Rok 2025 rozpoczyna się protestami w stolicy. W piątek 3 stycznia w Warszawie rolnicy manifestowali przeciwko polityce Unii Europejskiej, w tym postanowieniom Zielonego Ładu, umowy handlowej UE z Mercosurem, a także importowi z Ukrainy. Teraz kolej przyszła na górników - na 9 stycznia zaplanowali swoją demonstrację.
"Wobec podejmowanych oraz zapowiadanych decyzji wyłączania węglowych bloków energetycznych począwszy od 2025 roku, co skutkować będzie utratą miejsc pracy w polskiej energetyce i w polskim górnictwie oraz utratą bezpieczeństwa energetycznego naszego Kraju, Rada Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność" podjęła decyzję o zorganizowaniu w Warszawie akcji protestacyjnej w obronie miejsc pracy oraz w obronie całej polskiej gospodarki" - napisał w apelu do górników Jarosław Grzesik, przewodniczący KSGiE NSZZ "Solidarność", w którym zachęca do udziału w proteście.Reklama
Zdaniem związkowców rząd niedostatecznie reaguje na decyzje spółek energetycznych o odłączaniu bloków węglowych; wskazują, iż skutkiem tego będzie uzależnienie kraju od pozyskiwania droższej energii z zagranicy, luka mocowa, a w dalszej kolejności Polska będzie zmuszona do importu energii z Rosji czy Białorusi.
Węgiel traci w Polsce na znaczeniu
To nie pierwszy raz, gdy górnicy wyjdą na ulice Warszawy - swój sprzeciw dotyczący działań rządzących i spółek w kwestii m.in. bezpieczeństwa energetycznego kraju wyrażali zarówno w 2021, jak i 2023 roku, gdy władza była w rękach PiS. Gniew górników nie jest skierowany przeciwko konkretnej grupie politycznej, co raczej wymierzony w działania związane z wygaszaniem kopalń czy utratą miejsc pracy, co ma związek z odchodzeniem od węgla na rzecz odnawialnych źródeł energii.
To, iż Polska rezygnuje z węgla jest faktem - widać to choćby z analiz Forum Energii na podstawie danych Agencji Rynku Energii oraz Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Jeszcze w 2015 roku węgiel brunatny i kamienny odpowiadał łącznie za 83 proc. generacji energii elektrycznej. W 2024 roku udział ten spadł do 57,1 proc.; co ciekawe, we wrześniu ubiegłego roku poziom ten osiągnął historyczne minimum - 51,5 proc. Na popularności zyskuje za to gaz (wzrost z 3,6 do 11,6 proc.) i przede wszystkim OZE (wzrost z 13,2 proc. do 29,6 proc.). W przyszłości węgiel będzie stale tracił na znaczeniu, o ile Polsce uda się zrealizować inwestycje offshore na Bałtyku oraz wyprodukować energię jądrową.
Dane o produkcji i sprzedaży węgla kamiennego w Polsce również nie są dla górników optymistyczne. Biorąc pod uwagę tylko ostatnie pięć lat, patrząc na dane Agencji Rozwoju Przemysłu, widać wyraźnie, iż wolumeny spadają. W 2019 roku polskie kopalnie wyprodukowały 61,6 mln ton surowca, zaś sprzedano go 58,4 mln ton. Od stycznia do listopada ubiegłego roku, a więc w okresie, za które dostępne są dane, produkcja wyniosła 40,1 mln ton, zaś sprzedaż - 38,3 mln ton. I choć przedstawiciele branży w większości są świadomi, iż od tego trendu nie ma odwrotu, nie godzą się, aby odchodzenie od węgla następowało zbyt gwałtownie i bez odpowiednich rekompensat.
Polska czeka na notyfikację umowy społecznej z górnikami
W maju 2021 roku została podpisana umowa społeczna z przedstawicielami związków zawodowych kopalni. Zakłada ona m.in., iż rok 2049 będzie tym, w którym era polskiego górnictwa się zakończy. Do tego czasu ma następować systematyczne zamykanie kopalń; jako ostatnie swoją działalność mają zakończyć Sobieski i Janina na Śląsku oraz najbardziej rentowna w Polsce - Bogdanka na Lubelszczyźnie. W dokumencie znalazły się zapisy o systemie wsparcia, czyli dopłatach w ramach redukcji zdolności produkcyjnych kopalń. w tej chwili realizowane są negocjacje z Brukselą na temat notyfikacji umowy, bowiem pieniądze dla spółek górniczych już są wypłacane, jednak przez cały czas nie ma na to formalnej zgody Komisji Europejskiej. jeżeli strona unijna zakwestionuje udzielaną pomoc publiczną, kopalnie będą musiały ją zwrócić. Dlatego też stronie związkowej tak bardzo zależy na notyfikacji. I choć w grudniu doszło do spotkania minister przemysłu Marzeny Czarneckiej z wiceszefową KE Teresą Riberą, o czym informował m.in. "Dziennik Gazeta Prawna", górnicy przez cały czas czekają na zielone światło z UE.
