Zdradził, zarabiają kierowcy Ubera i Bolta. Kwoty nie powalają. "Praca za miskę ryżu"

19 godzin temu
Zarobki kierowców działających na aplikacjach taksówkarkach, takich jak Uber czy Bolt, od lat budzą duże zainteresowanie. Czy jest to sposób na pokaźny i stały dochód? Niektórzy wskazują na pensje niższe niż najniższa krajowa, a inni muszą choćby dopłacać. "Szkoda gadać".
Platformy transportowe na stałe wpisały się w krajobraz polskich miast, oferując szybki i wygodny sposób przemieszczania. Ich obecność jednak od początku budzi spore kontrowersje - szczególnie w środowisku tradycyjnych taksówkarzy. Przeciwnicy nowoczesnych rozwiązań wskazują na nieuczciwą konkurencję oraz brak przejrzystych zasad zatrudniania. Zwolennicy natomiast zwracają uwagę na atrakcyjne ceny, elastyczność i możliwość łatwego dorabiania. Czy rzeczywiście taka praca jest opłacalna? Kierowcy twierdzą, iż bywa z tym różnie.


REKLAMA


Zobacz wideo Maciej Mysona: Proces kupowania prawa jazdy za naszą wschodnią granicą jest dość popularny


Taksówkarze kontra wynajem auta. "Trzeba wydać 1000 zł tygodniowo"
Taka praca może stanowić zarówno stałe, jak i dodatkowe źródło dochodów, co ma istotny wpływ na ostateczne zarobki. Ważne jest również posiadanie własnego auta, które spełnia wymagania danej firmy. Jego brak nie oznacza jednak, iż dana osoba musi poszukać sobie innego zajęcia. w tej chwili dużą popularnością cieszy się wynajem samochodów od tak zwanych partnerów flotowych, którzy współpracują z Uberem i Boltem. Choć taki pojazd jest gotowy do jazdy - posiada komplet dokumentów i ubezpieczenie - ma to swoją cenę.
Zobacz też: Wlepiają mandaty za zbyt krótki postój. Zarabiają 5 tysięcy dziennie
Za auto u partnera flotowego trzeba wydać 1000 zł tygodniowo. Mam znajomego, który wynajmuje samochód na trzech wraz z dwoma kolegami. Ależ oni się nakombinują. Ten ma trzy godziny czasu, to wsiada i jedzie, potem zostawia auto następnemu. Muszą sobie bardzo ufać nawzajem. Ale to jest jakaś metoda
- zdradza w rozmowie z WP pan Tomasz, założyciel Stowarzyszenia Kierowców Aplikacji. Mimo iż takie rozwiązanie wiąże się z dużymi ograniczeniami, niekiedy po prostu nie da się inaczej. Wówczas jednak zarobki są niższe, ponieważ do prowizji dla platformy, podatków i paliwa trzeba jeszcze doliczyć koszt wynajmu.


Ile zarabiają taksówkarze? "To około 10 zł za godzinę"
Serwisowi WP udało się uzyskać kilka zrzutów ekranów z aplikacji, które pokazują, jak w naprawdę wyglądają zarobki kierowców. Pan Tomasz w ciągu tygodnia - między 15 a 21 września - był dostępny przez ponad 30 godzin. W tym czasie wykonał 95 przejazdów, które przyniosły mu 1 459 zł. Ostatecznie zarobił jedynie 305 złotych, ponieważ tyle zostało mu po odjęciu kosztów paliwa i opłaceniu prowizji dla firmy oraz podatków.


To około 10 zł za godzinę. Szkoda gadać. Pracę za miskę ryżu
- stwierdził. Pan Kamil, który porusza się własnym samochodem, między 15 a 21 września zarobił natomiast 1 693 zł. Musiał jednak oddać 527 zł prowizji, opłacić podatki i zadbać o auto. Koszt ładowania samochodu elektrycznego, sprzątania i mycia wynosi około 150 zł tygodniowo.
Nie jeżdżę cały czas, to dla mnie sposób na dorabianie. Mimo tego szkoda, iż wygląda to jak wygląda. Gdybym musiał wypożyczać auto, ledwo wychodziłbym na swoje. Jeżdżąc własnym, zdarzają mi się takie tygodnie jak ostatnio, gdy samochód trafił do warsztatu i dopłaciłem do interesu 400 zł
- komentuje taksówkarz. Panu Tomaszowi również zdarzało się dopłacać. Takie sytuacje najczęściej mają miejsce, gdy kierowca musi zrobić sobie dłuższą przerwę od jazdy. W lipcu i sierpniu taksówkarz nie pracował zbyt wiele, przez co w ciągu tygodnia dopłacał do tego interesu choćby po 200-400 zł. W efekcie w trakcie wakacji zarobił na rękę zaledwie 582 zł. Wszystko zatem zależy od dodatkowych kosztów, dostępności oraz tego, czy kierowca posiada własny samochód.
Dla przeciętnego Polaka takie zarobki są zupełnie nieatrakcyjne. Pośrednik pracy np. w Gruzji roztacza wizje przychodów na poziomie 16-20 tys. zł miesięcznie. Kierowca ma zasponsorowany wyjazd, zgłasza się do partnera flotowego, dostaje samochód i zaczyna jeździć. A potem orientuje się, iż z tych 16 tys. brutto zostają mu 3 tys. zł na rękę i to pod warunkiem, iż wyrobi tygodniowo 200 godzin za kółkiem
- twierdz pan Tomasz. W efekcie "trwa ściąganie kierowców z zagranicy na masową skalę", co ma istotny wpływ na lokalny rynek. Tym bardziej iż część procedur, na przykład dotyczących niekaralności czy legalnego pobytu w kraju, wciąż ma luki. Polscy kierowcy nie chcą jednak rezygnować z tego typu zajęć i domagają się licznych zmian. Chcą między innymi:


maksymalnej stawki prowizji na poziomie 13 proc.;
obowiązkowych egzaminów na prawo jazdy w języku polskim;
ujednolicenia systemu - nagradzanie wszystkich kierowców w ten sam sposób;
stworzenie niezależnego organu pośredniczącego w rozmowach między platformami a osobami, które dla nich pracują.


Źródło: finanse.wp.pl


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału