Afera wokół KPO. "Wielu przedsiębiorców już nie chce tych dotacji"

3 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości nie otrzymywała wcześniej sygnałów o możliwych nieprawidłowościach związanych z KPO dla sektora HoReCa - poinformowała Interię Biznes PARP. Wątpliwości mieli jednak sami przedsiębiorcy, jak i firmy doradcze zajmujące się pisaniem wniosków o dotacje unijne. Jak słyszymy, kierowali oni pisma do instytucji publicznych już kilka miesięcy temu. Dziś wiele firm rozważa wycofanie się z ubiegania się o pieniądze.


W czasie pandemii koronawirusa wielu przedsiębiorców zostało zmuszonych do ograniczenia bądź zawieszenia swojej działalności. W szczególności dotyczyło to m.in. branży HoReCa (ang. Hotel, Restaurant and Catering/Cafe), czyli firm działających w turystyce czy gastronomii, ale także kultury, sportu czy jednostek podstawowej opieki zdrowotnej (POZ). Aby zrekompensować poniesione straty oraz zwiększyć odporność na ewentualne kryzysy w przyszłości Unia Europejska uruchomiła instrument Next Generation EU, a w jego ramach pulę pieniędzy dla państw członkowskich. Na podstawie Krajowego Planu Odbudowy pieniądze wypłacono lub mają być wypłacane tym, którym zaakceptowano złożone wcześniej wnioski. Reklama


Najpierw inwestycje ze środków własnych, potem zwrot


Na początku sierpnia okazało się, iż wiele firm z branży HoReCa otrzymało pieniądze na działalność niezwiązaną z ich podstawowym profilem funkcjonowania. Powód jest prosty - celem inwestycji miało być wsparcie przedsiębiorców (MŚP) w rozszerzeniu owego profilu. W przypadku tego sektora jednostką odpowiedzialną za ten proces jest Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. I o ile np. w przypadku dofinansowań w kulturze pieniądze otrzymuje się najpierw, a następnie jest się z tego rozliczanym, o tyle w przypadku HoReCa wygląda to inaczej.


Przedsiębiorcy, którzy chcieli zmienić lub rozszerzyć charakter swojej działalności, musieli najpierw wydać swoje pieniądze, licząc na to, iż w przyszłości zostaną im zwrócone dzięki KPO.


"Należy podkreślić, iż rozliczenie projektów następuje wyłącznie w formie refundacji, a środki wypłacane są po zatwierdzeniu wniosków o płatność i zawartych w nich kosztów. Przedsiębiorca nie może ubiegać się o wypłatę zaliczki." - potwierdza nam rzeczniczka PARP Aneta Zielińska-Sroka. Efekt więc był w tym przypadku taki, iż na dywersyfikację działalności było stać te najbogatsze firmy, z solidną poduszką finansową, która pozwoliła im mimo strat na nowe inwestycje.
Informacja o wynikach uzyskania dotacji dla branży HoReCa, a więc zgody m.in. na zakup jachtów czy wycieczek, spotkała się gwałtownie z zarządzeniem kontroli przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, zarówno w PARP, jak i wśród pięciu operatorów. Zaliczamy do nich Polską Fundację Przedsiębiorczości Szczecin, Towarzystwo Inwestycji Społeczno-Ekonomicznych S.A. (TISE S.A.) Warszawa, Małopolską Agencję Rozwoju Regionalnego S.A. Kraków/Rzeszowską Agencję Rozwoju Regionalnego, Agencję Rozwoju Regionalnego S.A. Bielsko-Biała, Fundację Kaliski Inkubator Przedsiębiorczości Kalisz.
Na początku sierpnia resort zwolnił ze stanowiska szefową PARP Katarzyna Duber-Stachurską bez podania konkretnej przyczyny. Okazuje się jednak, iż o możliwych nieprawidłowościach instytucje publiczne mogły być zawiadamiane wiele miesięcy wcześniej.


We wnioskach o pieniądze ważniejsza była data od punktacji


W sobotę 9 sierpnia posłanka Izabela Bodnar, od lipca br. niezrzeszona, zaś wcześniej należąca do Polski2050 napisała, iż "dokładnie rok temu przesyła Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz apel o pilne zajęcie się tematem KPO dla branży HoReCa" w nawiązaniu do wątpliwości jednej z wrocławskich restauratorek, Katarzyny Obary-Kowalskiej. Wskazywała ona na zmianę kryteriów naboru w trakcie trwania konkursów, "z możliwością zakupu jachtów po 1. naborze". Bodnar podkreśliła, iż minister - wówczas z tej samej partii politycznej - "obiecała się tym zająć".


