"Laptopiarze" okupują kawiarnie godzinami, część właścicieli powiedziała dość. "Zaczął się hejt"

2 godzin temu
Sieć kawiarni Starbucks w Ameryce Północnej z końcem stycznia będzie czekać prawdziwa rewolucja. Mile widziani będą tylko ci, którzy przyjdą do lokalu raczyć się małą czarną lub coś zjeść. To ma być bat na tych, którzy z kawiarnianych stolików zrobili sobie darmowe stanowiska pracy. Zjawisko to od kilku lat obserwowane jest również w Polsce. – Każde miejsce powinno zarabiać, a z tym bywa różnie. jeżeli ktoś potrzebuje miejsca do pracy zdalnej, może warto zaoferować takim osobom coś w rodzaju abonamentu? – proponuje Aleksandra Tymińska, właścicielka restauracji Sirocco w Olsztynie.


#noworkzone


Jest rok 2023. Kaśka z laptopem pod pachą ucieka z hałaśliwego domu do klimatycznej kawiarni, żeby dokończyć istotny projekt. W domu dwójka małych dzieci, które, ze względu na katar nie poszły do przedszkola, pies i kot. Mąż szczęśliwie akurat tego dnia miał wolne i będzie doglądał maluchów. Kawiarnia jest jak wybawienie: Kaśka siada pod oknem, otwiera laptopa, rozkłada notatki. Pracuje. Kawa za 15 zł gwałtownie stygnie, nie ma czasu choćby upić łyka. Mija godzina za godziną. Kelnerka co jakiś czas nieśmiało proponuje serniczka, drugą kawę, bezę, tartę z owocami, herbatę, ale Kaśka choćby jej nie słyszy. Stuka pieczołowicie w klawiaturę. Stolik zwalnia po czterech godzinach.

Jest kwiecień 2024 roku. Praca zdalna staje się coraz bardziej popularna, a kawiarnie zaczynają wyglądać jak przestrzenie biurowe. Takich Kasiek właściciel poznańskiej kawiarni Taczaka 20 musiał poznać wiele, bo pewnego dnia mówi pas. W mediach społecznościowych na oficjalnym profilu lokalu informuje, iż od dzisiaj nie ma opcji korzystania z komputerów czy nauki w weekendy.

"Taczaka 20 przestaje być weekendową świetlicą i biurem coworkingowym - nie przebiera w słowach. Może gdybyśmy byli halą lub przestrzenią, gdzie można takie miejsce wyodrębnić byłoby to dalej możliwe, ale jesteśmy małą kawiarnią, która musi opłacać rachunki i dawać pracę ludziom" - uzasadnia swoją decyzję w poście w mediach społecznościowych.

Jeszcze bardziej zdecydowaną politykę wprowadza Bosco Bistrot z tego samego miasta. Tam nie ma mowy o pracy zdalnej choćby w tygodniu.

– W naszej kawiarni wprowadziliśmy całkowity zakaz pracy zdalnej, o czym jasno informujemy na naszym profilu Google oraz w regulaminie, umieszczonym także w karcie: #noworkzone i #wboscotylkomypracujrmy. Choć spotkało się to z falą negatywnych komentarzy i hejtu w internecie, konsekwentnie trzymamy się tej zasady, ponieważ nasi goście ją szanują, akceptują, a niektórzy choćby popierają takie rozwiązanie – mówi w rozmowie z nami właścicielka tego lokalu.

Pytamy o powód tego stanu rzeczy.

– Nasze godziny otwarcia są niestandardowe, ponieważ nasza cukiernia funkcjonuje równolegle w drugim miejscu, a dodatkowo znajdujemy się w takiej części Poznania, gdzie oferta gastronomiczna jest ograniczona. Często zmuszeni jesteśmy zamykać się wcześniej lub otwierać później, a obecność "laptopiarzy” w takich godzinach stanowi dla nas wyzwanie – tłumaczy.

Właścicielka poznańskiego Bosco Bistrot nie kryje, iż decyzja o wprowadzeniu tej regulacji została poprzedzona dość ostrą dyskusją. W dalszej części rozmowy przyznaje, iż przy tak małej powierzchni lokalu obsługiwanie pracujących przy jednej kawie jest po prostu nieopłacalne:

– Powiedziałam wprost, iż potrafię liczyć pieniądze i tacy klienci nie są naszymi docelowymi gośćmi. Działamy na osiedlu i tworzymy tu małą społeczność - ludzie przychodzą, siadają razem, rozmawiają. Nie chcą przeszkadzać w pracy innym, a ja nie chcę, aby ktokolwiek czuł się u nas niekomfortowo.

"Laptopiarze" nie przyjęli tej decyzji najlepiej. W sieci zaczęły pojawiać się negatywne komentarze, jedynki na Google i życzenia, aby lokal upadł.

