Odwiedziliśmy jedno z europejskich biur Logitech w irlandzkim mieście Cork. Biuro o tyle ciekawe, iż jego budowa ruszyła dokładnie w środku pandemii. Menedżerowie odpowiedzialni za biurowiec musieli nagle wywrócić wszystkie swoje plany do góry nogami. Pierwotnie zakładały, iż w budynku pracować będzie kilkaset osób, a gdy otrzymano już zgodę na budowę, okazało się, iż nagle wszyscy żyjemy już w zupełnie nowej rzeczywistości.
To naprawdę interesująca historia. Logitech zdecydował się na otwarcie nowego biura w Cork. Udało się dogadać wszystkie szczegóły, w budynku od rana do późnych godzin popołudniowych miało przebywać kilkuset pracowników. Przewidziane dla nich przestronne przestrzenie typu open space z wieloma biurkami obok siebie. Wszystkie plany były już gotowe, plany pomieszczeń i układ biurek szczegółowo rozrysowane. Wtem – nadeszła pandemia i świat stanął na głowie.
Było już za późno na zrezygnowanie z nowego biura. Wieloletnie umowy na najem budynku były już podpisane, ich zerwanie było nieopłacalne. Trzeba było gwałtownie dopasować biurowiec do nowych realiów.
Z pierwotnych planów pozostała tylko elewacja budynku. Cały projekt wnętrza trafił do kosza. Przestrzeń została całkowicie przeprojektowana pod kątem pracy hybrydowej. Wiadomo było, iż teraz sposób, w jaki pracujemy, nigdy nie będzie już przypominał tego z czasów sprzed pandemii. Okazało się, iż nie ma konieczności zmuszania pracowników do przychodzenia do pracy codziennie i siedzenia przy biurku od dziewiątej do siedemnastej. Z drugiej strony przekonaliśmy się, iż praca całkowicie zdalna też nie zawsze się sprawdza. Najlepiej wychodzi praca hybrydowa, gdy pracownicy częściowo pracują w domach, a częściowo w biurze, i sami decydują o tym, jak często zawitają osobiście do firmy. Spotkania na żywo jednak są potrzebne. Przyspieszają dopinanie projektów, ułatwiają burze mózgów i zacieśniają więzi międzyludzkie. Współpracownicy po prostu bardziej się lubią.
Żeby pobyt w biurze był maksymalnie przyjemny, zmodernizowany biurowiec w Cork oferuje mnóstwo udogodnień mających poprawić komfort pracy. Przestronne otwarte przestrzenie zamiast ciasno ustawionych biurek i kubików wyposażone zostały w wygodne kanapy, pufy i stoliki kawowe. W pobliżu stolików umieszczono gniazdka elektryczne, więc stolik nie służy bynajmniej wyłącznie do relaksu, ale można się podłączyć z laptopem i spędzić przy nim kilka godzin (a choćby cały dzień roboczy, jeżeli ktoś ma takie życzenie). jeżeli ktoś woli pracę przy biurku, to wciąż dostępne są dla niego tzw. gorące biurka (hot desk), z zainstalowanymi dużymi monitorami, do których wystarczy podłączyć własnego laptopa.
Na potrzeby videocalli przygotowano kilkadziesiąt salek konferencyjnych, od takich zupełnie malutkich, jednoosobowych, poprzez 2-3-osobowe (tzw. huddle rooms), aż po sale dla kilkunastu osób. Wszystkie pomieszczenia wyposażono w monitory i sprzęt wideo i audio Logitech.
Pomyślano także o pracownikach, którzy potrzebują ciszy, by móc się skupić. Jedną z przestrzeni nazwano „biblioteka”, a w środku ustawiono wygodne fotele z podnóżkami, regały z książkami czy wnęki z miękkim poduchami. W pomieszczeniu jest zakaz hałasowania i prowadzenia głośnych rozmów – chodzi właśnie o to, by można było pracować w ciszy i spokoju.
W biurowcu Cork swoje działania prowadzi też dział badań i rozwoju (R&D) – jeden z kilku takich działów, pozostałe ulokowane są w innych zakątkach globu. Projektanci i inżynierowie wymyślają nowe produkty, eksperymentują z nietypowymi materiałami, a gdy jest taka potrzeba, mogą choćby wyprodukować prototypy urządzeń w specjalnym laboratorium na parterze budynku, wyposażonym w skanery 3D, drukarki 3D czy maszyny CNC.
Wizyta w biurze Logitecha w Cork była dla nas ciekawym doświadczeniem, bo pokazała dbałość zarządzających biurem o komfort pracujących tam osób i dopasowanie do realiów postpandemicznych. Nie chodzi wyłącznie o to, by zaproponować ludziom przestrzeń do pracy. Ważne jest też to, by w tej przestrzeni naprawdę dobrze się czuli.