Idziesz po podwyżkę? Tego nie mów szefowi. "Pracodawcy są uczuleni"

8 godzin temu
Rozmowy o pieniądzach i zarobkach wciąż uznawane są za temat tabu i to zarówno między znajomymi, jak i pracownikami. Nic więc dziwnego, iż rozmowy o wynagrodzeniu z szefem budzą w wielu blady strach. Eksperci radzą, jak prosić o podwyżkę i jakich argumentów użyć, by nie odejść z kwitkiem?
Rozmowy o wynagrodzeniu bywają trudne. Podczas gdy pensja pracowników "na minimalnej" rośnie co roku, wypłata wynagrodzeń pozostałych często stoi w miejscu. Problemem jest też brak jawności dotyczących płac w danej firmie i niechęć niektórych pracodawców do dorocznych podwyżek wszystkich wynagrodzeń. Tymczasem rozmowy o podwyżkach są naturalnym elementem w relacjach między pracodawcą a pracownikami. Nie ma się czego bać, ale warto pamiętać o pięciu ważnych zasadach, które pomogą załatwić sprawę skutecznie.


REKLAMA


Zobacz wideo


Jak podejść do rozmowy o podwyżce? Zacznij od przygotowania
Zawczasu warto się przygotować. Nie chodzi tylko o zebranie w sobie odwagi, a o przeanalizowanie argumentów i zastanowienie się "na zimno", czy pracodawca odpowiednio wycenia twoją pracę. Pamiętaj, iż nie idziesz "po prośbie", a sprzedać swoje umiejętności i negocjować zmianę wynagrodzenia. Warto więc wcześniej stworzyć "brag folder", czyli zestaw sukcesów i osiągnięć. - Dobrze jest podejść do takiej rozmowy jak do negocjacji biznesowych i przygotować sobie, choćby wypisane na kartce, argumenty: co wnoszę do firmy, niekoniecznie tylko w formie wyników finansowych, jakie mam kompetencje i ile zarabiają ludzie tacy jak ja w innych firmach - tłumaczy Urszula Zając-Pałdyna, prawniczka i ekspertka HR, w rozmowie z Wyborcza.biz.
Eksperci wskazują też, by regularnie, nie tylko przed planowaną rozmową o podwyżce, sprawdzać raporty dotyczące płac. - [Dobrze - red.] mieć świadomość tego, czy zarabiamy tyle, ile powinniśmy na tym stanowisku, ile zarabia się w naszym regionie, z naszym wykształceniem i doświadczeniem - wskazuje Norbert Marek, specjalista z HR Hints. Gdzie to sprawdzić? Np. na stronie wynagrodzenia.pl, w raportach wynagrodzeń publikowanych przez agencje rekrutacyjne, a w ostateczności zerknąć do ogłoszeń o pracę na podobne stanowisko np. u konkurencyjnych. Warto też rozmawiać z innymi przedstawicielami branży.


O co pytać na rozmowie kwalifikacyjnej do pracy? O co pytać na rozmowie kwalifikacyjnej do pracy?, istock/@Drazen Zigic


Jak zacząć rozmowę o podwyżce? Unikaj tego słowa. Inaczej może się nie udać
Jak radzi Anna Karwowska, specjalistka HR, mentorka kariery i właścicielka marki Crispy HR w rozmowie z Business Insiderem, najlepiej w ogóle nie używać słowa "podwyżka". - Pracodawcy są uczuleni na to hasło. Lepiej mówić o "warunkach pracy i płacy", "wzmocnieniu wynagrodzenia" czy "dostosowaniu pensji do obecnych obowiązków" - radzi. Taka "korpomowa" sprawi, iż obie strony do negocjacji podejdą z zupełnie innym nastawieniem. Lepiej też prosić o podwyżkę procentową, a nie kwotową, np. 5-10 proc. rocznie.


"Teczka sukcesów", czyli wspomniane już argumenty dotyczące twoich osiągnięć, umiejętności i sukcesów w firmie, choćby jeżeli chodzi o krótką wiadomość od klienta albo współpracownika, jest dobrym punktem wyjścia do rozmowy. To też dobra metoda na podbudowanie morale, gdy dopadają cię frustracje i kryzys wiary w siebie.
Co pozostało ważne? Przede wszystkim adekwatny moment. Nie czekaj na ostatnią chwilę, np. koniec roku. Nie łap też szefa "z zaskoczenia". - Najlepszy moment to ten po zakończeniu projektu, po wewnętrznym sukcesie albo tuż po intensywnym okresie, gdy jest chwila spokoju - radzi Anna Karwowska. Ekspertka wylicza argumenty, które mogą okazać się nieskuteczne:


wyższe koszty życia i inflacja - to dotyka także pracodawcy,
staż pracy - szczególnie gdy przez wiele lat tkwisz na jednym stanowisku i rzadko wychodzisz z inicjatywą,
"ktoś zarabia więcej" - to najgorszy argument, zdecydowanie lepiej skupić się na własnych kompetencjach.


Lepiej też nie sięgać do konkurencji. - Czasem przychodzimy po podwyżki, mając już w ręce ofertę innej firmy, by wyrobić sobie pozycję negocjacyjną. Zastanowiłabym się, czy to dobry pomysł. W zdrowym środowisku pracy nie musimy sięgać do innych pracodawców po to, by nasi przełożeni byli otwarci na rozmowę o wynagrodzeniach z nami - zauważa Urszula Zając-Pałdyna w rozmowie z Wyborcza.biz. - Nie warto też rzucać papierami, jeżeli sprawy nie idą po naszej myśli - dodaje. Nieudane negocjacje dotyczące podwyżki wynagrodzenia mogą być punktem wyjścia do rozmowy np. o innych benefitach, takich jak premie, nagrody, budżet na szkolenia, a choćby o zmianach dotyczących obowiązków.
Czy masz za sobą rozmowę o podwyżce? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.


Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału