Jak pisaliśmy w Interii Biznes, rząd zrezygnował z pełnego oskładkowania umów cywilnoprawnych, co wcześniej było wpisane do KPO. Zamiast tego, w ramach zatwierdzonej już rewizji, wprowadza reformę wzmacniającą uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy i w tym tygodniu został opublikowany projekt ustawy autorstwa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Najważniejszą zmianą będzie przyznanie okręgowym inspektorom pracy uprawnień do wydawania decyzji administracyjnych o przekształceniu nieprawidłowo zawartych umów cywilnoprawnych w umowy o pracę, podwojenie maksymalnych kwot mandatów i kar za łamanie praw pracowniczych oraz wymiana danych między PIP, ZUS i KAS.Reklama
W aktualnym stanie prawnym w przypadku stwierdzenia, iż w rzeczywistości umowa cywilnoprawna ma charakter stosunku pracy, Inspekcja może skierować wystąpienie lub wydać polecenie, ale to nie jest wiążące dla pracodawcy.
- Powiedzmy to sobie wprost: nieuczciwi pracodawcy na łamaniu przepisów prawa pracy budują swoją przewagę konkurencyjną. Realne sankcje i wyeliminowanie takich praktyk poprawią sytuację uczciwych przedsiębiorców - podkreśla Marcin Stanecki, szef Państwowej Inspekcji Pracy.
Dlatego projekt ustawy zakłada wprowadzenie skuteczniejszego mechanizmu przeciwdziałania nieuprawnionemu zastępowaniu umów o pracę umowami cywilnoprawnymi. Mowa o przyznaniu PIP kompetencji do stwierdzania istnienia stosunku pracy w sytuacji, kiedy zawarto umowę cywilnoprawną, w warunkach, gdzie powinna być zawarta umowa o pracę. - Za wprowadzeniem takiego uprawnienia przemawia skala zjawiska zawierania umów cywilnoprawnych zamiast umowy o pracę, czemu bezwzględnie należy przeciwdziałać - czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy.
Przy czym czynnościom kontrolnym poddani będą przedsiębiorcy, na rzecz których jest lub w ciągu jednego roku przed podjęciem kontroli była świadczona praca przez osoby fizyczne, w tym przez osoby wykonujące na własny rachunek działalność gospodarczą. Takie podmioty będą podlegały kontroli PIP w pełnym zakresie.
Decyzję wyda adekwatny okręgowy inspektor pracy. Odwołanie od niej będzie można wnieść do Głównego Inspektora Pracy w terminie 7 dni od jej doręczenia. Decyzja GIP rozstrzyga odwołanie w administracyjnym toku postępowania. Strona niezadowolona z rozstrzygnięcia GIP może wnieść odwołanie do rejonowego sądu pracy w terminie jednego miesiąca od dnia jej doręczenia. Wydanie decyzji nakłada na pracodawcę obowiązek realizacji m.in. zobowiązań podatkowych i ubezpieczeniowych, które mają bezpośredni wpływ na prawa pracownika oraz przepływy finansowe w systemie publicznym.
Projekt zakłada, iż decyzja okręgowego inspektora pracy podlega natychmiastowemu wykonaniu w zakresie skutków wynikających z przepisów prawa pracy, związanych z nawiązaniem stosunku pracy oraz obowiązkami w zakresie podatków i ubezpieczeń społecznych, powstałych od dnia jej wydania. Pracodawca powinien od dnia wydania decyzji niezwłocznie realizować obowiązki wynikające z Kodeksu pracy, w szczególności dotyczące: naliczania i wypłaty wynagrodzenia, prowadzenia dokumentacji pracowniczej, urlopów; odprowadzania zaliczek na podatek dochodowy od bieżącego wynagrodzenia, naliczenia i odprowadzenia bieżących składek ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Jednocześnie skutki decyzji w zakresie obowiązków podatkowych i ubezpieczeniowych powstałych przed dniem wydania decyzji zostają wstrzymane do dnia upływu terminu na wniesienie odwołania, a w przypadku wniesienia odwołania - do dnia prawomocnego orzeczenia sądu.
Inspektor zamieni umowę, która tylko udaje zlecenie lub B2B
"Wstrzymanie skutków decyzji w powyższym zakresie gwarantuje, iż obowiązki podatkowe i ubezpieczeniowe nie zostaną wykonane w stosunku do sytuacji, która może ulec zmianie w wyniku odwołania. Taka regulacja jest zgodna z zasadą pewności obrotu prawnego i chroni strony przed skutkami administracyjnymi wynikającymi z decyzji, której ostateczny charakter może zostać zweryfikowany przez sąd" - czytamy w uzasadnieniu projektu. I jak podkreślono, natychmiastowa wykonalność decyzji jest nie tylko gwarancją realizacji obowiązków pracodawcy, ale również mechanizmem chroniącym prawa pracowników.
O tym, iż moment, od którego występują skutki decyzji będzie newralgicznym elementem, pisaliśmy niedawno. Związki zawodowe chwalą zaproponowane zmiany, a pracodawcy mówią o niezgodności z konstytucją.
