Z szacunków przygotowanych przez OpenForum Europe i Fraunhofer ISI wynika, iż wkład open source do gospodarki Unii Europejskiej wynosi od 280 do 400 mld złotych rocznie, co stanowi około 0,5 proc. PKB. Wartość ta jest zbliżona do wkładu generowanego łącznie przez transport lądowy i wodny. Na globalny sens ekonomiczny rozwiązań opartych o otwarty kod źródłowy wskazywał także Dariusz Świąder, prezes Linux Polska podczas konferencji Open Source Day 2024. Zaznaczał, iż rynek open source w najbliższych 10 latach będzie rósł średnio o niemal 20 proc. w skali roku.
– Wyliczenia pokazują, iż 1 miliard euro zainwestowane w open source daje do PKB dodatkowe 95 miliardów euro, a każde kolejne 10 proc. zainwestowanej kwoty przekłada się na wkład do PKB Unii Europejskiej na poziomie 0,5 proc. W praktyce oznacza to, iż dzięki rozwojowi rynku otwartego systemu Europa może zyskać dodatkowe setki miliardów euro. Zauważyło to wiele krajów, takich jak Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania czy Francja, które stworzyły specjalne polityki i programy wspierające open source. Wierzę, iż Polska może i powinna dołączyć do europejskich liderów rozwiązań opartych na otwartym kodzie – podkreślił Dariusz Świąder, prezes Linux Polska.
Open source najważniejszy dla światowej i europejskiej gospodarki?
Na początku 2024 roku w Harvard Business School Working Paper został opublikowany artykuł dotyczący globalnej wartości rynku open source. Jego autorzy – Manuel Hoffmann, Frank Nagle i Yanuo Zhou – oszacowali, iż wartość ta po stronie podaży wynosi 4,15 miliarda dolarów, ale po stronie popytu jest znacznie większa i sięga 8,8 biliona dolarów. Z ich badań wynika dodatkowo, iż gdyby OSS nie istniał, firmy musiałyby liczyć się z 3,5 razy większymi kosztami zakupu oprogramowania. Bezdyskusyjnym liderem rynku otwartego systemu są Stany Zjednoczone – kraj, w którym znajdują się wszyscy najważniejsi giganci technologiczni.
W globalnym zestawieniu Europa wypada dobrze – to drugi największy rynek open source na świecie. Ekonomiczny potencjał rozwiązań opartych na otwartym kodzie został zauważony przez europejskie instytucje i znalazł odzwierciedlenie w unijnym prawodawstwie. Nic dziwnego, w końcu badania przeprowadzone przez OpenForum Europe i Fraunhofer ISI wskazują, iż wkład open source do gospodarki Unii Europejskiej może sięgać choćby 400 mld złotych rocznie.
Szacunki są bardzo optymistyczne i wskazują na duży sens ekonomiczny inwestowania w rozwiązania open source. Przykładowo: zwiększenie składek na kod otwartego systemu o 10 proc. przełożyłoby się na dodatkowe 0,4–0,6 proc. PKB rocznie oraz powstanie ponad 600 start-upów z branży ICT w Unii Europejskiej. Nie bez znaczenia są także inne korzyści dla sektora publicznego. Open source jest szansą na obniżenie całkowitego kosztu posiadania (czyli faktycznych kosztów związanych z zakupem produktu lub usługi), a także zwiększenie autonomii cyfrowej poprzez uniezależnienie się od dostawców systemu zastrzeżonego.
Gdzie w tym wszystkim jest Polska?
Polska rzeczywistość open source’owa nie jest do końca jasna. Wprawdzie już od lat większość rodzimych firm korzysta z różnych form otwartego oprogramowania, jednak pod względem jego rozwoju przez cały czas sporo nam brakuje do europejskiej czołówki.
Jak zauważa Paula Grzegorzewska, w dyskusjach politycznych temat ten nie wydaje się być istotny. Tymczasem o rozwiązaniach opartych na otwartym oprogramowaniu warto rozmawiać za każdym razem, gdy mowa o suwerenności cyfrowej, innowacjach, dostępie do danych publicznych, a także zmianach w prawie dotyczącym cyfryzacji. Duże znaczenie dla rozwoju OSS ma także edukacja. Według dyrektorki ds. partnerstw strategicznych w OpenForum Europe wiedzę na temat open source powinni zdobywać nie tylko przyszli deweloperzy, ale także ekonomiści czy specjaliści ds. nowych mediów.
– Istnieje wiele dodatkowych możliwości rozwoju rynku open source w Polsce. W przyszłym roku nasz kraj będzie przewodniczył posiedzeniom Rady Unii Europejskiej, co jest idealną okazją do aktywnego udziału w europejskiej dyskusji. Na poziomie legislacyjnym możemy ułatwić udział w przetargach publicznych firmom oferującym rozwiązania open source, a choćby zapewnić im pierwszeństwo. Dobrym rozwiązaniem, stosowanym już w niektórych europejskich krajach, byłby obowiązek otwierania systemu stworzonego za publiczne pieniądze. Możemy również stworzyć polskie OSPO (Open Source Program Office), czyli jednostkę skupiającą osoby w danej organizacji, np. z Ministerstwa Cyfryzacji lub innej organizacji rządowej, które identyfikują potrzeby dotyczące otwartego systemu używanego i tworzonego przez daną organizację. Taka jednostka może wtedy dołączyć do sieci OSPO prowadzonej przez Komisję Europejską w celu wzmocnienia współpracy międzynarodowej w kwestii cyfryzacji – wskazała Paula Grzegorzewska, dyrektorka ds. partnerstw strategicznych w OpenForum Europe.
Nadzieje na utworzenie ogólnopolskiego stowarzyszenia open source wyraził również Dariusz Świąder. Prezes Linux Polska zaapelował do uczestników Open Source Day 2024, by w najbliższej przyszłości pochylić się nad tą kwestią. Czy konferencja, która po pandemicznej przerwie wróciła do Warszawy, ma szansę zintegrować i zainspirować do działania osoby zajmujące się wytwarzaniem i rozwojem otwartego oprogramowania? Wiele na to wskazuje – w tym roku wydarzenie przyciągnęło ponad 600 specjalistów z całego kraju.