Bohaterowie Nawrockiego

1 dzień temu

Nie oglądałem zaprzysiężenia, bo miałem na względzie swój dobrostan psychiczny. Po wysłuchaniu przemówień osobników mentalnie jak najbardziej odległych od mojego oglądu rzeczywistości byłbym prawdopodobnie zniesmaczony, zdenerwowany, zły, ogólnie wściekły.

W celu uniknięcia tegoż radośnie wycinałem przeciwników w grze, gdy zadzwonił telefon.

Znajomy zapytał czy oglądam zaprzysiężenie i co myślę o przemowie nowo mianowanej głowy państwa o tym, iż każdy żołnierz wstąpił do armii, aby być bohaterem. Na pytanie, czy jak ja wstępowałem w szeregi Policji też ktoś wymagał bohaterstwa, zgodnie z prawdą odpowiedziałem, iż nie. W pierwszych dniach po włożeniu munduru zacni koledzy starsi stażem nauczyli mnie pić wódkę i schodzić z linii strzału.

Do tego doszło kombinowanie ze statystyką i wystarczyło. Jakie bohaterstwo? Robisz za co ci płacą i dbasz o zdrowie.

Wystarczyło mi tej rozmowy, bym wiedziony zgubną ciekawością wyłączył grę i odpalił wiadomości w sieci.

O słodki Perunie!

Pierwsze co przeczytałem, to, iż Karol, który został, prezydentem obejmując zwierzchnictwo nad armią przy Grobie Nieznanego Żołnierza oznajmił, iż znajdujemy się w miejscu symbolicznym, świadczącym o gotowości do walki, cierpienia i poświęcenia za wolna i niepodległą Rzeczpospolitą.

I tu zapalił się dzwoneczek alarmowy – bohaterowie w mundurach, gotowość do poświęceń i cierpienia w walce o wolną Polskę. Wcześniej przeczytałem, iż Zełenski wysłał telegram z gratulacjami cukrując jak to Polska i Ukraina wspólnie bronią Europy przed Rosją.

Co jest kompletną bzdurą, bo po pierwsze Polska nie jest w stanie wojny z nikim, a ukraińska armia broni kijowskiego reżimu, a nie Europy.

Razem to wszystko układa się w taki obrazek, iż wspólnymi siłami USA, Ukrainy i naszych rządzących wrzucą nas oni w niechcianą wojnę z Rosją.

Pytanie tylko, kto będzie walczył?

Nawrocki z Kosiniak-Kamyszem u boku? Jasne. Pierwsi odlecą do Szwajcarii czy Stanów Zjednoczonych.

Na szczęście mieszkam w kraju w którym politycy obiecują jedno, robią drugie, a wynik jest całkowicie odmienny od zaplanowanego.

Mam więc uzasadnioną nadzieję, iż potrząsanie szabelką, groźne zapowiedzi i ogólny hurramilitaryzm zakończą się jak zwykle.

Co potwierdza fakt, iż wojna to system, wojnę toczy państwo, które musi być do niej przygotowane jak najlepiej.

Nasze nie jest. O ile nie rządzą nami upośledzeni w stopniu znacznym, którzy instynkt samozachowawczy przepili, to nic nam nie grozi.

Zresztą prezydent Nawrocki właśnie zapowiedział, iż 300-tysięczną armię zbudujemy w najbliższych latach, a nie za pięć dni z okładem.

Czyli nie zbudujemy jej za 20 lat. Gorzej, iż środki na ten cel co roku będą zabierane z tych sakiewek, które przeznaczone są na służbę zdrowia, socjal, podwyżki płacy minimalne, emerytur, rent, budowę tanich mieszkań, transport publiczny.

Czasami im gorzej, tym lepiej. Może społeczeństwo się obudzi i w swej większości pokaże POPiS, gdzie jest jego miejsce i dlaczego na najodleglejszym śmietniku historii?

Idź do oryginalnego materiału