Czy przeszłość lewicy ma przyszłość?

15 godzin temu

Takie hasło towarzyszyło debacie zorganizowanej przez Nową Lewicę we Wrocławiu i klub radnych tej partii w dn. 2.09.2025. Prowadzenie i moderację zapewniła Przewodnicząca Klubu Radnych Lewicy w RM Wrocławia Dorota Pędziwiatr. Głównym prelegentem wprowadzającym do dyskusji był Z-ca Szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Michał Syska. Obecna była również minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Zarówno wystąpienie prelegenta, jak i gros pytań oraz refleksji, jakie padły podczas debaty dotyczyła spraw powszechnie znanych. Bez pamięci, racjonalnie budującej tożsamość i bazę intelektualno-moralną każdego ruchu społecznego, każdej partii czy formacji politycznej, nie jest możliwa poważna, trwała i społecznie ugruntowana pozycja społeczna. Warto w tym miejscu przytoczyć, absolutnie prawdziwą i rzetelną, zawartą w krótkim stwierdzeniu, przyczynę tego stanu rzeczy (dotyczącego całej lewicy europejskiej), jaką wyraził tuż przed śmiercią Jose Saramago, wybitny portugalski pisarz i sztandarowy człowiek lewicy. Lewica, jego zdaniem, „ruch który w przeszłości reprezentował jedne z największych nadziei ludzkości, z czasem stracił rolę, jaką dotąd odgrywał, bo po prostu sprzedał się prawicy”. Idzie więc o coś naprawdę poważnego, bo o utratę tożsamości i co za tym idzie – społecznego poparcia. Ta fraza, to podsumowanie dokonane kilkanaście lat temu przez portugalskiego noblistę dotyczy także przyczyn głębokiego kryzysu lewicy w Polsce. Zapomniano nie tylko o swych dokonaniach i sukcesach (porażki i błędy wytknie nam zawsze prawica i liberałowie, absolutni przeciwnicy i konkurenci polityczni, więc samobiczowanie należało uprawiać z umiarem, czego jednak wielu prominentnych reprezentantów lewicy nie przestrzegało) ale i o osobach pomnikowych, będących kamieniami milowymi w dziejach polskiego ruchu robotniczego, w walce o sprawiedliwość i równość szans, a tym samym lewicy.

Uczestniczyłem w tej dyskusji i w kontekście tych dylematów (które jak widać trawią przez cały czas wiele środowisk utożsamiających się z lewicą) rzuciłem taki oto pomysł, który spiąć może przeszłość z przyszłością i być niejako realizacją hasła, pod jakim odbywało się to spotkanie.

Otóż we Wrocławiu w okresie od 22 lipca 1917 do 8 listopada 1918 w ZK przy ul. Kleczkowskiej była osadzona Róża Luksemburg, osoba niezwykle ważna dla polskiej lewicy. Reprezentowała sobą i swoimi poglądami wszystko to, co winno być immanencją lewicy, a o czym polska lewica dziś zapomniała. Bo polska lewica najzwyczajniej w świecie „sprzedała się prawicy”. Róża Luksemburg był antymilitarystką, antykapitalistką, socjalistką, demokratką, feministką. A przede wszystkim była osobą utożsamiającą się absolutnie z polską kulturą i jej dziedzictwem, choć inaczej rozumiejącą problematykę narodową i państwowość jako taką. We Wrocławiu do dziś nie ma jakiejkolwiek tablicy czy obelisku upamiętniającego pobyt w naszym mieście tej znaczącej postaci polskiej lewicy.

Zaproponowałem więc, by w 110 rocznicę transportu, który przywiózł ją z Wronek do Wrocławia i więzienia Róży Luksemburg przez te kilkanaście miesięcy w naszym mieście lewica ufundowała i zawiesiła na murze więzienia tablicę pamiątkową, lub postawienie na sąsiadującym z murem więzienia skwerze obelisku. Trzeba o tym fragmencie życiorysu Róży Luksemburg pamiętać. Byłby to symbol, iż lewica chce, potrafi wrócić do swych korzeni i w ten sposób zacząć budować swą tożsamość. Bo sam progresywizm, „tęcza”, kawą w Starbucksie oraz stolikowe dywagacje nad liczbą płci na pewno nie odbudują lewicy i znaczenia. Róża Luksemburg i jej dorobek powinna stać się właśnie dla lewicy we Wrocławiu (a także w Polsce) jedną z doktrynalnych kotwic i płaszczyzną skoku od przeszłości w przyszłość.

Już słyszę głosy, iż to osoba kontrowersyjna i mogąca budzić polemiki oraz spory nie mówiąc o krytyce i sprzeciwie ze strony prawicowego mainstreamu. A czemu ma nas to obchodzić? Ciekawe, czy ta rzucona myśl się zmaterializuje w konkretną inicjatywę, która znajdzie oddźwięk w środowiskach lewicowych we Wrocławiu? Są radni, wysoko postawieni urzędnicy w UM oraz środowisko (rozproszone ale jeszcze w miarę liczne) – niech lobbują. Do lipca 2027 zostało niecałe 2 lata… o ile wrocławskie środowiska lewicowe pamiętają o innym przedstawicielu lewicy związanym z Wrocławiem, twórcy socjaldemokracji Ferdynandzie Lassalu, składając rokrocznie w kwietniu na jego grobie kwiaty (rocznica urodzin), to dlaczego pomijać milczeniem Różę Luksemburg ?

Jeśli ktoś ma wątpliwości, to proponuję krótką wycieczkę do Berlina, stolicy Niemiec. Miejsc, upamiętniających w różny sposób pobyt rewolucjonistki w Berlinie, jest kilkanaście. W tym monument nad kanałem w miejscu, gdzie Róża Luksemburg została zastrzelona. Niemcy potrafią zrozumieć, jakie znaczenie ma dla tkanki społecznej pamiętanie swojej historii w jej najróżniejszych aspektach. Polska ma szansę odrobić tę lekcję.

Idź do oryginalnego materiału