- Mówiono nam, iż wystarczy pstryk i w jeden dzień wszystko będzie załatwione. Mimo szumnych zapowiedzi tak się nie stało i raczej chyba w tej sprawie nic się nie dzieje, ponieważ resort przemysłu niczym się nie chwali - mówił w grudniu 2024 roku na łamach portalu nettg.pl Bogusław Hutek, przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność".
W podobnym tonie, już w styczniu, wypowiedział się przewodniczący WZZ Sierpień 80 Bogusław Ziętek. Jego zdaniem kwestia notyfikacji umowy powinna być priorytetem na rozpoczęty rok, podobnie jak ustawa o funkcjonowaniu górnictwa.
- Bez jej nowelizacji jakiekolwiek próby likwidacji kopalń skończą się na Śląsku rewolucją, a to dlatego, iż nie posiadamy żadnych instrumentów do realizacji polityki, którą usiłuje wprowadzić m.in. Ministerstwo Klimatu i Środowiska w dokumentach tworzonych na potrzeby Unii Europejskiej i polskiej energetyki - wskazał w rozmowie z tym samym portalem.
Ambitne plany na transformację energetyczną
Ziętek nawiązał w ten sposób do założeń Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu autorstwa MKiŚ. Zakłada on m.in., iż produkcja energii elektrycznej będzie w 2030 roku pochodzić w 22 proc. z węgla - a przypomnijmy, w roku ubiegłym odsetek ten wyniósł 57,1 proc. Jednocześnie wskazano, iż zapotrzebowanie w 2030 roku na węgiel kamienny wyniesie 22,5 mln ton. Kluczowym okresem dla transformacji energetycznej będą jednak lata 30. Zgodnie z założeniami KPEiK w 2040 roku - gdy przez cały czas ma trwać proces zamykania kopalń - udział węgla w produkcji energii spadnie do 1 proc., podczas gdy OZE ma mieć dominującą rolę z udziałem 63 proc. Kluczową rolę ma odegrać energetyka jądrowa - obecne założenia mówią, iż z elektrowni na Pomorzu prąd popłynie w 2030 roku. KPEiK zakłada, iż energia z atomu będzie odpowiadać cztery lata później za 19 proc. produkcji energii w kraju.
W październiku ubiegłego roku minister Czarnecka wskazywała, iż w ramach pomocy publicznej dla polskich kopalń rząd zagwarantował na ten cel w budżecie na 2025 r. kwotę 7,8 mld zł. To jednak nie wszystko - jak czytamy w prezentacji przygotowanej na spotkanie w ramach prekonsultacji społecznych ws. KPiEK dostępne środki dla górnictwa na lata 2024 - 2030 wynoszą 79 mld zł.
Polsce grozi blackout po odejściu od węgla?
Strona związkowa - Zarząd Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność" - zleciła w ramach konsultacji ws. KPiEK przygotowanie analiz przedstawionych przez MKiŚ założeń. Autorami "Oceny technicznej i finansowej wykonalności Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030" są dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej oraz prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej, który od lat podkreśla znaczenie węgla w polskiej energetyce. W swoim opracowaniu wprost zagrozili blackoutem.
"Zakończenie wydobycia węgla kamiennego w Polsce i planowana redukcja mocy jednostek produkujących energię elektryczną z węgla będą prowadzić do obniżenia stopnia pewności dostaw energii elektrycznej. Polska stawia sobie za cel, by przerwy w zasilaniu wynosiły do 3 godzin rocznie, ale jego osiągnięcie jest mało realne, o czym informują dokumenty publikowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, przewidujące przerwy w dostawach energii po roku 2030 na poziomie od kilkuset do kilku tysięcy godzin rocznie" - czytamy w dokumencie, który wskazuje szereg błędnych, zdaniem autorów, założeń dotyczących choćby rozwoju energetyki jądrowej.
Związkowcy krytykują nie tylko rząd, ale także władze spółek energetycznych. W ostatnim czasie poznaliśmy ich nowe strategie; dla przykładu: Tauron zamierza osiągnąć neutralność klimatyczną do 2040 roku, a Grupa Enea chce zredukować zużycie węgla do 2,3 mln ton w roku 2035 z 8,5 mln ton w roku 2024. Zdaniem przedstawicieli branży górniczej zagraża to bezpieczeństwu energetycznemu kraju. Protest związkowców zakłada w pierwszej kolejności udanie się pod siedzibę PGE, której władze w grudniu podjęły decyzję o wydłużeniu pracy dwóch bloków węglowych w Rybniku z 2025 do 2026 roku, a kolejnych dwóch - do 2027 roku. Następnie górnicy wyruszą pod warszawską siedzibę resortu przemysłu.
Paulina Błaziak