Amerykański producent sprzętu AGD Whirlpool Corp poinformował pod koniec kwietnia, iż zwolni około 1000 pracowników na całym świecie. Firma podała, iż po raz pierwszy ogłosiła grupowe zwolnienia w marcu i spodziewa się drugiej fali redukcji etatów na początku maja.
Zwolnienia mają na celu obniżenie kosztów działalności firmy. Whirlpool zamierza w tym roku obciąć je aż o 400 mln dolarów - podaje dziennik "Wall Street Journal".
Według ubiegłorocznych danych, w 2023 roku firma zatrudniała na całym świecie około 59 tys. pracowników - podaje Reuters. Jak dodaje agencja, w pierwszym kwartale 2024 roku Whirpool zanotował spadek sprzedaży w wysokości 3,4 proc. w ujęciu rok do roku. To oznacza, iż firma zanotowała w pierwszych trzech miesiącach roku sprzedaż na poziomie 4,49 mld dolarów.Reklama
Grupowe zwolnienia w Whirlpoolu. Fala dotrze do Polski?
Whirlpool to kolejna światowa korporacja, która w ostatnim czasie ogłasza grupowe zwolnienia. W Interii pisaliśmy ostatnio o redukcji etatów między innymi w Nokii czy likwidacji zakładu Levi Strauss w Płocku. To zwolnienia, które obejmą też polskich pracowników.
Tym razem jednak pracownicy w Polsce mogą spać spokojnie. Grupowe zwolnienia Whirlpool nie będą dotyczyły naszego kraju. To dlatego, iż w ciągu ostatnich miesięcy firma sprzedała swoje europejskie zakłady tureckiej grupie Arçelik, właściciela Beko. W efekcie przejęcia udziałów powstał nowy podmiot, Beko Europe. Więcej o transakcji pisaliśmy między innymi tutaj. w tej chwili Whirlpool nie ma więc fabryk produkcyjnych w Polsce i nie zatrudnia tu pracowników.
Ogłoszenie Whirlpool Corp nie ma żadnego wpływu na pracę dawnych zakładów Whirlpool w Polsce, w tej chwili należących do Beko Europe - usłyszeliśmy w rozmowie z przedstawicielem firmy.
Zwolnienia grupowe w Polsce. "Nie mamy fali"
Zwolnienia grupowe mogą być ważnym sygnałem o kondycji danej branży albo choćby całej gospodarki danego kraju. Są też ogromnym problemem, a często życiową tragedią dla pracowników.
Ostatnio stały się jednym z tematów w debacie publicznej w Polsce. Jak opisywaliśmy w Interii, są też już pierwsze działania ze strony rządu. - Sytuacja na rynku pracy jest stabilna, ale chcemy dmuchać na zimne, dlatego podjęłam decyzję, żeby prewencyjnie uruchomić dodatkowe 50 mln zł dla powiatów, w których planowane są zwolnienia grupowe - podała w połowie kwietnia szefowa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Warto jednak zaznaczyć, iż bezrobocie w Polsce przez cały czas jest na niskim poziomie - przynajmniej na tle historycznych danych i obecnych wskaźników w reszcie państw UE. Do tego, jak wskazuje analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego Marcin Klucznik, w Polsce jeszcze nie można mówić o fali zwolnień grupowych.
"Czy mamy falę zwolnień grupowych? Nie mamy" - napisał pod koniec kwietnia w mediach społecznościowych. "W końcu marca plany zwolnień ogłosiło 159 firm. To szósty najmniejszy wynik w ciągu ostatnich 21 lat. Planowane zwolnienia grupowe mają dotyczyć 17 tys. pracowników. To dziesiąty najmniejszy wynik w ciągu ostatnich 21 lat" - dodał.
"Na przestrzeni ostatnich lat w trendzie rośnie natomiast liczba pracowników zgłaszanych do zwolnienia przez pojedynczy zakład. To naturalna konsekwencja tego, iż firmy się rozwijają i stają większe. W konsekwencji o ile któraś z nich zdecyduje się ograniczyć działalność, to zgłosi do zwolnienia więcej pracowników. w tej chwili jesteśmy raczej poniżej trendu, co sugeruje niską intensywność zwolnień grupowych w 2024 roku" - dodał ekonomista we wpisie na portalu X/Twitter.
Martyna Maciuch