Dajcie nam donosić na pracodawców

3 miesięcy temu

Senat głosami (przede wszystkim) Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi wykreślił z ustawy o sygnalistach prawo pracy. W ten sposób osoby informujące o łamaniu przepisów BHP czy warunków zatrudnienia nie będą chronione w ten sam sposób, co pozostali sygnaliści.

Przeciw włączeniu prawa pracy do ustawy wypowiadali się między innymi senatorka KO Barbara Zdrojewska i jej kolega klubowy Adam Szejndfeld. Podczas prac w komisji apelowały o to związki pracodawców, według których obszarem tym zajmuje się już Państwowa Inspekcja Pracy. Chociaż jej nieskuteczność jest przecież legendarna. Z pracodawcami oczywiście nie zgadzały się związki zawodowe.

Sygnaliści nigdy nie mieli w Polsce łatwo, gdyż wielu wciąż kojarzy ich ze współpracownikami SB albo innymi „kapusiami” z czasów PRL. Informowanie odpowiednich organów o łamaniu prawa wciąż jest więc uznawane za jakiś rodzaj krzywdzenia ludzi – a ostatecznie „skrzywdzonymi” okazują się być najczęściej ci łamiący prawo – i jest nazywane donoszeniem, a to słowo ma w Polsce konotację wybitnie negatywną.

Opresyjne państwo sprzed 1989 roku już dawno odeszło w niebyt, dorosły dwa pokolenia w ogóle niepamiętające PRL, a jednak podświadome traktowanie państwa jako opresora przez cały czas jest żywe.

Ledwie rok temu projekt ustawy o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjenta został określony przez środowisko lekarskie „ustawą konfident 2.0” i „ustawą o donosicielstwie”. Według raportu Fundacji Batorego, 36 proc. badanych uważa oskarżenia o donosicielstwo za główną barierę przed podjęciem decyzji o ujawnieniu nieprawidłowości. Na pytanie, czy dowiedziawszy się o łapówkarstwie w pracy, powiadomił(a)by Pan/i przełożonych, „tak” zaznaczyło ledwie 26 proc. respondentów.

Nawet ustawa o sygnalistach nie zapewni więc idealnych warunków dla osób ujawniających nieprawidłowości i łamanie prawa w ich miejscu zatrudnienia. I tak będą musiały się obawiać stygmatyzacji albo wręcz ostracyzmu. Osoby sprzeciwiające się łamaniu prawa pracy będą miały podwójnie źle – nie będą miały ochrony prawnej należnej sygnalistom, i oczywiście też będą wystawione na ryzyko ostracyzmu.

Tymczasem jest ogromna potrzeba skłonienia pracowników do ujawniania przypadków łamania prawa pracy. Przede wszystkim w kwestii BHP i wypadków. Według raportu Koalicji Bezpieczni w Pracy, w małych i średnich przedsiębiorstwach zgłaszany jest zaledwie co trzeci wypadek. W Polsce ryzyko wypadków jest duże, gdyż nasza gospodarka jest oparta na branżach „kontuzjogennych”. Wspólnie z Czechami jesteśmy najbardziej uprzemysłowionym krajem UE – przemysł daje nam ponad jedną trzecią PKB. Poza tym mamy rozwinięte budownictwo, w którym także dochodzi do regularnych incydentów.

Najczęściej wykrywane przez PIP nieprawidłowości dotyczą kwestii zatrudnienia i związane są przede wszystkim z wynagrodzeniem – naliczaniem zbyt niskiej pensji, wypłacaniem tylko części wynagrodzenia lub niewypłacaniem go wcale. W 2022 roku do PIP zgłoszono 32 tys. takich skarg, czyli 3,5 tys. więcej niż rok wcześniej. Nieodpowiedni stosunek pracy – czyli nadużywanie umów cywilnoprawnych lub fikcyjne zatrudnienie – zgłoszono do PIP 16,5 tys. razy, czyli o prawie tysiąc przypadków więcej niż w 2021.

Ogólnie rzecz biorąc, w 2022 roku wzrosła dokładnie każda kategoria spraw zgłaszanych do PIP. Wzrosła też liczba stwierdzonych przez PIP wykroczeń – wyniosła niespełna 50 tys., czyli 16 proc. więcej niż w 2021. Liczba decyzji dotyczących BHP wyniosła 211 tys., co oznacza wzrost o ponad jedną piątą. O 15 proc. przybyło również nakazów wypłat świadczeń pieniężnych.

Łamanie prawa pracy jest w Polsce powszechne i chyba tylko przepisy ruchu drogowego są łamane częściej. Wielką trójkę kodeksów masowo „olewanych” przez Polki i Polaków uzupełniają przepisy podatkowe. We wszystkich tych przypadkach łamiący prawo często w ogóle nie widzą w tym nic złego, podobnie jak duża część świadków czy choćby poszkodowanych.

Mowa chociażby o samozatrudnionych, których liczba jest w Polsce jedną z najwyższych w UE. Fikcyjni „przedsiębiorcy” są zadowoleni z wyższych pensji netto, ale tylko do momentu, gdy braku jakichkolwiek praw pracowniczych doświadczą na własnej skórze – jak pracownicy game devu, przez który przeszła niedawno fala zwolnień.

Dla większości koalicji rządzącej ważniejsze są jednak prawa pracodawców – a szczególnie prawo do tak zwanego świętego spokoju i pełnej swobody. Ochrona sygnalistów zgłaszających łamanie prawa pracy mogłaby sprawić, iż załogi poczują się pewniejsze siebie i zaczną się domagać cywilizowanych warunków zatrudnienia.

Ustawa z poprawkami Senatu trafi jeszcze do Sejmu. Reprezentująca Lewicę ministra Dziemianowicz-Bąk apeluje o odrzucenie tej fatalnej poprawki, chociaż jest całkiem duża szansa, iż fatalne zmiany wprowadzone przez tak zwaną izbę mądrości pozostaną. W Senacie poparli ją wszyscy głosujący z KO i Trzeciej Drogi, a w Sejmie obie partie będą mogły jeszcze skorzystać z posłów Konfederacji, więc opór Lewicy zda się na niewiele. W naszym niepięknym kraju nadwiślański liberalizm wciąż trzyma się mocno.

Idź do oryginalnego materiału