Sygnałów, jakie docierały do ministerstwa, było więcej. Informacje o wątpliwościach przekazywały również firmy, które zawodowo zajmują się pisaniem wniosków o dotacje unijne. Jedną z nich - Parkour sp. z o.o. - prowadzi Paweł Nowakiewicz. W rozmowie z Interią Biznes przyznaje, iż nie był jedynym, który zwracał się o wyjaśnienia wątpliwości do instytucji publicznych. Jeszcze wiosną 2024 roku zostali wybrani operatorzy i ruszył nabór wniosków, zdziwił się, iż prowadzone są tzw. subnabory.
- o ile na przykład nabór trwał trzy miesiące, to oceny były w turach, czyli wnioski złożone do 15 dnia danego miesiąca były oceniane, potem od 15 do 30 i tak dalej. Więc ramach naboru trzymiesięcznego było sześć ocen wniosków. Wnioski, które były bardzo słabo ocenione w danym tygodniu, mogły uzyskać dotacje w pierwszeństwie przed wnioskiem z lepszą punktacją złożonym tydzień później. Przykład: o ile wniosek miał 20 punktów na 30 i był złożony 1 czerwca, 1 lipca mógł mieć pozytywną ocenę. Ale na przykład wniosek, który miał 25 punktów, złożony już tydzień później mógł dotacji nie otrzymać, mimo iż był lepszy niż ten 20-punktowy - wskazuje.


"Jachty były wpisane w regulamin"


Firmy miały szansę otrzymać dotację w zasadzie przy dwóch podstawowych warunkach. Po pierwsze, musiały wykazać spadek przychodów w pandemii - najpierw było to 30 proc. Po drugie - w klasyfikacji działalności należało mieć główny rodzaj działalności (kod PKD) widniejący w KRS czy CEIDG związany z branżą HoReCa. Umowa o dotację w tej branży wymagała jednak inwestycji z własnych środków.


- Większość firm mi powiedziała: "ucierpieliśmy w pandemii, nie mamy jeszcze 400 czy 600 tysięcy na wydanie, żeby potem czekać na refundację", więc po tę dotację poszli ci, którzy po prostu, których było, krótko mówiąc, stać. W innych programach, np. dla kultury one są zaliczkowane po 80 albo choćby 100 proc. i po tym rozliczane. Tutaj przedsiębiorcy musieli wyłożyć swoje pieniądze, licząc, iż dostaną zwrot - wskazuje Nowakiewicz.
Odnosi się w tym miejscu również do innego zapisu regulaminu, który pozwalał na zakup jachtów przez przedsiębiorców.
- Wiele firm zajmujących się restauracjami czy cateringiem chciało kupić dostawcze elektryki, ale to odrzucono, więc kupili rowery elektryczne i jachty, bo one były wprost wpisane w regulamin. Było dużo firm, które powiedziało: "Ale my robimy dostawy, wesela, nam by się auto elektryczne naprawdę przydało". A to jachty były stricte wpisane w regulamin - wyjaśnia. Dlatego też wielu przedsiębiorców postanowiło kupić jacht i np. zarabiać na jego czarterze.


"PARP teraz umywa ręce"


Nowakiewicz mówi wprost: zarówno za obowiązek zainwestowania własnych pieniędzy, jak i kwestię jachtów odpowiedzialna była PARP. Dodaje, iż przy obsłudze dotacji np. dla kultury było inaczej - to unijne pieniądze finansowały bezpośrednio inwestycje.
- PARP teraz umywa ręce, natomiast mam pisma z PARP, gdzie piszą, iż w ogóle nie mają wpływu na projekt i nie nadzorują operatorów. W skierowanym przeze mnie piśmie odwoływałem do sposobu oceny wniosków. Biuro prezesa mi odpisało, iż PARP nie uczestniczy w procesie naboru, ani w procedurach odwoławczych, realizuje zadania we własnym imieniu na podstawie umowy - tłumaczy.
Potwierdzają to też słowa byłej szefowej PARP, która twierdzi, iż "PARP jest agencją wykonawczą, nie podejmuje decyzji o programach, nie ustala kryteriów przyznawania dofinansowania, wszystkie procedury, regulaminy i umowy są zatwierdzane przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, Agencja nie ma samodzielności w tym zakresie".


Liczy się PKD, a nie spadek przychodów w sekcji HoReCa


W trakcie naboru, w sierpniu 2024 roku zmieniły się jego kryteria. Po pierwsze, obniżono wolumen spadku przychodów z 30 do 20 proc. Po drugie zaś, wprowadzono zasadę, iż PKD związane z HoReCa nie musi być tą główną, ale dodatkową.
- PARP chce wyjść naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców, dlatego postanowiliśmy ułatwić i doprecyzować część zapisów regulaminowych konkursu. Ponadto nasi eksperci przeanalizowali wyniki pierwszego naboru i stworzyli listę wskazówek, które pozwolą wnioskodawcom uniknąć najczęściej popełnianych błędów - mówiła wówczas Katarzyna Duber-Stachurska.


