Ci pracownicy mogą dostawać choćby 600 zł premii co miesiąc. Trzeba spełniać ten warunek

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Pawel Kacperek / iStock


Premia frekwencyjna to rozwiązanie stosowane przez coraz większą liczbę pracodawców. Budzi to jednak sporo emocji, i to niekoniecznie pozytywnych. Głos w tej sprawie zabrało choćby Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Z drugiej strony wiąże się to z innym powszechnym w Polsce problemem.
Każdy pracodawca jest zobowiązany do płacenia swoim pracownikom wynagrodzenia. Oprócz tego może stosować różne premie i nagrody. Część z nich regulują przepisy ogólnokrajowe (np. dodatek za nadgodziny czy za pracę w porze nocnej), inne wynikają z wewnętrznych regulaminów. Premia frekwencyjna - znana również jako premia absencyjna - należy do tej drugiej grupy. Ma ona na celu motywowanie pracowników, ale nie wszyscy postrzegają jej stosowanie w ten sposób.


REKLAMA


Zobacz wideo Pracodawca będzie miał nowy obowiązek. Długo wyczekiwana zmiana dla pracowników


Co to jest premia frekwencyjna? Ile wynosi dodatek frekwencyjny?
Premia frekwencyjna to nieobowiązkowy dodatek wypłacany pracownikom, którzy w danym miesiącu byli w pełni dyspozycyjni, czyli nie korzystali ze zwolnień lekarskich (L4) ani urlopów na żądanie. Jak wyjaśnia "Rzeczpospolita", najczęściej można się z nią spotkać w dużych zakładach pracy, głównie w sieciach handlowych i firmach logistycznych. Jej wysokość może być różna i zwykle mieści się w przedziale od 400 do 600 złotych. Czasami kwota ta jest proporcjonalnie zmniejszana w zależności od liczby opuszczonych dni. Co ważne, dokładne zasady przyznawania premii absencyjnej muszą zostać wyraźnie określone w wewnętrznym regulaminie i być takie same dla wszystkich pracowników. Czemu zatem wiele osób postrzega ją jako niesprawiedliwą?
Zobacz też: Czy na zwolnieniu lekarskim można wyjechać do rodziny? Wyjaśniamy, za co ZUS zabierze ci L4


Czy premia frekwencyjna jest zgodna z prawem? Premia absencyjna budzi u niektórych wątpliwości
Premię frekwencyjną wypłaca się w ramach systemu motywacyjnego i nie jest to sprzeczne z obowiązującymi przepisami. Należy jednak zauważyć, iż zależy ona od czegoś, co nie zawsze zależy od pracownika. Może zatem stanowić formę dyskryminacji. Niektórzy postrzegają brak takiej premii jako karę za korzystanie z praw, które w końcu przysługują pracownikowi. Często poruszaną kwestią jest również to, iż taki system wynagradzania "zachęca" do przychodzenia do pracy w trakcie choroby, by nie stracić premii. Problem ten podkreśla m.in. szefowa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.


Premie za brak chorowania, w mojej ocenie, nie powinny mieć miejsca


- mówiła ministerka w rozmowie z portalem Wyborcza.biz w lutym 2024 roku. Warto przypomnieć, iż resort pracuje w tej chwili nad zmianą przepisów, która objęłaby m.in. przeniesienie obowiązku płacenia wynagrodzenia chorobowego z pracodawcy na Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Z drugiej strony pracodawcy twierdzą, iż premie frekwencyjne mają przede wszystkim eliminować problem "lewych" zwolnień lekarskich, które są zjawiskiem nasilającym się w Polsce. "Dziennik Gazeta Prawna" podaje, iż tylko w 2024 roku ZUS wstrzymał wypłaty zasiłków chorobowych w związku z nieprawidłowym korzystaniem z L4 na kwotę niemal 640 tysięcy złotych. Stanowi to ponad dwukrotność sumy z 2020 roku.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału