Zmroziło cię w środku lata? Functional freeze potrafi dać się we znaki, ale można z nim walczyć

1 miesiąc temu

Znacie to uczucie, gdy zegar wybija wolne, ale zamiast rzucić się w wir ambitnych zadań lądujecie na stosie poduszek na wersalce? I tak kolejny wieczór upływa na monotonnym przeglądaniu mediów społecznościowych lub dziesiątej powtórce wszystkich sezonów „Przyjaciół”. Jakkolwiek byście nie chcieli, nic wam się nie chce robić. To może być functional freeze. Stan „zamrożenia”, w którym ambicje i plany rozpływają się w otchłani niezdecydowania. Co kryje się za tym zjawiskiem i przede wszystkim jak skutecznie z nim walczyć, żeby mróz stał się tylko chwilowym zimnem?

Nareszcie! Wybiła 17:00, pora zamknąć służbowego laptopa i poświęcić się w pełni wykorzystywaniu wolnego czasu w ulubione aktywności. Może poćwiczyć grę na gitarze, namalować swój autoportret, odpalić sobie kurs online salsy lub cha-chy, wrócić do nauki fińskiego albo wyskoczyć z przyjaciółmi na jakąś dobrą kolację? Wszystkie opcje wydawałyby się kuszące, gdyby nie wszechogarniająca niemoc, wręcz wewnętrzne „zmrożenie”, które uniemożliwia zebranie się do zrobienia czegokolwiek. W rezultacie wieczór upływa na monotonnym przewijaniu mediów społecznościowych albo maratonie starego serialu, przeplatanym drzemkami przy co drugim odcinku. To mogą być objawy zjawiska określanego jako functional freeze. Chociaż samo wystąpienie problemu nie musi być jeszcze wiążące, w dalszej perspektywie może się wiązać z tragicznymi konsekwencjami, takimi jak wystąpienie problemów społecznych, rozwój zaburzeń lękowych, a choćby depresji.

Co to jest functional freeze?

Functional freeze to stan fizycznej, psychicznej i emocjonalnej niemocy. Nazwę można interpretować przez pryzmat zmrożenia organizmu, które ogranicza jakiekolwiek aktywności jak również jako zmrożenie samej w sobie woli do działania. Chociaż odrobina marazmu może się zdarzyć każdemu, alarmujące jest, kiedy taki stan się utrzymuje. Najczęściej z pojęcia korzysta się w kontekście aktywności po godzinach pracy. Niemniej w sytuacji poczucia wszechogarniającej niemocy nie sposób spodziewać się, iż nie zacznie to rzutować także na jakość pracy. Ponadto, na spadku produktywności się nie kończy. Utrata motywacji, woli do działania, euforii z przyjemności, które wcześniej sprawiały euforia może doprowadzić do wpadnięcia w pułapkę życiowej stagnacji. A w rezultacie taka apatia może prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych, takich jak efekty izolacji społecznej, zaburzenia lękowe, a choćby depresja.

Zobacz też
Na zdrowie A może „masz coś z głową”? choćby jeśli, to żaden powód do wstydu!

Functional freeze – jak z tym walczyć?

Mogłoby się wydawać, iż czas wolny pracowników nie powinien nadto interesować pracodawców. W końcu liczy się tylko fakt, iż dalej są w stanie wykonywać swoje obowiązki służbowe. Tylko jak długo… Występowanie zjawiska functional freeze nie jest indywidualnym problemem osób objętych tym marazmem. Dlatego trzeba z nim walczyć. Przedsiębiorcy oraz media branżowe od kilku lat żywo angażują się w promocję adekwatnych postaw i nawyków, które mogą wspomagać w walce z podobnymi słabościami, zanim te rozwiną się w coś poważniejszego. jeżeli chodzi o zjawisko functional freeze, najczęściej zalecane są trzy główne drogi działania. Warto jednak pamiętać, żeby nie ignorować problemów. jeżeli functional freeze utrudnia nam codzienne funkcjonowanie, należy zwrócić się z tą kwestią do specjalisty np. psychologa, psychiatry lub psychoteraupety, żeby zdefiniować przyczynę i dalsze kroki.

Kąpiel leśna – Shinrin Yoku

Jest to praktyka, której korzenie sięgają kraju kwitnącej wiśni. Można by mieć opory, czy narodowość znana ze swojej tendencji do przepracowywania się opracowałaby skuteczną metodę na odprężenie się, ale gdzie jak gdzie, tam relaks jest szczególnie istotny. Chociaż na myśl o zanurzeniu się w gorącej balii gdzieś pośród kwiatów na leśnej polanie mogą aż przechodzić ciarki ekscytacji (i zmartwienia, jak to wszystko zorganizować), strategia jest o wiele prostsza. Shinrin Yoku zażywa się bowiem bez użycia żadnej wody. Jest to forma terapeutycznego spaceru po leśnych duktach. Czym się różni od zwykłej przechadzki?

Przede wszystkim nastawieniem. Spacer w otoczeniu zieleni zawsze działa kojąco, pod warunkiem, iż nie zmieni się w dziką pogoń, plątaninę myśli i walkę z czasem, bo trzeba zrealizować jeszcze tyle planów. W przypadku leśnej kąpieli najważniejsze jest skupienie się na sobie, swoich emocjach i spokoju emanującym od przyrody. Należy postarać się wyostrzyć wszystkie zmysły, chłonąć orzeźwiającą woń świerków, słuchać śpiewu ptaków oraz podziwiać barwy, które kolorowy niesie wiatr. Przy odrobinie wprawy można poszukać ustronnego miejsca na wyciągnięcie się na ziemi i praktyki medytacyjne lub ćwiczenia oddechowe. Efekty takiej eskapady mogą utrzymywać się choćby przez dwa tygodnie w postaci redukcji stresu oraz wyciszenia organizmu.

