko jeszcze wojna musi zamarznąć.

Idź do oryginalnego materiału