W praktyce więc jeżeli firma zajmowała się głównie np. budownictwem, ale miała wpisane w PKD działalność restauracyjną, mogła ubiegać się o dotacje.
- Ale było też w drugą stronę. Miałem przedsiębiorców, którzy powiedzieli: "jak mieliśmy Covid, zamknęli nam apartamenty na wynajem, zajęliśmy się handlem. Nasza firma nie ma spadku przychodów, ale w sektorze HoReCa polegliśmy całkiem i dostajemy odpowiedź, iż tu liczy się kryterium przychodu ogółem, a nie spadku branżowego"- mówi rozmówca Interii.
Dodaje, iż wątpliwości wzbudził w nim fakt, iż w miejsce Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego pojawił się nowy operator - jak podkreśla, "w trybie poza przetargowym" - Rzeszowska Agencja Rozwoju Regionalnego, która przejęła wnioski składane w MARR. Ta bowiem, jak wskazuje, nie miała zawartej umowy na obsługę drugiego naboru.


Wątpliwości ws. KPO dla HoReCa


Nasz rozmówca tłumaczy, iż w styczniu skierował pierwsze skargi do ministerstwa. Jego wątpliwości wzbudził fakt, iż mimo wyczerpania się środków pojawiały się informacje, iż wciąż nowi przedsiębiorcy mają szansę otrzymać dotacje.
- Wysłałem pismo do ministerstwa, które mi odpisało: "Nie widzimy uchybień w publikacji list" - wskazuje. Dodaje, iż kierował swoje kroki także do NIK - pismo, z którym się zapoznaliśmy, datowane jest na kwiecień br. Autor wskazuje tam kwestię m.in. "przewlekłości w weryfikacji wniosków o płatność, nieuzasadnionych i nadmiarowych wezwań do uzupełnień, braku terminowości wypłat refundacji".
Wskazuje jednocześnie na różnice w danych dotyczących stanu wypłat, jakie podawała mu PARP i RARR.
- To nie były duże kwoty, ale różnice sięgały 100 proc. Poza tym zgodnie z regulaminem powinny być opublikowane listy rankingowe i one są wysyłane do PARP. RARR pisała o innej dacie niż PARP - mówi.


PARP i NIK wskazują, iż nie wiedziały o nieprawidłowościach ws. KPO


Zwróciliśmy się z zapytaniem do resortu funduszy, PARP oraz NIK, czy otrzymywały wcześniej sygnały o możliwych nieprawidłowościach związanych ze środkami KPO dla sektora HoReCa. Ministerstwo nie udzieliło nam odpowiedzi. W przypadku dwóch pozostałych instytucji odpowiedź była przecząca.
"Nie docierały do nas wcześniej informacje, jak te, które w tej chwili pojawiają się w przestrzeni medialnej. W odniesieniu do przedsięwzięć MŚP zadania z zakresu kontroli wykonania i weryfikacji wydatków zostały powierzone Operatorom. Operatorzy dokonują ww. kontroli w trakcie weryfikacji administracyjnej rozpatrując przedkładane przez przedsiębiorców wnioski o płatność, oraz w trakcie kontroli na miejscu. (...) PARP na bieżąco monitoruje przebieg realizacji umów z operatorami i analizuje sygnały spływające od przedsiębiorców. W przypadku pojawienia się jakichkolwiek wątpliwości - również zgłaszanych publicznie - podejmujemy działania wyjaśniające i współpracujemy z instytucją nadzorującą." - wskazuje Interii Biznes rzeczniczka PARP. Potwierdza, iż do PARP nie docierały wcześniej informacje, jak te, które w tej chwili pojawiają się w przestrzeni medialnej.


Również p.o. rzecznika NIK Marcin Marjański poinformował nas, iż nie zgłaszano podejrzeń co do nieprawidłowości.
"Najwyższa Izba Kontroli zakończyła kontrolę P/25/001 Wykonanie budżetu państwa w 2024. Na obecnym etapie NIK nie ma w planie pracy 2025 kontroli planowej dotyczącej wydatków z KPO. Oczywiście nie możemy wykluczyć, iż w przypadku wpłynięcia wniosków taka kontrola nie zostanie przeprowadzona w trybie kontroli doraźnej jeszcze w roku 2025." - głosi odpowiedź.
Obecnie wypłaty dla firm z sektora HoReCa są wstrzymane do czasu sprawdzenia umów. Zarządzono także kontrole, zarówno w PARP, jak i u operatorów. Pytanie jednak, czy przedsiębiorcy przez cały czas będą chętni uczestniczyć w programie.
- Konstrukcja umowy jest taka, iż operator może zakwestionować każdy wydatek, powołując się na nierynkowość. Klienci tu są bardzo przestraszeni, wielu jest na granicy bankructwa. Umowa jest tak napisana, iż firmy mogą nie otrzymać pieniędzy. I wielu przedsiębiorców już nie chce tych dotacji - podsumowuje rozmówca Interii.
Paulina Błaziak
Idź do oryginalnego materiału