Na zakończonym we wtorek szczycie liderów G7 w Kananaskis w Albercie przyjęto sześć wspólnych deklaracji. Dotyczą one minerałów krytycznych, pożarów lasów, represji ponadnarodowych, walki z przemytem migrantów, a także technologii kwantowych i AI. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami nie opublikowano wspólnego oświadczenia na zakończenie szczytu.
W deklaracji dotycząca sztucznej inteligencji podkreślono potencjał rozwoju technologii AI, nakierowanego na wykorzystanie przez człowieka i uwzględniającego skutki dla społeczeństw. Zwrócono też uwagę negatywne konsekwencje szybkiego wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną przez sektor AI. Jednocześnie komunikat podkreślił znaczenie AI dla małych i średnich firm, wskazał na zagrożenia dla rynku pracy i konieczność swobodnego przepływu danych.
Deklaracja dotycząca technologii kwantowych podkreśliła ich znaczenie wojskowe i zagrożenia dla obecnych technologii ochrony danych. Stąd też deklaracja wspomina o współpracy rządów, naukowców i przemysłu.
Plan dotyczący surowców krytycznych
Minerały krytyczne i ich wydobycie oraz znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego, gospodarki cyfrowej i energetyki stały się tematem kolejnej deklaracji. Liderzy G7 uznali konieczność przejrzystości tego przemysłu i zapewnienia bezpieczeństwa łańcuchów dostaw. Stąd pomysł na Plan działania ws. minerałów krytycznych, w którym zapisano kwestie takie jak dywersyfikacja produkcji i odpowiedzialne wydobycie surowców oraz stosowanie się do wspólnych zasad prawa.
Problemy graniczne
Liderzy G7 zajęli się też przemytem ludzi, deklarując zwiększenie bezpieczeństwa na granicach i zlikwidowanie kryminalnych grup przemytniczych, zarabiających na migrantach i handlu ludźmi. Stąd zadanie dla ministrów spraw wewnętrznych i bezpieczeństwa, by zajęli się identyfikowaniem przepływów pieniężnych, które wskazują na powiązania przemytników.
W deklaracji dotyczącej represji transgranicznych liderzy G7 potępili takie represje, którymi mogą być np. prześladowania dysydentów i środowisk imigranckich, uznając je za agresywną formę obcych wpływów na terenie państw członkowskich.
Wreszcie liderzy G7 przyjęli deklarację dotyczącą pożarów lasów, których skala jest coraz większa i zobowiązali się do współpracy w przeciwdziałaniu pożarom.
Brak wspólnego oświadczenia
Kanadyjskie media zwróciły uwagę, iż nie było zwyczajowego wspólnego komunikatu po spotkaniu liderów G7, zabrakło też wspólnej deklaracji w sprawie Ukrainy. Według doniesień medialnych, rezygnacja ze wspólnego komunikatu i zastąpienie go deklaracjami w konkretnych sprawach była pomysłem premiera Kanady Marka Carneya. Kanada w tym roku przewodniczy pracom w grupie G7.
Natomiast wśród zaproszonych gości był prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Kanada poinformowała we wtorek o nowej pomocy dla Ukrainy, w tym o dwa miliardy dolarów pomocy militarnej oraz o sankcjach na Rosję. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula Von der Leyen mówiła we wtorek dziennikarzom obecnym na szczycie, iż choć w tej chwili kryzys na Bliskim Wschodzie stał się pierwszoplanowy, Ukraina jest ważna dla państw G7 i może liczyć na ich wsparcie.
Poza siedmioma państwami członkowskimi grupy, którymi są Francja, Japonia, Kanada, Niemcy, Włochy, Wielka Brytania i USA, w pracach G7 bierze też udział Unia Europejska jako organizacja.
Intensywne rozmowy
Von der Leyen powiedziała, iż dyskusje podczas szczytu były „intensywne” i o „wysokiej jakości” – cytował publiczny francuskojęzyczny nadawca Radio-Canada. W poniedziałek, kiedy jeszcze prezydent USA Donald Trump był obecny na szczycie, odbyły się cztery sesje robocze – dodała. Trump opuścił szczyt w poniedziałek wieczorem, po pierwszym dniu obrad.
W 2026 pracom G7 będzie przewodniczyć Francja. Kolejny szczyt liderów G7 odbędzie się w Evian, we Francji. Prezydent Francji Francois Macron powiedział we wtorek dziennikarzom w Kananasakis, iż wyraża szacunek dla zdolności negocjacyjnych i koncyliacyjnych premiera Kanady i podkreślił, iż to dzięki Carneyowi utrzymana została jedność w grupie G7. „Możecie być dumni ze swojego premiera” – podkreślił Macron zwracając się do kanadyjskich dziennikarzy.
Biznes Alert / PAP