Dał nam przykład polski hydraulik, jak migracją zarządzać mamy

1 tydzień temu

Gdy w 2004 roku Polska dołączała do Unii Europejskiej, setki tysięcy obywateli z nadzieją ruszyło na Zachód w poszukiwaniu lepszych perspektyw. Przez kolejne dwie dekady wyjazdy te były tematem debat, stereotypów i uproszczeń – od żartów o „Polaku na zmywaku” po lęki o „wypływ talentów”. Dziś, zamiast czerpać garściami z tych doświadczeń jak skutecznie integrować zarówno kulturowo, jak i gospodarczo pracowitych, legalnych imigrantów w Polsce, coraz częściej wpadamy w spiralę niechęci i budowania uprzedzeń.

Celem tego artykułu jest podsumowanie doświadczeń ostatnich 20 lat migracji w Polsce – do tej pory skoncentrowanej na naszych rodakach jadących głównie do państw Europy Zachodniej, a teraz zorientowanej na obcokrajowców chcących zacząć swoje życie w Polsce. Ma on przypomnieć nie tylko jak ważne dla polskiej gospodarki były transfery od emigrantów, ale przede wszystkim jak wiele długofalowych korzyści płynie z otwartości i swobodnych przepływów ludzi zarówno dla kraju przyjmującego (którym to coraz częściej staje się Polska), jak i kraju opuszczanego (którym niegdyś byliśmy).

225 miliardów powodów do wdzięczności

Między rokiem 2004 a 2024 Polacy mieszkający za granicą przesłali do kraju ponad 225 miliardów złotych. To nie pomyłka. To suma oficjalnych przekazów pieniężnych, które zasilają konta rodzin, inwestycje, lokalne firmy i codzienną konsumpcję w Polsce. Dla porównania – w tym samym czasie imigranci pracujący w Polsce przesłali za granicę niecałe 40 miliardów złotych. Oznacza to dodatni wpływ migracji netto na bilans płatniczy Polski w wysokości około 185 miliardów złotych. W dalszym ciągu przekazy realizowane przez emigrantów przewyższają te, które imigranci wysyłają do swoich ojczyzn. Według danych Narodowego Banku Polskiego ta nadwyżka wynosiła w 2024 roku ponad miliard złotych, a za ostatnie 5 lat ponad 28 miliardów złotych. Znacząca część tych środków wędruje do budżetu państwa poprzez opodatkowanie realizowanej konsumpcji.

Te liczby są prawdopodobnie zaniżone, bo nie obejmują gotówki przewożonej osobiście – a przecież jeszcze dekadę temu była ona istotną częścią emigranckich transferów. Dziś, choć jej rola maleje na rzecz przelewów cyfrowych, przez cały czas stanowi trudną do uchwycenia, ale realną wartość w lokalnych budżetach domowych.

Emigracja, która się opłaca – długofalowo

Zależnie od metodologii, liczba Polaków zamieszkałych za granicą waha się między 1,5 a 2,5 miliona osób. Ponad 90 proc. z nich pozostaje w Europie – najwięcej w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Holandii i Irlandii. I to właśnie tam, zamiast być „siłą roboczą drugiej kategorii”, wielu z nich awansowało społecznie i zawodowo. Najnowsze dane pokazują, iż polscy emigranci w Wielkiej Brytanii nie tylko nie zarabiają mniej – zarabiają więcej niż rodowici Brytyjczycy. Według analizy „The Economist” cytowanej przez Bankier.pl, Polacy przebili już lokalną średnią zarobków i są nadreprezentowani w branżach wymagających wysokich kwalifikacji.

To radykalna zmiana obrazu Polaka-emigranta, który jeszcze kilkanaście lat temu kojarzył się z pracą fizyczną i niepewnym statusem. Dziś coraz częściej to programista w Londynie, lekarz w Monachium, logistyk w Rotterdamie czy właściciel restauracji w Dublinie. Ta zmiana ma swoją wagę symboliczną – ale przede wszystkim gospodarczą.