Coraz więcej lokali w Polsce wypowiada wojnę pracy przy stolikach, które docelowo służą relaksowi. Ministerstwo Kawy w Warszawie wychodzi z założenia, iż kawiarnia jest miejscem spotkań, odpoczynku, odskoczni od dnia codziennego, gdzie można delektować się dobrą kawą. W listopadzie 2024 roku podejmuje decyzję, aby w weekendy Ministerstwo stało się strefą wolną od komputerów. Ale jest bardzo elastyczne w tej kwestii: w dni powszednie wyznacza specjalne miejsca przeznaczone do pracy z laptopem. O swojej decyzji informuje za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Kodeks Postępowania w Kawiarniach


Wideokonferencje, spotkania online, stukanie w klawiaturę. Osoby pracujące zdalnie często traktują kawiarnie jako przestrzeń do wykonywania obowiązków zawodowych. Niektóre z nich spędzają przy stoliku wiele godzin, co może wpływać na komfort innych gości. jeżeli dodatkowo nic nie zamawiają, a lokal jest przepełniony, brakuje miejsca dla klienta, który przyszedł napić się kawy i coś zjeść. Kawiarnia więc na tym nie zarabia.

Problem ten zauważa sieć kawiarni Sturbacks w Ameryce Północnej. I postanawia podjąć radykalne kroki. Powstaje Kodeks Postępowania w Kawiarniach, z którego wynika, iż gośćmi lokalu mogą być tylko i wyłącznie osoby, które zrealizują zamówienie. Czyli: nie popracujesz już przy stoliku, jeżeli nie masz zamiaru niczego kupić. Regulacje wejdą w życie 27 stycznia.

- Wprowadzenie Kodeksu Postępowania w Kawiarniach to praktyczna decyzja, która pozwoli nam skupić się priorytetowo na obsłudze naszych płacących klientów, którzy chcą usiąść i delektować się naszą kawą – podkreślił rzecznik Starbucksa w wywiadzie dla BBC.

Toalety Sturbacksa będą otwarte tylko dla klientów. Pracownicy sieci przejdą specjalistyczne szkolenia, które przygotują ich do skutecznego egzekwowania nowych zasad. Będą mieli uprawnienia do poproszenia osób o opuszczenie lokalu w przypadku nieprzestrzegania regulaminu. W przypadku braku współpracy, personel będzie mógł wezwać służby porządkowe.

To część strategii mającej na celu poprawę wyników sprzedaży, które od pięciu lat systematycznie maleją. W maju 2024 roku gigant kawowy ogłosił, iż jego sprzedaż netto spadła o 2 proc. w skali roku. W pierwszym kwartale przychody wyniosły 8,56 mld dolarów, podczas gdy prognozy wskazywały na 9,13 mld dolarów.

W Polsce jest 75 lokali Starbucksa. Ich funkcjonowanie pozostanie bez zmian.

Abonament dla pracujących


Pytamy właścicieli, co sądzą o nowych regulacjach Starbucksa.

– Z punktu widzenia biznesu zakaz słuszny – uważa Aleksandra Tymińska, właścicielka restauracji Sirocco w Olsztynie, którą prowadzi wraz z mężem od 19 lat. – Właścicielom kawiarni czy restauracji zależy na tym, by stoliki "rotowały". Każde miejsce powinno zarabiać, a z tym bywa różnie. jeżeli ktoś potrzebuje miejsca do pracy zdalnej, może warto zaoferować takim osobom coś w rodzaju abonamentu? Można zaproponować: możesz u nas pracować, korzystać z prądu, internetu i przestrzeni, ale za określoną opłatą. W cenie klient miałby kawę lub herbatę, a jeżeli zdecyduje się na lunch czy obiad, moglibyśmy zaoferować mu zniżkę. Uważam, iż takie rozwiązanie byłoby uczciwe i korzystne dla obu stron.

Odmienne zdanie ma Wojciech Kroczek, współwłaściciel House Cafe w Olsztynie, rodzinnej kawiarni położonej w samym sercu miasta.

– Życie nie mieści się w sztywnych, prostych ramach, a korporacyjne regulacje dotyczące ludzkiej kultury zawsze będą narażone na ryzyko błędów – zauważa.

Mówi, iż kawę sprzedaje niejako przy okazji, bo największą wartością jest tworzenie przestrzeni, w której ludzie mogą się spotykać i budować relacje. Wie to najlepiej, bo lokal cieszy się uznaniem i popularnością od ponad trzynastu lat. A czy osoby, które przychodzą pracować lub nie zamawiają niczego, mu przeszkadzają?

– Kawiarnie są od tego, żeby do nich chodzić. To ich immanentna cecha. Lokale gastronomiczne są miejscami tworzenia życia społecznego, służą nawiązywaniu relacji. Sytuacja, w której ktoś przychodzi do lokalu, nie zamawia niczego i po prostu siedzi, nie wymaga według mnie odgórnych regulacji. To kwestia kultury, wartości i wychowania - tego, co wypada robić, a czego nie. Oczywiście, mogę mieć problem z tymi, którzy nadużywają tej swobody, ale uważam, iż przepisy nie nadążą za życiem. Trzeba znaleźć odpowiedni balans – odpowiada.

Wojciech Kroczek podkreśla, iż dla niego najważniejsze jest utrzymywanie żywej relacji z gośćmi, opartej na niepisanym porozumieniu.

– jeżeli Starbucks nie radzi sobie z osobami pracującymi przy stolikach, to źle o nim świadczy – podsumowuje.

Idź do oryginalnego materiału