„Musimy przestać być montownią Europy i stać się liderami innowacji” – mówią eksperci. Jednak jak kraj ma się rozwijać i tworzyć innowacje bez innowatorów i dużej liczby wysoko wykwalifikowanych ludzi? Mimo iż w Polsce ich liczba jest niewystarczająca, administracja publiczna osiąga mistrzostwo w odstraszaniu tych, których najbardziej potrzebuje: utalentowanych cudzoziemców.
Jeśli chodzi o przyciąganie zagranicznych talentów – od lekarzy, przez inżynierów, po naukowców, niezbędnych dla wzrostu gospodarczego i bogacenia się społeczeństwa – Polska mogłaby i powinna robić znacznie więcej. Od czego jednak zacząć? Odpowiedź jest dość prosta – od ulepszenia procedur migracyjnych, z naciskiem na te dotyczące osób wysokokwalifikowanych. Bo dziś biurokracja związana z przedłużaniem pobytu w Polsce to horror, który sprawia, iż choćby najbardziej zakochani w Polsce obcokrajowcy – ci, którym imponuje polska kultura, historia i zwyczaje – zaczynają myśleć o wyjeździe.
Kiedy ludzie słyszą słowo „biurokracja”, często się z niej śmieją, ale jednocześnie zakładają, iż nic nie da się z tym zrobić. Ostatecznie zbywają problem żartami. W rzeczywistości jednak sytuacja jest na tyle poważna, iż warto się nad nią pochylić i poszukać rozwiązań. Inaczej Polsce trudniej będzie wygrywać w gospodarczych zawodach.
Jestem badaczką i doktorantką zajmującą się migracjami. Dla ludzi takich jak ja, a w Polsce jest ponad 100 tysięcy studentów zagranicznych, mobilność jest kluczowa. Musimy jeździć na konferencje, współpracować międzynarodowo, reprezentować nasze instytucje i budować nowe partnerstwa. Tymczasem miesiącami czekamy na karty pobytu. Te opóźnienia sprawiają, iż wielu z nas widuje swoje rodziny co najwyżej tylko raz w roku. A kiedy dokument w końcu przychodzi, często wygasa za trzy miesiące, zmuszając nas do natychmiastowego składania kolejnego wniosku. I wtedy choćby po pozytywnej decyzji czeka nas kolejnych kilka miesięcy oczekiwania na fizyczną kartę. A bez niej nie można podróżować…
W wielu województwach migranci czekają 8 do 11 miesięcy tylko po to, by w ogóle ktoś się z nimi skontaktował. Według Najwyższej Izby Kontroli pełna procedura może trwać między 300–550 dni, a choćby dłużej. W tym czasie wnioskodawcy często nie mogą zmienić pracy, podpisać umów, wyjechać za granicę ani zaplanować stabilnego życia. Zagubiony list lub błąd techniczny oznacza kolejne miesiące czekania.
Luka między polityką a praktyką
Polska wchodzi w okres, w którym spadek demograficzny i braki kadrowe przestają być abstrakcyjnymi prognozami, a stają się rzeczywistością. najważniejsze sektory – od ochrony zdrowia i inżynierii po szkolnictwo wyższe – coraz bardziej opierają się na zagranicznych specjalistach i studentach. Jednocześnie Polska jest liderem Unii Europejskiej w wydawaniu pierwszych zezwoleń na pobyt. To pozytywna oznaka rosnącej roli kraju jako miejsca docelowego dla talentów spoza UE. Osiągnięcie to stoi jednak w sprzeczności z systemem migracyjnym obciążonym opóźnieniami i niespójnymi praktykami. Mamy system, który skutecznie przyciąga pracowników, ale nie potrafi zapewnić im stabilności, tworząc zbędne bariery w zatrudnieniu, mobilności i integracji. Wielu widzi Polskę jako miejsce, gdzie chcą nie tylko pracować, ale budować życie, ale polska biurokracja spycha ich w niepewność, ryzykując, iż legalni migranci staną się „nielegalni” albo po prostu opuszczą kraj.
Według Eurostatu Polska wydała 642 tys. zezwoleń na pobyt dla obywateli państw trzecich w 2023 roku, a to więcej niż jakiekolwiek państwo UE. W 2022 r., dla którego mamy dane porównawcze, za Polską znalazły się Niemcy (16%) i Hiszpania (15%). W całej UE wydano ponad 3,7 mln pierwszych zezwoleń, czyli o prawie 5% więcej niż rok wcześniej. Głównym powodem wydawania zezwoleń była praca – stanowiła 33,8% wszystkich zezwoleń w UE. Powody rodzinne stanowiły 26,4%, edukacja 14,3%, a ochrona międzynarodowa lub inne kategorie 25,6%. Najwięcej zezwoleń otrzymywali obywatele Ukrainy, Białorusi i Indii.