Wydatki krajowe migrantów

Legalni migranci w kontekście gospodarczym to nie tylko pracownicy wysyłający swoje dochody do ojczyzny. To również konsumenci, aktywnie uczestniczący w życiu gospodarczym. Stopniowy wzrost dochodów połączony z coraz mocniejszą asymilacją i rzadszymi powrotami do ojczyzny implikuje wzrost konsumpcji i dochodów podatkowych z tego tytułu.

Zgodnie z wynikami badań Narodowego Banku Polskiego, ponad 80 proc. migrantów z Ukrainy przeznacza na wydatki w Polsce ponad połowę swojego wynagrodzenia, w tym ponad 20 proc. wydaje tutaj ponad 90 proc. swoich dochodów. Oznacza to wprost wyższe zyski zlokalizowanych tutaj firm oraz wpływy podatkowe dla polskiego budżetu.

Korzyści drugiego rzędu – infrastruktura, eksport i reputacja

Polska diaspora to nie tylko transfery pieniężne. To także wzrost intensywności relacji gospodarczych, logistycznych i kulturowych. Przykłady?

  • Rozwój połączeń lotniczych: emigracja stała się jednym z głównych motorów rozwoju regionalnych portów lotniczych. Lotniska w Rzeszowie, Wrocławiu, Gdańsku czy Lublinie zawdzięczają znaczną część swojej siatki połączeń właśnie polskim rodzinom rozrzuconym po Europie. Ruch pasażerski nie dotyczy wyłącznie turystów – to także logistyka kontaktów rodzinnych, biznesowych i inwestycyjnych.
  • Eksport lokalnych produktów: tam, gdzie są Polacy, tam rośnie popyt na polskie produkty. Wzrost eksportu polskiej żywności – od kabanosów po kiszoną kapustę – do Wielkiej Brytanii czy Niemiec nie wynika wyłącznie z konkurencyjnych cen. To także efekt kulturowego przywiązania emigrantów do smaków dzieciństwa. Polskie produkty spożywcze zdobywają półki zagranicznych supermarketów, a wraz z nimi – reputację jakości i autentyczności.
  • Rozwój usług transgranicznych: rosnąca liczba firm oferuje dziś usługi dopasowane do potrzeb Polonii – od przewozów, przez nieruchomości, aż po doradztwo finansowe i prawne. To sektor, który w naturalny sposób rośnie razem z migracją i przyczynia się do wzrostu gospodarczego w kraju.
  • Kapitał relacji: Polacy za granicą to nie tylko konsumenci, ale też promotorzy Polski – jej kultury, stylu życia, przedsiębiorczości. W naturalny sposób tworzą oni pomosty między rynkami, stając się pośrednikami w handlu, technologii i inwestycjach.

Społeczne nastroje: od lęku do zrozumienia

Pierwsze lata wielkiej fali migracyjnej były niezwykle trudne zarówno z perspektywy samych migrantów, jak i społeczeństw państw przyjmujących. Do codziennej komunikacji weszły frazy takie jak „polski hydraulik”, „turystyka zasiłkowa” czy „polnische Wirtschaft”. Co ciekawe, trudności te doczekały się choćby swojej ekranizacji – przykładowo w formacie serialu „Londyńczycy” produkcji Telewizji Polskiej.

Negatywne nastawienie do migrantów było budowane na kilku elementach, które mogą nam wydawać się znajome. Po pierwsze, kreowano wizerunek polskich migrantów, jako przyjeżdżających po zasiłki socjalne, a nie osób chcących zbudować nowe życie. Polskie statystyki, póki co dowodzą, iż nie jest to istotny statystycznie problem. Aktywność zawodowa wśród imigrantów z Ukrainy wynosi ok. 78 proc., podczas gdy w całej populacji wynosi niecałe 60 proc. Podobnie ten wskaźnik plasuje się w przypadku imigrantów z Białorusi – według badań Narodowego Banku Polskiego 77 proc. było aktywnych zawodowo w Polsce, a 3 proc. pracowało dla zagranicznych firm zdalnie z Polski.

