Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej rusza z negocjacjami, które mają zmienić kamień milowy dotyczący pełnego oskładkowania umów cywilnoprawnych.
- Zaczynamy kolejną misję negocjacyjną. Najważniejsza sprawa: usunięcie z KPO nakazu pełnego oskładkowania wszystkich umów zleceń. Mamy twarde dane i konkretne argumenty - zapowiedział w wiceminister funduszy i rozwoju regionalnego Jan Szyszko.
Umów czasowych ubyło
"Rząd PiS wprowadził Unię Europejską w błąd wpisując tę reformę do KPO. Polska już 10 lat temu poradziła sobie z problemem braku ochrony społecznej pracowników. PiS wiedział to, gdy negocjował KPO w 2021 r. - napisał w serwisie X wiceminister funduszy i polityki regionalnej.Reklama
I przekonuje, iż przez ostatnie lata problem w zasadzie zniknął.
- 10 lat temu 22 proc. wszystkich umów w Polsce stanowiły umowy czasowe (m.in. zleceń). Najwięcej w UE. Dziś takich umów jest tylko 12 proc., tyle co w Niemczech czy Szwecji. 10 lat temu setki tysięcy zleceniobiorców nie odprowadzało składek. Dziś takich osób jest w Polsce mniej niż 1500 - to garstka pracowników na umowach o dzieło" - argumentuje wiceminister Szyszko.
Przypomina, iż w tej chwili jest wprowadzona minimalna stawka godzinowa, a płaca minimalna wzrosła z 1750 zł dziesięć lat temu, do obecnych 4666 zł, co daje najszybszy wzrost w Europie.
- Oskładkowanie wszystkich zleceń to fatalny pomysł. Usztywni rynek pracy, pracownicy dostaną mniej na rękę, pewnie zwiększy się szara strefa. Chcemy poprawiać ochronę społeczną pracowników, ale przy okazji wolimy nie rujnować rynku pracy. Proponujemy działać punktowo: wzmacniać PIP i ulepszać zasady naliczania stażu pracy. Do takich rozwiązań przekonujemy Komisję Europejską. Efekty rozmów niebawem - zapowiedział Jan Szyszko.
Jednak te argumenty nie odnoszą się do, wymienianego we wcześniejszej debacie nad planowaną reformą, problemu polegającego na tym, iż nadużywanie nieoskładkowanych umów przez część przedsiębiorców zaburza uczciwą konkurencję na rynku. Są też inne uwagi do takiego uzasadnienia.
Wartość nieoskładkowanych umów wzrosła
- Argumenty Pana Ministra odwołują się ogólnie do lepszej sytuacji zatrudnionych oraz mniejszej segmentacji polskiego rynku pracy niż 10 lat temu. To prawda, a wpłynął na to szereg zmian legislacyjnych wprowadzonych w tym czasie, jak również po prostu dobra sytuacja na rynku pracy, która wpłynęła na częstsze oferowanie przez pracodawców stabilnych warunków zatrudnienia. Ale jednocześnie problem arbitrażu składkowego, nierównych warunków konkurencyjnych oraz skomplikowania rozstrzygania zbiegów tytułów do ubezpieczenia przez samych pracodawców przecież pozostaje, a choćby przybiera na sile! Wartość nieoskładkowanych umów wzrosła z 8,3 mld zł w 2016 r. do 13 mld zł w 2023 r. Ponadto w 2023 r. mieliśmy przez cały czas ok. 600 tys. umów zlecenia, z tytułu których nie pobierano składek na ubezpieczenia społeczne ze względu na występowanie zbiegu tytułów - mówi Interii Łukasz Kozłowski, główny ekonomista FPP.
Argumentacja pomija też kwestie przyszłej emerytury, która jest w obecnym systemie zależna od wpłaconych składek.
Nie wiadomo, na czym ma polegać wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy
W obecnym stanie prawnym umowy zlecenia oskładkowane są obowiązkowymi składkami społecznymi (emerytalnymi, rentowymi, wypadkowymi) tylko do wysokości minimalnego wynagrodzenia. W tej sytuacji kolejna umowa tej osoby, już nie musi być "ozusowana" (płaci się tylko składkę zdrowotną, czyli w uproszczeniu składkę na NFZ).
