Rząd zaprezentował projekt ustawy o ochronie osób uczestniczących w debacie publicznej przed oczywiście bezzasadnymi roszczeniami lub stanowiącymi nadużycie postępowaniami sądowymi – tzw. ustawę anty-SLAPP. To istotny dokument, którego celem jest wdrożenie unijnej dyrektywy chroniącej tych, którzy narażają się na pozwy korporacji i środowisk władzy – dziennikarzy, aktywistów, związkowców, sygnalistów. Dyrektywa ma chronić podstawowe wartości demokratyczne: wolność słowa, prawo do informacji, pluralizm mediów, prawo do uczestnictwa w życiu publicznym.
Tak zwane strategiczne pozwy przeciwko uczestnictwu publicznemu (SLAPP) to nie walka o prawdę, ale forma nacisku i represji. To broń silnych przeciwko słabym. Ich celem nie jest wygrana w sądzie, ale efekt mrożący: zastraszenie dziennikarza, związkowca, działacza społecznego czy przedstawiciela fundacji ujawniającej nieprawidłowości. To wysłanie komunikatu: „Milcz, bo inaczej wpakujemy cię w lata procesów i dziesiątki tysięcy złotych kosztów”.
Ustawodawcy wskazyują, iż w ostatnich latach w Polsce było najwięcej SLAPP-ów z całej Unii Europejskiej. To dowód, iż ochrona przed SLAPP-ami nie jest teorią, tylko pilną koniecznością. Również Związkowa Alternatywa spotkała się z próbami zastraszenia przez serie procesów sądowych, co miało miejsce między innymi ze strony Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Dlatego zdecydowanie popieramy ideę ustawy, ale widzimy obszary, które trzeba poprawić, by prawo faktycznie chroniło ludzi, a nie tworzyło pozory ochrony.
Kary za stosowanie SLAPP-ów powinny być wymierzane osobom fizycznym, które podejmują decyzje o wytaczaniu takich pozwów, a nie wyłącznie firmom czy instytucjom. jeżeli ZUS zasypałby pozwami niewygodny związek zawodowy, karę powinien ponieść osobiście prezes Zakładu, a nie instytucja. Wszak instytucja jest finansowana przez społeczeństwo, a trudno zaakceptować, by to obywatele płacili kary za decyzje nominatów partyjnych kierujących instytucjami publicznymi. Zgodnie z ustawą przedstawioną przez rząd kary płaciłyby podmioty prawne, a zatem byłyby one wliczone w koszty funkcjonowania korporacji czy instytucji publicznych.
Zarazem cieszy, iż górna granica kary za SLAPP wpisana w ustawę wynosi stukrotność minimalnego wynagrodzenia, czyli już teraz blisko 500 tys. zł. Dla dużych firm i instytucji nie są to wielkie kwoty, ale nie jest to kwota marginalna jak w tej chwili przy karach wpisanych np. za łamanie prawa pracy. Mimo to uważamy, iż górna stawka kary powinna zostać podniesiona to pięćsetkrotności minimalnego wynagrodzenia.
Wieloletnia batalia sądowa to dla małych organizacji i działaczy społecznych konieczność przerzucania znacznych sił: uwagi, pieniędzy i czasu – na grunt obsługi spraw. To oznacza koszt – zdrowotny i finansowy. Dlatego postulujemy by sprawcy SLAPP-u nie tylko zwracali koszty procesowe, ale też byli zobowiązani do wypłaty wysokich odszkodowań ofiarom SLAPP-u w przypadku stwierdzenia naruszenia.
W ustawie katalog naruszeń definiujących SLAPP jest otwarty, jednak nie ma w nim wyodrębnionego prawa pracy. Naszym zdaniem ta luka powinna być wypełniona. Ponadto ustawa definiuje SLAPP jako wytaczanie spraw sądowych w celu „stłumienia, ograniczenia, zakłócenia debaty publicznej lub szykanowania za udział w niej”. Naszym zdaniem to nieprecyzyjna i niepełna definicja. Celem SLAPP-u nie jest abstrakcyjne tłumienie debaty publicznej, tylko zastraszenie, zdezawuowanie, doprowadzenie do bankructwa organizacji pozarządowych, dziennikarzy czy aktywistów. Ten wątek również powinien być uwzględniony w ustawie. Ustawodawca powinien też doprecyzować, na czym miałaby polegać „oczywista bezzasadność” w kontekście SLAPP-u. Takich nieścisłości jest więcej. Powinna być rozszerzona debata debaty publicznej o działalność związkową, artystyczną czy satyrę. Ustawodawca powinien też dookreślić definicję slapp, aby łatwiej go było odróżnić od zwykłego sporu cywilnego. Warto też wprowadzić dodatkowe kary za uporczywe lub wielokrotne inicjowanie spraw bez podstaw. Przykładowo przy „recydywie” SLAPP-ów, danemu podmiotowi mogłaby grozić kara więzienia. Wreszcie, przydałby się krótszy termin na umorzenie SLAPP-u, np. 30 dni. Dobrym rozwiązaniem byłoby też publiczne wsparcie prawne dla podmiotów będących ofiarą SLAPP-u. Taką pomoc mógłby świadczyć na przykład Rzecznik Praw Obywatelskich.
Pomimo powyższych wątpliwości, uważamy, iż przedstawiona ustawa byłaby krokiem w dobrym kierunku. SLAPP-y to atak na demokrację, wolność słowa i prawo do zrzeszania się. Nie możemy dopuścić, by w Polsce bogaci i wpływowi ludzie mogli bezkarnie zastraszać tych, którzy walczą o sprawiedliwość, uczciwość i transparentność. Dlatego apelujemy do rządzących o szybkie podjęcie prac nad ustawą i przeforsowanie jej w parlamencie.

4 dni temu








