Mieszkanie na próbę. Na wschodzie Niemiec trwa walka z wyludnianiem

6 godzin temu
Miasta we wschodnich Niemczech zapraszają chętnych do przyjazdu i oferują czasowo bezpłatne mieszkania. Wszystko w nadziei, iż zachęci to więcej osób do przeprowadzki na stałe.


– Nie ma problemu ze znalezieniem niedrogiego zakwaterowania, nie ma korków, nie ma godzin szczytu i nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem miejsca parkingowego – wylicza Anika Franze zza swojego biurka w biurze znajdującym się w centrum Guben.

38-latka urodziła się w Berlinie Wschodnim w byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej i mieszkała przez większość swojego życia w tej samej dzielnicy. Mówi jednak, iż zgiełk, poczucie bezradności wobec rosnących nierówności, nie wspominając o fatalnej sytuacji mieszkaniowej, od dawna sprawiały, iż chciała z Berlina wyjechać.

Jadąc przez Brandenburgię, usłyszała w lokalnym radiu o programie "Mieszkania na próbę" ("Probewohnen"), oferującym chętnym możliwość bezpłatnego pobytu do czterech tygodni w Guben na granicy z Polską. Pomysł polegał na zachęceniu większej liczby osób do przyjazdu i osiedlenia się w mieście, aby w ten sposób pomóc w walce z wyludnianiem się tej miejscowości.

100 metrów w cenie jednego pokoju


Anika mieszka tu od ośmiu miesięcy i w tej chwili zarządza projektem, który sprowadził ją do miasta. W Guben może sobie pozwolić na wynajęcie dwupoziomowego mieszkania o powierzchni 100 metrów kwadratowych z garderobą – to wszystko za mniej niż zapłaciłaby za pokój w jednej z mniej atrakcyjnych berlińskich dzielnic.

– Zawsze jest tu cicho, nie ma hałasu, jest mniej śmieci na ulicach i ciągle spotykasz ludzi, których znasz, co uważam za całkiem miłe – wyjaśnia podczas krótkiego spaceru po mieście, który obejmuje także wycieczkę na drugą stronę rzeki, aby zjeść ciasto w polskiej kawiarni.

W ubiegłym roku w Guben udział w programie wzięło trzydzieści osób, z czego sześć przeniosło się tutaj na stałe. Franze twierdzi, iż dzięki nagłośnieniu sprawy przez media, dołączyło do nich więcej osób. Podobne projekty zostały również uruchomione w pobliskich miastach w regionie Łużyc, we Frankfurcie nad Odrą, a ostatnio w Eisenhüttenstadt, pierwotnie nazywanym Miastem Stalina (Stalinstadt), pierwszym planowanym socjalistycznym mieście modelowym zbudowanym w NRD.

Nowe rozwiązania dla kurczącej się populacji


Guben jest tylko jednym z setek miast przemysłowych w byłej NRD, które przeszły poważne zmiany demograficzne po zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku. Spadający wskaźnik urodzeń, emigracja głównie młodych ludzi do zachodnich państw związkowych i rosnąca średnia długość życia przyspieszyły starzenie się społeczeństwa.

Obecnie w Guben mieszka 16 600 osób, co oznacza spadek o prawie połowę w stosunku do 29 100 mieszkańców, którzy zamieszkiwali miasto w 1995 roku. Oczekuje się, iż liczba ta spadnie o kolejne 16 procent do 2030 roku, przy szacowanym 27 proc. spadku populacji w wieku produkcyjnym. Mediana wieku wynosi w tej chwili 58 lat i rośnie.

– Brakuje nam całego pokolenia – powiedział burmistrz miasta Fred Mahro berlińskiej gazecie "Die Tageszeitung", gdy program został uruchomiony.

Jesienią ubiegłego roku Fundacja Bertelsmanna opublikowała badanie, z którego wynika, iż Niemcy będą przez cały czas uzależnione od migracji, aby pokryć prognozowaną lukę na rynku pracy. Co więcej, ze względu na porównywalną sytuację demograficzną w innych krajach europejskich, migranci musieliby pochodzić z państw spoza Unii Europejskiej.

Nie tylko ekonomia się liczy


– Z ekonomicznego punktu widzenia musimy zapewnić, iż lokalizacje pozostaną atrakcyjne, iż tworzone są zachęty dla firm do osiedlania się tam, ale chodzi o znacznie więcej, na przykład o przyjazną kulturę i interakcje społeczne – mówi Susanne Schultz, ekspertka ds. polityki migracyjnej w Fundacji Bertelsmanna.

