Z okazji zbliżającego się lata przekazano mi oficjalną decyzję – przypominam, iż to nigdy nie są MOJE decyzje – iż zawieszony na lato „Piąteczek” nie będzie odwieszony. Nie będę udawać, iż byłem tym zaskoczony.
Nie mam do nikogo o nic żalu, ta branża jest w opłakanym stanie. PiS nie musi wprowadzać ustaw antymedialnych, to się wszystko zawali pod własnym ciężarem (tzn. pod ciężarem decyzji, które kilka/naście lat temu wydawały się trafne wysokoopłacanym korpomenedżerom).
Nie wiem jeszcze, co z tym wszystkim zrobię. Książki się jakoś trzymają, więc w tej chwili to jest dla mnie priorytet.
Komentując sytuację „Pressowi” powiedziałem, iż nie wykluczam próby przekwalifikowania się na nauczyciela chemii. Nie żartowałem.
To nie musiałoby oznaczać całkowitego zerwania z mediami. Pozytywnym przykładem jest tu dla mnie Jerzy Sosnowski – można być belfrem z blogiem, podkastem i książkami.
Nawiasem mówiąc, wielu ludzi wierzy w wykreowany przez neoliberalnych publicystów mit tzw. „niezwalnialnych związkowców”. Sosnowski też w Polskim Radiu był tzw. „niezwalnialnym związkowcem”.
Cud? Paradoks? A może po prostu neoliberalna publicystyka to jak zwykle stek bzdur i po prostu każdego można zwolnić, związkowce też?
Posłużyłem się jego przykładem nie dlatego, iż jest jedyny, tylko dlatego, iż JS otwarcie o tym mówi. Ale znam więcej (eks) dziennikarzy, którzy poszli w oświatę.
Na nieszczęście dla kraju, ale na szczęście dla ludzi w mojej sytuacji, PiS zniszczył szkolnictwo publiczne. To oznacza wzrost popytu na szkoły prywatne, a więc lepsze zarobki w tym sektorze – krzywe „spadających zarobków w mediach” i „rosnących zarobków w szkołach prywatnych” już się chyba przecięły.
Formalnie nic się nie zmienia. przez cały czas jestem w Agorze na etacie, podobnie jak jakieś dwa tysięcy czterysta osób. Ale nie przeceniałbym trwałości tej sytuacji, czeka nas jesień pełna emocji.
Zazwyczaj niezbyt miłych. choćby gdyby spełnił się scenariusz z marzeń moich (i większości PT komcionautów): iż jedyny polityk, który potrafi obalić Jarosława Kaczyńskiego, czyli Jarosław Kaczyński, rzeczywiście ponownie dokona tej sztuki, to co to zmieni?
PiS umie grać w 3RP lepiej niż pozostali gracze. Zawłaszczyli media publiczne i tak sprawnie się tam zabetonowali, iż choćby gdyby nowa władza próbowała coś zmienić, to zajmie lata.
Inna sprawa, iż pewnie choćby nie spróbuje. Przecież kilka słów politycy Platformy wypowiadają z taką dumą, jak „nie zhobiliśmy czystki”.
Przedtem też jej nie „zhobili”. Pospieszalski miał swój własny program w TVP przez CAŁY OKRES RZĄDÓW PLATFORMY. Dostał go w 2004 (za rządów, he he, „lewicy”) i nigdy nie stracił, zmieniał tylko anteny, pasma, branding itd.
Teraz też nie „zhobią”. A więc media publiczne choćby po hipotetycznym upadku kaczyzmu będą rządzone przez pisowską nomenklaturę.
Nadal więc obciachem będzie więc wystąpienie tam choćby w roli gościa, nie mówiąc już o prowadzeniu audycji. Dziennikarzom z kręgosłupem pozostaną więc kurczące się mediach niezależne.
Chciałbym widzieć jakąś nadzieję dla swojej branży, ale jej nie widzę. A i tak powyżej zarysowałem scenariusz skrajnie optymistyczny – pesymistyczny (realistyczny) wygląda tak, iż PiS utrzyma władzę i zarżnie niezależne media karnymi podatkami.
Żałuję iż tak to wygląda. Wierzę iż społeczeństwo potrzebuje niezależnych mediów (przy wszystkich ich wadach i pamiętając niezależne muszą być także od widzimisię mojego czy Waszego). Ale nic tu nie zależy ode mnie (czy od Was).
Studentom często mówię „ja teraz państwu opisuję, jak jest, a potem możemy przejść do tego, jak powinno być – ale pamiętajmy, iż to dwa różne tematy”. Jak powinno być, to ja też mam ho ho ile pomysłów, ale jest jak jest.
Kończąc: nie wykluczam powrotu do podkastu. Ale póki jeszcze mam etat, tkwię w błędnym kole: Agora nie jest zainteresowana, a do konkurencji nie wypada mi iść (nie wiem czemu tak uważam, po prostu tu akurat wyznaczam sobie granicę; w praktyce myślę, iż w obecnej sytuacji kierownictwo by choćby tego nie zauważyło).
I to by było na tyle.