Związki zawodowe chwalą projekt ustawy wzmacniającej PIP
- Oceniamy projekt jako dobry, odzwierciedlający to, co było zapowiadane i przez nas oczekiwane. Od dłuższego czasu rozmawialiśmy o poszczególnych rozwiązaniach prawnych, które mają wzmocnić Państwową Inspekcję Pracy, tak, by kontrole były bardziej skuteczne i efektywne, a przestrzeganie prawa pracy w zakładach pracy realne. Najistotniejsze z nich to przyznanie inspektorom pracy uprawnienia do stwierdzenia istnienia stosunku pracy w sytuacji, gdy zawarto umowę cywilnoprawną, mimo iż jej warunki faktycznie odpowiadają umowie o pracę. To rozwiązanie było wcześniej szeroko dyskutowane i cieszę się, iż znalazło się w projekcie. W mojej ocenie cała procedura jest prawidłowo skonstruowana. Proszę zauważyć, iż w projekcie przewidziano tryb odwoławczy od decyzji okręgowego inspektora pracy, jak i dodano stosowne postanowienia do Kodeksu postępowania cywilnego, regulujące zasady postepowania sądowego w tego typu sprawach. Druga część przepisów, które oceniamy pozytywnie, to znaczące zwiększenie kar grzywny dla pracodawców łamiących prawo pracy - mówi Interii Biznes Paweł Śmigielski, dyrektor Wydziału Prawno-Interwencyjnego OPZZ.
Jak dodaje, to bardzo dobre posunięcie, ponieważ dotychczasowa wysokość kar nakładanych na nieuczciwych pracodawców była bardzo niska. Z posiadanych informacji wynika, iż średnia wysokość mandatów nakładanych przez inspektorów pracy to 1300 zł, a wysokość kar orzekanych przez sądy - 2400 zł. W żaden sposób takie mandaty i kary nie pełnią funkcji odstraszającej ani nie zapobiegają nieprawidłowościom w firmie.
- Trzecia kwestia, którą również należy ocenić pozytywnie, to wprowadzenie możliwości przeprowadzania przez PIP zdalnych kontroli. Żyjemy w czasie gwałtownego rozwoju zaawansowanych narzędzi elektronicznych, które również inspektorom pracy mogą ułatwić i usprawnić prowadzenie wielu czynności kontrolnych, np. oględzin obiektów, pomieszczeń, stanowisk pracy, przesłuchania kontrolowanego czy świadków. To racjonalne rozwiązanie, ale należy mieć na uwadze to, iż projekt pozwala na przeprowadzanie niektórych czynności zdalnych "w uzasadnionych przypadkach, o ile nie stoi to w sprzeczności z celem kontroli". Kontrole zdalne należy zatem potraktować jako racjonalne i przydatne rozwiązanie, ale rozwiązanie uzupełniające w stosunku do tradycyjnych osobistych kontroli u pracodawcy, podczas których inspektor pracy ma jednak możliwość szerszego działania - mówi przedstawiciel OPZZ.
Na plus ocenia również możliwość wymiany informacji między PIP a Zakładem Ubezpieczeń Społecznych czy Krajową Administracją Skarbową. Dostęp do danych z ZUS czy KAS może przyspieszyć kontrole, a także uczynić je bardziej efektywnymi. Zaznacza, iż projekt został upubliczniony 2 września br. i w tej chwili jest on w fazie konsultacji z organizacjami członkowskimi. - Mamy 30 dni na przedstawienie opinii. W tym czasie będzie on szczegółowo analizowany, ale nasza wstępna ocena projektu jest pozytywna - podkreśla Paweł Śmigielski.
Zupełnie inaczej oceniają go przedstawiciele przedsiębiorców, ostro krytykując przyjęte rozwiązania.
- Zaprezentowany projekt dotyczący rynku pracy, przewidujący możliwość przekształcania przez inspektora pracy umów cywilnoprawnych w umowy o pracę, oceniamy bardzo negatywnie. Nie możemy zaakceptować naruszania zasad zapisanych w konstytucji, zwłaszcza poprzez przypisywanie głównemu inspektorowi pracy roli sądowniczej. Uważamy, iż obowiązujący system, w którym o schematy wybranej formy zatrudnienia rozstrzyga sąd, jest jedynym słusznym rozwiązaniem. Odroczenie skutków składkowych nie rozwiązuje problemu firm usługowych, które realizują często wieloletnie kontrakty. W praktyce oznacza to, iż konsekwencje finansowe i tak będą odczuwalne od pierwszego dnia obowiązywania ustawy. Za skandaliczne uważamy również złamanie rządowych obietnic, zgodnie z którymi wszystkie ustawy obciążające przedsiębiorców miały wchodzić w życie z co najmniej sześciomiesięcznym vacatio legis. Tymczasem projekt zakłada obowiązywanie nowych przepisów już od 1 stycznia 2026 r. - mówi Interii Biznes Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Wytyka też niespójną politykę rządu w odniesieniu do rynku pracy.
- Oceniając całość, uważamy, iż projekt obrazuje daleko posuniętą schizofrenię w działaniach rządu. Z jednej strony promuje się elastyczne formy zatrudnienia, jak jednoosobowa działalność gospodarcza, np. poprzez obniżenie składki zdrowotnej czy zaliczanie stażu pracy, a z drugiej prowadzi się otwartą walkę z umowami cywilnoprawnymi. Jako FPP od lat opowiadamy się za uporządkowaniem rynku pracy poprzez rozwiązania systemowe. Już w 2018 r. przedstawiliśmy propozycję tzw. ozusowania umów zleceń do 30-krotności (prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia jako podstawy wymiaru składek - red.), co zrównałoby w zakresie obciążeń sytuację pracowników etatowych i osób pracujących na podstawie umów zlecenie. Rozwiązanie to nie tylko zwiększało ochronę pracowników, ale stanowiło także pierwszy krok w kierunku wprowadzenia zapowiadanej przez kolejne rządy jednolitej daniny - podkreśla Marek Kowalski.
Jako przedsiębiorcy oczekujemy od rządu jasnych i stabilnych przepisów, które pozwolą nam w sposób uczciwy prowadzić działalność gospodarczą. Zmieniając zapisy KPO na niekorzyść przedsiębiorców, rząd podejmuje ogromne ryzyko, stawiając na szali zarówno środki z KPO, jak i płynność finansową polskich firm - mówi przewodniczący FPP.
Monika Krześniak-Sajewicz