UE stosuje również specjalne systemy przyciągania wysoko wykwalifikowanych pracowników, badaczy i studentów spoza Unii. W 2023 roku wydano 451 tys. zezwoleń na studia i badania, głównie w Niemczech i Francji, a głównymi beneficjentami były osoby z Indii i Chin. Trzecim, mniejszym systemem jest zezwolenie ICT (Intra-Corporate Transfer), umożliwiające delegowanie pracowników do oddziałów firm w UE – wydano ich ok. 10,8 tys.
Na pierwszy rzut oka Polska jawi się jako dynamiczny rynek pracy przyciągający pracowników spoza UE. I faktycznie analitycy wskazują, iż Polska absorbuje zagraniczną siłę roboczą, podczas gdy inne duże gospodarki UE mają z tym problemy. Jednak sukces ten kontrastuje z uporczywą niewydolnością administracji. Polska jest druga, choć bardzo daleko za Niemcami, pod względem wydawania Niebieskich Kart UE dla wysoko wykwalifikowanych pracowników – w 2023 roku wydano ich 89 tys., z czego Niemcy 69 tys. (78%), a Polska tylko 7 tys. (8%). Oznacza to, iż mimo zależności od zagranicznych pracowników polska administracja nie potrafi stworzyć sprawnego systemu legalizacji, co pogłębia lukę między celami polityki a faktyczną integracją.
Biurokratyczne przeszkody
Max Weber postrzegał biurokrację jako idealną, racjonalną strukturę mającą zapewnić jednolitość, kontrolę i efektywność. Jej zasady – centralizacja, legalność, przewidywalność, efektywność – miały eliminować uprzedzenia i nadużycia władzy. System miał działać jak precyzyjna, przewidywalna maszyna.
W Polsce biurokracja migracyjna odeszła od porządku i stała się systemem, w którym procedury same generują przeszkody. Chroniczna niewydolność i nieprzewidywalne opóźnienia to przejaw systemu, który ceni rutynę i nie zna elastyczności. Urzędy nie są przygotowane na duże liczby wniosków, a urzędnicy niechętnie zajmują się pilnymi sprawami, jak wnioski wysoko wykwalifikowanych specjalistów zależnych od mobilności. Inni tracą miesiące, nie mogąc zmienić pracy, podpisać umów czy uzyskać odpowiedzi.
Szersza relacja między polskim społeczeństwem a biurokracją charakteryzuje się ogromnym zakresem władzy administracji przy jednoczesnej niskiej efektywności. Reforma administracji publicznej, często postrzegana jako kwestia zaledwie techniczna, jest w rzeczywistości kluczowym zadaniem politycznym w krajach postkomunistycznych. Już wprowadzono szereg reform, jak dekoncentracja, decentralizacja, profesjonalizacja służby cywilnej, ale reformy te są wciąż wysoce niedoskonałe.
W jednej z internetowych grup, na których cudzoziemcy szukają porad, pewna kobieta pisze „Zrobiłam odciski palców 14 listopada 2024. Mam stempel, a przez cały czas czekam na decyzję. Złożyłam wniosek o pobyt czasowy na podstawie pracy. To moja trzecia/czwarta karta pobytu. Czy to normalne? Dlaczego czekam tak długo?” Takie historie są powszechne. Badania jednostek samorządu odpowiedzialnych za wydawanie zezwoleń pokazują system, który często bardziej dba o interes urzędników niż obywateli. I ten wniosek potwierdzają sami obywatele. Dwie trzecie Polaków (66,3%) uważa, iż urzędy nie są nastawione na obsługę ludzi. Co zabawne, potwierdza ten wniosek także… ponad połowa samych urzędników (56,5%). Wysoka nieufność wobec instytucji sprzyja nadużyciom i niskiej odpowiedzialności. Urzędnicy preferują stabilność (np. ścisłe godziny pracy) zamiast elastyczności. Biurokracja, zamiast wspierać racjonalną politykę migracyjną, sama stała się polityką graniczną.
Biurokracja od Śląska do Podlasia
Badanie dotyczące poziomu biurokracji w polskich województwach dzieli je na cztery kategorie: od najbardziej biurokratycznych (opolskie, lubelskie, podlaskie) po najmniej (dolnośląskie, śląskie). Wskazuje ono czynniki wpływające na poziom biurokracji: rozwój gospodarczy, dziedzictwo historyczne, wpływ dużych miast, demografię i kulturę pracy. Autorzy zalecają reformy takie jak: elastyczne procedury, wzmocnienie decyzyjności pracowników, koncentracja na wynikach, awans oparty na zasługach, uproszczenie formalności, lepsza koordynacja jednostek oraz dopasowanie usług do użytkowników.
