O czym nie wspomniał Radosław Sikorski podczas jednodniowej wizyty w Rumunii?
Minister spraw zagranicznych Polski, Radosław Sikorski, złożył jednodniową wizytę w Rumunii. Była ona wyrazem hipokryzji, w której wydaje się specjalizować polska dyplomacja .
Podczas konferencji prasowej ze swoim rumuńskim odpowiednikiem Emilem Hurezeanu, który w swojej części wystąpienia zwrócił uwagę, iż Polska i Rumunia są krajami bezpośrednio zagrożonymi agresywną polityką Rosji. Wspomniał też o Mołdawii, którą Rumunia popiera w jej staraniach o członkostwo W UE. Nie wspomniał nic o polityce rządu rumuńskiego wobec społeczeństwa mołdawskiego, polegającego na ułatwionym otrzymywaniu obywatelstwa Rumunii. Część obserwatorów wskazuje, iż jest to polityka nastawiona na powolną inkorporację Mołdawii. Dość powiedzieć, iż część członków rządu Mołdawii poza obywatelstwem Mołdawii, ma paszporty rumuńskie, wobec czego trudno określić, jakiego państw interesów bronią.
Z kolei Sikorski podkreślił, iż Polska i Rumunia są bliskimi partnerami i sojusznikami. Wspominał swoje lata młodzieńcze, gdy jako student jeździł do Rumunii, a także przypomniał swój udział w szczycie NATO w Bukareszcie w 2008 roku. Warto przypomnieć, iż ten szczyt ostatecznie określił swój jednoznacznie negatywny stosunek do uwzględniania interesów Rosji.
Radosław Sikorski nie odniósł się w żaden sposób do niedawnego aresztowania kandydata na prezydenta Rumunii Călina Georgescu, mającego ogromne szanse na zwycięstwo już w pierwszej turze. Aresztowanie to złamało zasady demokratycznych zasad, a zarzuty znaczna część mediów rumuńskich i światowych potraktowała jako dęte. Sikorskiemu w niczym to nie przeszkadzało.