Być jak tony soprano

2 dni temu

BYĆ JAK TONY SOPRANO

Tony Soprano dotrzymywał słowa. choćby jak już nie pamiętał komu i po co. Taki był układ. Powiedział OGARNIAM – to ogarniał. Krótka piłka. Krew, pot, łzy i zadanie wykonane. Nie ważne jak. W tej branży nie zadaje się takich pytań.

Z zewnątrz wszystko grało prawie tak pięknie jak Mariachi przed debatą u Stanowskiego.Król życia. Decydent. Twardziel od zadań specjalnych, przy których wszyscy inni poskładali by się szybciej niż NAJMAN w klatce.W środku kosmiczna, lodowa pustynia.Tony łykał psychotropy garściami. Pewnie tak jak ty draże KORSARZE przed wuefem w gimnazjum i miał serdecznie dość. Dość każdego dnia w którym budził się, patrzył w LUZZTRO i miał być sobą. Ale czego się nie robi z lojalności?Przecież nie po to tyle lat budujesz swoją pozycję na rynku, żeby nagle przyznać nam TUTEJ przed milionami słuchaczy, iż ci się nie chce.Nie powiesz iż masz dosyć, iż najchętniej rzuciłbyś to wszystko i pojechał robić coś absurdalnie normalnego, jak składanie mebli w IKEI, pieczenie KETO chlebka czy robienie kraftowego kebabu z DZIKa.To przecież frajerskie.I nie chodzi o to, iż masz rzucać wszystko i hodować alpaki. To nie ten blog – źle trafiłeś. Chociaż przyznaj, iż przez chwilę to rozważałeś :XD. Znam cie!Tak przecież nie można bo dałeś słowo.Wyżelowany kołcz po metylofenidacie, powtarzał przecież, iż jesteś swoim słowem i iż tylko to ci ostatecznie w życiu zostaje.Wszyscy na ciebie liczą.Bo jak nie ty to kto?Ten SNOW FLAKE, którego przysłali na przeszpiegi z centrali?I tak tkwisz w tym chorym układzie.Codziennie odpowiadasz na pytania, których nikt nie powinien choćby zadawać.Rozwiązujesz problemy, których nikt rozsądny z normalnego świata, nie nazywałby problemami.Jesteś w tym dobry, a bycie dobrym w korporacji to jak wyrok dożywocia.Tony nie mógł odejść.Ty możesz – ale czy chcesz?Wyjście z gry oznaczałoby jedno: musiałbyś przyznać, iż cała ta misternie utkana piramida z Excela i PowerPointa, poklejona chałupniczo resztami ambicji, którą nazywasz KARIERĄ – nie ma już żadnego sensu.Porażka to frajerstwo. Nikt nie lubi przegrywać.Tony nie mógł odejść, bo by go odstrzelili.Ty nie odchodzisz bo boisz się, iż KLAKIERZY przestaną ci klaskać.Do tego nikt nie chce się przyznać.Lepiej robić dobrą minę i jeszcze jedną prezentację na Q4.W końcu czego się nie robi dla marzeń akcjonariuszy?

Idź do oryginalnego materiału