Wydaje się, iż rząd zaczyna dostrzegać problem i stara się osiągać lepsze wyniki w oparciu przede wszystkim o cyfryzację procedur. Polski rząd deklaruje poprawę warunków dla pracowników wysoko wykwalifikowanych. Strategia migracyjna na lata 2025–2030 ma zawierać rozwiązania ułatwiające przyciąganie i zatrzymywanie takich pracowników. Swoboda przepływu osób jest fundamentem UE, zagwarantowanym w art. 21 TFUE. Zmiany mają przyspieszyć procedury, ograniczyć nadużycia (w tym „sztuczne” wnioski składane tylko po to, by przedłużyć pobyt) i ujednolicić praktyki w urzędach. Nowelizacja jest w procesie legislacyjnym. Część zmian będzie wdrażana etapami, w kierunku pełnej cyfryzacji procedur. A jak to wygląda w praktyce?
Np. w związku z planowaną nowelizacją ustawy o cudzoziemcach (styczeń 2026) Mazowiecki Urząd Wojewódzki ogłosił, iż od 7.11.2025 system rezerwacji wizyt w portalu inPOL, przeznaczonym dla cudzoziemców, którzy starają się o legalizację pobytu, pobyt czasowy lub stały, zostaje wyłączony, a zastąpi go system składania wniosków wyłącznie pocztą. W efekcie, jak zwracają uwagę prawnicy zajmujący się migracją, przy obecnej liczbie wnioskodawców system ten raczej nie usprawni procedur do stycznia.
Konsekwencje realne
Zanim przeprowadziłam się do Polski, mieszkałam w Turcji przez pięć lat od 2017 r. Mimo iż Turcja przyjęła miliony uchodźców, system administracyjny działał – może nie idealnie, ale realnie. Na odbiór fizycznej karty tożsamości nigdy nie czekało się dłużej niż trzy tygodnie, a w pandemii dwa miesiące. Terminy były przydzielane automatycznie po złożeniu wniosku online. W urzędach były dwie kolejki: dla uchodźców i dla pozostałych. Czekanie było nieuniknione, ale proces przewidywalny. Sprawy były załatwiane.
WEI często mówi o braku przewidywalności polskiego prawa, uznaniowości decyzji, absurdalnych wymaganiach i mogę to potwierdzić. W Polsce na decyzje czeka się miesiącami, czasem latami, a samo drukowanie karty pobytu trwa… od czterech do pięciu miesięcy po decyzji. Pewien Polak opisał swoje doświadczenia jako mąż pracującej w Polsce cudzoziemki „Moja żona jest z Korei Południowej, mieszka w Polsce ponad 10 lat, skończyła tu studia, zdała egzaminy, biegle mówi po polsku i pracuje jako dentystka. Jest wykształcona, dobrze zarabia i nigdy nie miała problemów z prawem. Nie rozumiem, dlaczego Polska traktuje ją w ten sposób. Czekała 2,5 roku na kartę pobytu, a mimo kilogramów dokumentów dostała wstępną decyzję negatywną. Dlaczego? Do dziś nie wiemy. Na szczęście jestem radcą prawnym i pomogłem jej to odkręcić. To chory kraj, a podobno potrzebujemy lekarzy. Przepraszam za emocje, ale trudno mi ukryć złość”.
Przyszłość Polski zależy od odpowiedzi
Mimo retoryki niektórych polityków nie ma mowy o całkowitym zamknięciu Polski na imigrację, bo nie leży to w niczyim interesie. Czy naprawdę ktokolwiek może uważać za złe wykształcenie w Polsce inżyniera czy lekarza, który potem – ucząc się języka i szanując kulturę – miałby tu zostać, pracować i założyć rodzinę?
A jednak kompletnie nie potrafimy zachęcić zagranicznych studentów do pozostania w kraju po studiach. Jak mówi dziennikarz Norbert Frątczak, co jedenasty student w Polsce jest obcokrajowcem, a wielu z nich chce zostać. Jedną z największych barier jest konieczność corocznego odnawiania zezwoleń. Komplikuje to życie i zniechęca wysoko wykwalifikowanych do związania się z Polską. Według danych przytaczanych przez publicystkę Adę Chojnowską po studiach zostaje w kraju tylko 20% absolwentów zagranicznych.
Miejmy z tyłu głowy skalę wyzwań gospodarczych, przed którymi stoi Polska. Do 2035 r. polska siła robocza ma się zmniejszyć o 12,5%. Polska potrzebuje talentów, innowacji, wykwalifikowanego kapitału ludzkiego. Krajowa gospodarka w coraz większym stopniu opiera się na pracy migrantów, a system nie pozwala im w pełni uczestniczyć w życiu gospodarczym. jeżeli rozwój i innowacje mają być priorytetem, system trzeba naprawić – inwestować w kadry, zapewnić odpowiedzialność urzędów, monitorować postępy, przywrócić terminy, zbudować funkcjonalne systemy cyfrowe i przywrócić podstawową interakcję z człowiekiem.
Pytanie nie brzmi, czy Polska potrafi dokonać tych zmian, ale czy będzie ich chciała. Każdy miesiąc opóźnienia to stracone kariery i szanse. jeżeli system przez cały czas będzie traktował obcokrajowców spoza UE jak obciążenie, a nie jak zasób, to oni po prostu wyjadą.

4 dni temu




