Europa strajkuje przeciwko inflacji

1 rok temu

Wczoraj na ulice wyszli Belgowie i Grecy. Do strajków szykują się też Francuzi i Brytyjczycy.

Tysiące protestujących wyszło wczoraj na ulice Aten oraz położonych na północy Saloników. W ramach 24-godzinnego strajku generalnego przeciwko podwyżkom cen protestowali przede wszystkim pracownicy sektora publicznego. Na transparentach widniały hasła dotyczące „nieznośnej drożyzny”.

We wrześniu średnia inflacja w Unii Europejskiej wyniosła 10,9 proc. Co ciekawe, najniższa (6,2 proc.) była w często protestującej Francji. W Grecji i Belgii wskaźnik był wyższy od średniej i wyniósł 12,1 proc., co jednak i tak nie jest wartością, która zbliżałaby się do unijnych rekordów. Trzy państwa bałtyckie, Litwa, Łotwa i Estonia, a także Węgry, przekroczyły już bowiem 20-procentowy próg inflacji.

Bez promów i taksówek

Środowy strajk w Grecji spowodował zakłócenia w usługach w całym kraju. Transport publiczny w zasadzie stanął w miejscu. Nie kursowały m.in. promy łączące kontynent z wyspami na Morzu Egejskim i Jońskim. Zamknięto też państwowe szkoły, a szpitale publiczne pracowały z ograniczoną liczbą pracowników.

Jak donosi Associated Press, w strajku polegającym na sześciogodzinnym powstrzymaniu się od pracy mieli też wziąć udział kontrolerzy ruchu lotniczego, jednak musieli wycofać się z tej decyzji po tym, jak sąd uznał to za nielegalne. Jednocześnie z powodu widma strajku odwołano już wcześniej kilkadziesiąt lotów.

Pasażerowie przybywający na lotnisko w Atenach mieli bardzo ograniczone możliwości dostania się do miasta – nie kursowały bowiem taksówki, autobusy, metro ani kolej podziemna. Część osób próbowała wyjechać z portu autobusami międzymiastowymi. Tłumy gromadziły się też w agencjach wynajmu samochodów.

Podczas marszów odbywających się w Atenach i Salonikach doszło do krótkich starć między grupami protestujących a policją. W obu miejscach małe grupy demonstrantów rzucały w stronę funkcjonariuszy koktajle Mołotowa i kamienie. Ci odpowiedzieli natomiast gazem łzawiącym i granatami ogłuszającymi.

Nie tylko Grecja

Przeciwko rosnącym kosztom utrzymania strajkowali również Belgowie. Tutaj też manifestacje w dużej mierze wpłynęły na transport. Nie został on jednak zupełnie sparaliżowany, a ograniczony do minimum. Z lotniska w Brukseli odwołano aż 60 proc. lotów, a w stolicy kraju dostępna była tylko jedna linia metra.

Jak informował związek zawodowy CSC, do strajku przyłączył się także personel około dwóch trzecich szpitali we francuskojęzycznym regionie Walonii i Brukseli.

Do kolejnej serii strajków szykują się też Francuzi. Zgodnie z zapowiedziami największego związku zawodowego Confédération générale du travail (CGT), dzisiaj należy spodziewać się dużych utrudnień w stolicy kraju.

Siedem linii metra przestanie kursować w ogóle, a pozostałe jeździć będą jedynie w godzinach szczytu. Utrudnienia dotyczyć też będą kolei podmiejskiej RER. Niewykluczone, iż do strajku przyłączą się inne sektory i inne miasta.

Dla Francji to kolejna z serii manifestacji, które ostatnio przetaczają się przez kraj. Tymczasem w Wielkiej Brytanii do pierwszej w historii ogólnokrajowej manifestacji szykuje się Royal College of Nursing, związek zawodowy zrzeszający ponad 465 tys. pielęgniarek oraz innych pracowników służby zdrowia. O tym, czy powstrzymać się od pracy, zdecydowano za pośrednictwem głosowania przeprowadzanego wśród związkowców.

Idź do oryginalnego materiału