Zamiast pełnego oskładkowania ma być wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy. Na czym konkretnie miałoby polegać? Na razie nie wiadomo.
Jak pisaliśmy już kilkakrotnie, od dłuższego czasu zabiega o to Generalny Inspektor Pracy. Chce zwiększenia kompetencji, między innymi wysokości mandatów (obecnie średni mandat to 1,2 tys. zł), oraz możliwości wydania decyzji administracyjnej przez inspektora pracy w sprawie zamiany kontraktu cywilnoprawnego na etat (ten postulat wzbudza kontrowersje), ale także wzmocnienia kadrowego.
"Jako Państwowa Inspekcja Pracy wnioskowaliśmy o podwyżkę w wysokości ponad 80 mln zł, a ostatecznie dostaliśmy o 40 proc. mniej niż chcieliśmy. Wnioskowane środki miały pozwolić nam na zwiększenie zatrudnienia o 64 etaty, co delikatnie rzecz ujmując nie jest wygórowanym postulatem, biorąc pod uwagę liczbę zadań, jakie w tej chwili stoją przed Inspekcją" - mówił w grudniu w rozmowie z Interią szef PIP Marcin Stanecki, tuż po uchwaleniu budżetu. Przyznając, iż przy obecnych płacach jest problem z pozyskaniem kadr, a szeregi inspektorów pracy w ostatnim czasie się kurczą.
Na razie nie wiadomo, w jakim stopniu i w jakim tempie zostanie wzmocniona inspekcja. Samo wpisanie tego do warunków KPO zwiększa presję, ale najważniejsze będą konkrety - na czym będzie polegało i w jakim stopniu.
- Przede wszystkim nie znamy konkretów, bo co to znaczy wzmocnienie uprawnień PIP? Czy dodanie uprawnień oznacza, iż PIP dostanie dodatkowe uprawnienia, ale będzie je wykonywać tym samym zasobem ludzkim? Wzmocnienie PIP to wzmocnienie skuteczności Inspekcji, a jest to możliwe tylko wtedy, gdy zwiększy się zasób kadrowy, czyli kiedy będzie więcej inspektorów pracy. Dodawanie uprawnień, bez wcześniejszego zwiększenia liczby etatów, doprowadzi do osłabienia Inspekcji, bo będzie miała ona więcej zadań, których nie będzie miała jak wykonywać - mówi Interii prof. Monika Gładoch, UKSW, członek Rady Ochrony Pracy.
Jak zaznacza, jeżeli jest postulat, by inspektorzy pracy wydawali decyzje w sprawie ustalenia stosunku pracy, to jeżeli miałyby to robić te same osoby, które w tym samym czasie muszą wykonywać kilkadziesiąt innych obowiązków, to tylko by osłabiło Inspekcję. - Dlatego najpierw trzeba zwiększyć liczbę etatów, wyszkolić odpowiednio inspektorów do nowych zadań - podkreśla.
Dostrzega w tym kontekście jeszcze inny problem. - Mianowicie często krytykuje się przedsiębiorców, iż zawierają innego rodzaju umowy zamiast umowy o pracę, np. w przypadku studentów, którzy wolą mieć zlecenie, ale moim zdaniem część pracodawców, np. rzemieślników, nie wie nawet, iż to nie jest kwestia wyboru, bo w określonych warunkach może być tylko umowa o pracę. Nie mają świadomości konsekwencji z tym związanych. Moim zdaniem wynika to w dużej mierze z niewiedzy, więc zanim PIP dostałaby narzędzie w postaci możliwości wydawania decyzji o ustaleniu stosunku pracy, powinna być przeprowadzona szeroka akcja informacyjna na temat różnic i konsekwencji z nich wynikających. Mniejsi pracodawcy często nie wiedzą, iż jeżeli student, który wprawdzie woli umowę zlecenie, ale ma pracować pod kierownictwem, w określonym miejscu i w określonym czasie, to on nie może zostać zatrudniony na zleceniu, bo zgodnie z przepisami Kp jest pracownikiem - mówi prof. Gładoch.
Monika Krześniak-Sajewicz