Schultz wskazuje na badania opublikowane w zeszłym tygodniu przez Instytut Zatrudnienia przy Federalnej Agencji Pracy, z których wynika, iż ponad jedna czwarta osób urodzonych za granicą, które wyemigrowały do Niemiec w wieku od 18 do 65 lat, rozważała w ubiegłym roku opuszczenie kraju.

Dwie trzecie ankietowanych podało dyskryminację jako powód wyjazdu; jedna trzecia stwierdziła, iż nie czuje się mile widziana lub jest mile widziana tylko w niewielkim stopniu. Zdaniem ekspertki, retoryka i polityka w kwestii migracji, na przykład niedawne działania mające na celu powstrzymanie rodzin niektórych grup imigrantów przed przeprowadzką do Niemiec, wysyłają niewłaściwe sygnały.

– Niezadowolenie z polityki było jednym z głównych powodów i myślę, iż ma to w sporym stopniu związek z rozwojem sytuacji w ciągu ostatniego półtora roku – nastrój w Niemczech naprawdę się zmienił – mówi Susanne Schultz DW, dodając, iż potrzebne jest wielopłaszczyznowe podejście, aby pomóc ludziom w integracji zarówno społecznej, jak i gospodarczej.

Wschodnie Niemcy borykają się ze skrajną prawicą


W walce o przyciągnięcie nowych mieszkańców, wschodnie landy Niemiec mają również problem wizerunkowy jako ostoi prawicowego ekstremizmu. Guben trafiło na pierwsze strony gazet w 1999 r., gdy ubiegający się o azyl Algierczyk Farid Guendoul wykrwawił się na śmierć po tym, jak napadli na niego neonaziści.

W wyborach do Bundestagu w lutym 20225 r. blisko 42 procent mieszkańców Guben głosowało na skrajnie prawicową partię Alternatywa dla Niemiec (AfD). Partia ta znana jest z ostrej retoryki antyimigracyjnej. Została sklasyfikowana jako "skrajnie prawicowa" przez niemiecki kontrwywiad, choć później poinformował on, iż powstrzyma się od używania tego terminu do czasu wydania orzeczenia sądowego.

Nie jest tak źle?


Anika Franze twierdzi, iż liczby te nie odzwierciedlają codziennego życia w mieście i jest sfrustrowana skupianiem uwagi na AfD, podczas gdy prawie 60 procent osób głosowało tutaj na partie miarkowane lub liberalne.

– Ludzie mają swoje uprzedzenia i stereotypy, ale z mojego doświadczenia wynika, iż przez cały czas można nawiązać z nimi kontakt, może po prostu potrzebują trochę czasu, ponieważ nie są przyzwyczajeni do dużej różnorodności – wyjaśnia. – Nie wyobrażam sobie, żeby w jakimkolwiek innym małym europejskim mieście było inaczej.

W drugim roku funkcjonowania programu w Guben otrzymano 40 zgłoszeń z całych Niemiec, a także z Belgii, Algierii, Egiptu i Brazylii. Wybrani kandydaci zostaną zakwaterowani w nowo wyremontowanych mieszkaniach za jedyne 100 euro.

Istnieje również możliwość wzięcia udziału w cotygodniowych spotkaniach towarzyskich z mieszkańcami, wniesienia artystycznego wkładu w miasto we współpracy z lokalnym muzeum i odbycia stażu w lokalnej firmie.

Guben słynęło niegdyś z przemysłu tekstylnego i młynarskiego: produkowano tu pierwsze odporne na warunki atmosferyczne kapelusze z filcu wełnianego, a fabryka włókien syntetycznych, otwarta w 1960 roku, przez długi czas była największym pracodawcą w regionie. Inwestycje z Unii Europejskiej i niemieckiego rządu są w tej chwili pompowane w region Łużyc, ponieważ wydobycie węgla brunatnego, jest stopniowo redukowane w ramach przejścia na gospodarkę neutralną pod względem emisji dwutlenku węgla.

Pracy nie brakuje


Anika Franze mówi, iż w tej chwili na obsadzenie czeka około 300 wolnych miejsc pracy. Amerykański producent salami BiFi otworzył tu fabrykę w 2024 roku, sieć piekarni Dreissig ma tu zakład produkcyjny, a kanadyjski producent baterii litowych Rock Tech ma otworzyć fabrykę wielkości 17 boisk piłkarskich.

Anika przyznaje, iż cieszy się życiem, które jest w pewien sposób łatwiejsze do opanowania niż w rozległej niemieckiej stolicy. Spełniła też marzenie z dzieciństwa o nauce jazdy konnej.

– Nie wiem, czy chcę się tu zestarzeć, ale nie wiem też, czy chciałabym to zrobić w Berlinie – stwierdza 38-latka.

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Angielskiej DW


Autorka: Helen Whittle


Idź do oryginalnego materiału