Kąpiel w dźwiękach

Tym razem z pełną odpowiedzialnością za użycie wody w kąpieli. Chociaż prawdopodobnie kąpiel piaskowa, błotna lub w mleku sprawdziłaby się z podobną skutecznością. Chodzi bowiem przede wszystkim o redukcję napięcia mięśniowego. Prawdziwą gwiazdą jest jednak zbawienny wpływ dźwięku. Terapia dzięki ekspozycji na wibrujące dźwięki pozwala osiągnąć stan głębokiego relaksu i odnaleźć wewnętrzny spokój. Podczas profesjonalnie zorganizowanej sesji uczestnicy wsłuchują się w wibrujące dźwięki emitowane przez gongi i misy tybetańskie, często w połączeniu z medytacją.

Badania podkreślają fizjologiczne i psychologiczne reakcje na wibracje mis śpiewających, w tym na poprawę parametrów sercowo-naczyniowych i zmniejszenie negatywnych emocji. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby na próbę zastosować tę metodę również w domu. Nagranie można puścić np. za pośrednictwem serwisów YouTube lub Spotify. Niestety w tym celu warto zainwestować w wersję premium, żeby wyciszenia nie przerywały nam co chwila irytujące reklamy. Mogłoby to spowodować zgoła przeciwny efekt, a przynajmniej wyrwałoby ze stanu refleksji nad przeżywaniem doświadczenia. Tymczasem to właśnie ten element mindfulness jest najważniejszym elementem całego zabiegu.

Joga śmiechu – terapia radością

Joga śmiechu, choć może brzmieć nieco ekscentrycznie, stanowi skuteczną metodę na redukcję stresu i poprawę samopoczucia. Zajęcia skupiają się na serii ćwiczeń, które promują bezwarunkowy śmiech. Nie wymagają one żadnych dowcipów czy humorystycznych scenek – śmiech jest inicjowany jako fizyczne ćwiczenie. gwałtownie jednak staje się prawdziwy ze względu na drobne „oszukanie” mózgu, który zaczyna uwalniać endorfiny, nazywane hormonami szczęścia. Ich obecność w organizmie niweluje odczuwany stres, wprowadzając uczucie euforii i zadowolenia.

Zobacz też
Na zdrowie Jest zabawny, daje radę z ASAP-ami w pracy, ale skrycie cierpi. Czym jest depresja wysokofunkcjonująca?

Kolejnym aspektem jest aktywacja przywspółczulnego układu nerwowego, odpowiedzialnego za reakcję „odpoczywaj i traw”. Regularne praktykowanie jogi śmiechu pomaga wyciszyć organizm, spowalniając rytm serca oraz obniżając ciśnienie krwi. Ta forma relaksacji jest przeciwwagą dla stresu.

Na koniec, joga śmiechu działa cuda w zakresie promowania więzi społecznych. Śmiech, jako uniwersalny język, łączy ludzi, pomagając przełamać bariery i zbudować poczucie wspólnoty. W atmosferze akceptacji i bezwarunkowej radości, uczestnicy zajęć mogą poczuć się bardziej zrelaksowani i otwarci na nawiązywanie nowych znajomości. Wzmocnione relacje międzyludzkie są kluczowym elementem w walce z izolacją i samotnością, które mogą nasilać objawy functional freeze.

Włączenie jogi śmiechu do rutyny może przynieść długofalowe korzyści dla zdrowia psychicznego, fizycznego oraz społecznego. Jest to prosta, a zarazem potężna praktyka, która promuje pozytywne nastawienie, pomagając jednocześnie w zachowaniu zdrowia i euforii życia.

Functional freeze w pracy – technika Pomodoro zarządzania czasem

W obliczu functional freeze najważniejsze może stać się efektywne zarządzanie czasem, które pozwoli na stopniowe przełamanie stanu zastoju i zwiększenie produktywności. Zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. Stagnacja nie ustaje bowiem w momencie odbicia się służbową kartą. Jedną z popularnych metod zarządzania czasem jest technika Pomodoro, opracowana przez Francesco Cirillo w latach 80. XX wieku. Polega na podziale zadań na krótkie, 25-minutowe interwały pracy. Nazwane „pomodori”, od włoskiego słowa „pomidor”, ponieważ zaskakującym źródłem inspiracji okazał się kuchenny timer w kształcie pomidora. W wielu polskich domach swego czasu również dało się zaobserwować ten sympatyczny gadżet. Sesje pracy powinny być przeplatane krótkimi, 5-minutowymi przerwami. Po wykonaniu czterech takich cykli należy zrobić dłuższą, 15-30-minutową przerwę.

Technika Pomodoro pomaga w skupieniu się na jednym zadaniu przez krótki, ale intensywny okres, ograniczając tym samym pokusę ucieczki w prokrastynację. Dzięki regularnym przerwom umysł ma możliwość odświeżenia i regeneracji, co pozytywnie wpływa na ogólną efektywność i zdolność do koncentracji. W przypadku osób doświadczających functional freeze to podejście pozwala na stopniowe przywracanie rytmu i rutyny w codziennych czynnościach. Jednocześnie redukując poczucie przytłoczenia i pomagając w zarządzaniu stresem. Tym bardziej, iż jej wprowadzenie nie wymaga specjalistycznego sprzętu ani dużych nakładów finansowych. Wystarczy zegar lub timer (najlepiej w kształcie pomidora ale aplikacja w komórce również się sprawdzi). Kluczem do sukcesu jest konsekwencja i zaangażowanie w stosowanie się do zasad techniki, co z czasem może przynieść znaczną poprawę w zakresie efektywności i ogólnego samopoczucia.

Idź do oryginalnego materiału