Wskaźnik aktywności zawodowej na poziomie 80 proc., warto porównać ze statystykami dla populacji niektórych państw – w Polsce to 58,3 proc., USA to 62 proc., Szwecja 64,5 proc. Jak widać, imigranci znacząco podnoszą ten odsetek co jest pozytywnym aspektem dla całej gospodarki. Będąc aktywni gospodarczo skupiają się na swoich perspektywach zawodowych, a nie poszukiwaniu nowych zasiłków, które w Polsce zorientowane są na wsparcie rodzin z dziećmi.

Kolejnym negatywnym kontekstem było przedstawianie polskich imigrantów jako gorszych/mniej kompetentnych. Ostatnie 20 lat pokazuje jednak coraz więcej spektakularnych przykładów karier Polaków w największych firmach świata, a na poziomie statystycznym doskonale pokazał to The Economist w swoim artykule na temat zarobków Polaków przewyższających średnie zarobki Brytyjczyków o ok. 15 proc. Ten fakt implikuje kilka pozytywnych aspektów. Po pierwsze, migranci z biegiem lat płacą coraz wyższe podatki i wydają coraz więcej na konsumpcję/inwestycje w kraju przyjmującym. Po drugie, wyższe zarobki oznaczają wyższą jakość życia, a dzięki temu chęć do pozostania w kraju i wysoce prawdopodobną asymilację kulturową i językową w kolejnym pokoleniu. Po trzecie – wyższe dochody są skorelowane ze spadkiem przestępczości, zwłaszcza tej związanej z przemocą.

W kontekście nastrojów społecznych nie sposób pominąć tematyki związanej z przestępczością. Tutaj kluczowym wątkiem jest niezrozumienie statystyki i nagłaśnianie spraw w sposób skoncentrowany na wygenerowaniu emocji i kliknięć, zamiast realnego przedstawienia zagadnienia. Doskonałym przykładem mogą być tutaj statystyki polskiej diaspory w Wielkiej Brytanii. Na przestrzeni ostatnich 15 lat odsetek Polaków w populacji brytyjskiej wzrósł z 0,6 proc. do 1,1 proc. W tym samym czasie odsetek w więzieniach wzrósł z około 0,9 proc. do 1 proc. Pokazuje to dwie kwestie – po pierwsze, migranci z Polski nie wyróżniają się w populacji w kontekście przestępczości, a ponadto z biegiem lat ten udział relatywnie dalej spada.

Trudny kontekst polskiej fali emigracji

Analizując wpływ emigracji na polską gospodarkę, nie sposób pominąć historycznego kontekstu. Pierwszego maja 2004, kiedy Polska wchodziła do struktur Unii Europejskiej, bezrobocie wynosiło ponad 19 proc. Brak perspektyw zawodowych i wynikające z tego relatywnie niskie wynagrodzenia były fundamentalnym bodźcem zachęcającym Polaków do emigracji. Ich pozostanie w kraju byłoby niezwykle trudne zarówno społecznie, jak i stricte ekonomicznie.

Presja ekonomiczna pozostaje głównym motywatorem do podjęcia trudnej decyzji o zmianie miejsca zamieszkania. Potwierdzają to wspomniane wcześniej dane o dużo wyższej stopie aktywności zawodowej wśród imigrantów. Warto o tym pamiętać, nie tylko z czystej empatii, ale również w kontekście kreowania polityki migracyjnej i odpowiednich zachęt dla jak najintensywniejszej aktywności gospodarczej.

Wnioski: migracja jako przewaga strategiczna

Historia polskiej migracji pokazuje, iż dobrze zarządzana mobilność to nie problem, ale zasób strategiczny. Z jednej strony – setki miliardów złotych przekazanych rodzinom w Polsce. Z drugiej – tysiące powrotów ludzi z doświadczeniem i kapitałem. A pośrodku – miliony relacji, które wzmacniają naszą pozycję w Europie.

Taką samą szansą jest również napływ imigracji do Polski. Oczywiście prowadzonej w sposób legalny, kontrolowany i skoncentrowany na z jednej strony rozwoju gospodarczym, a z drugiej na stopniowej integracji społecznej i kulturowej. Nie bójmy się korzystać z najlepszych praktyk krajów, które dotychczas przyjmowały Polaków. Tak samo nie bójmy się unikać ich błędów.

Idź do oryginalnego materiału