Nowy samochód elektryczny to choćby 40 średnich pensji. Jakie elektryki wolą Polacy?

6 miesięcy temu
Zdjęcie: Ładowarka do Samochodu Elektrycznego


Nawet 4 lata musi pracować średnio zarabiający Polak, żeby kupić nową Teslę – nie jest to jednak marka pierwszego wyboru w naszym kraju. Na polskich ulicach można spotkać coraz więcej elektryków chińskich marek, które kuszą klientów przystępnymi cenami. Eksperci rankomat.pl przeanalizowali rynek samochodów elektrycznych. Sprawdzili, ile wypłat trzeba przeznaczyć na zakup takiego auta i czy nabycie chińskiego elektryka to jedyna tańsza alternatywa dla Tesli.

W marcu 2024 r. zarejestrowano w Polsce 1 700 samochodów w pełni elektrycznych (BEV). W porównaniu do lutego br. jest to wzrost o 300 sztuk. W ujęciu rok do roku, liczba rejestracji tego typu pojazdów spadła jednak o 10,9% – takie wnioski płyną z najnowszych danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA). Jednocześnie uległ zmniejszeniu udział elektryków w ogólnej puli rejestrowanych pojazdów. W marcu 2023 r. samochody BEV stanowiły 3,9% wszystkich zarejestrowanych w naszym kraju aut. W analogicznym okresie tego roku było to już 3,4%. Zainteresowanie Polaków elektrykami wyraźnie słabnie. Jednym z czynników, który powstrzymuje społeczeństwo przed zakupem auta z napędem elektrycznym, jest jego cena. Napływ samochodów z Chin może jednak odwrócić ten trend.

Inwazja elektryków z Chin

Według szacunków Transport&Environment, w 2024 r. chińskie marki mogą zdobyć aż 11% rynku nowych samochodów elektrycznych w Unii Europejskiej. Co więcej, w 2027 r. udział ten może zwiększyć się choćby do 20%. Zainteresowanie chińskimi elektrykami w Europie rośnie głównie dlatego, iż ich cena wciąż jest relatywnie niższa niż w przypadku zachodniej konkurencji.

Według danych IBRM Samar w okresie luty-marzec 2024 r. w naszym kraju zarejestrowano 533 samochody chińskich producentów, czyli prawie cztery razy więcej niż w 2023 r. Najpopularniejszą marką jest MG – rejestracji tych samochodów dokonało 411 osób. Elektrycznego MG4 klasy C wyprodukowanego w Państwie Środka można kupić już za 121 200 zł i jest to jedno z najtańszych aut elektrycznych na polskim rynku. jeżeli dodatkowo zakup takiego samochodu zostanie sfinansowany z pomocą państwowych dopłat, jego ostateczny koszt może okazać się choćby niższy niż cena nowego samochodu spalinowego podobnej klasy. Dla porównania, ceny Opla Astra klasy C z silnikiem benzynowym zaczynają się od kwoty ok. 110 000 zł.

Nieco więcej trzeba będzie zapłacić za inne chińskie elektryki: T90 EV (ok. 170 000 zł) czy Euniq6 SUV (ponad 180 000 zł) – wciąż są to jednak koszty konkurencyjne w stosunku do popularnych marek aut elektrycznych, np. Tesli, gdzie najniższe ceny oscylują w okolicy 200 000 zł. Z kolei za samochód z silnikiem Diesla tej samej klasy co Euniq6 SUV np. Kia Sorento, trzeba będzie zapłacić ponad 241 000 zł.

Jak kupić chińskiego elektryka jeszcze taniej?

Wszyscy zainteresowani kupnem nowego pojazdu z napędem całkowicie elektrycznym mogą skorzystać z ogólnokrajowego programu Mój Elektryk. W przypadku osób nieposiadających Karty Dużej Rodziny, bezzwrotna dopłata do elektryka wynosi do 18 750 zł, a maksymalna cena pojazdu nie może przekroczyć 225 000 zł. Osoby z Kartą Dużej Rodziny mogą natomiast uzyskać dopłatę rzędu 27 000 zł i nie mają określonego limitu ceny samochodu elektrycznego.

W przyjętej pod koniec kwietnia Rewizji Krajowego Planu Odbudowy również przewidziano dopłaty do zakupu samochodów elektrycznych. Co więcej, wsparcie to ma obejmować także zakup używanego elektryka, wzięcie nowego pojazdu w leasing czy wynajem długoterminowy. Program ma ruszyć jeszcze w tym roku.

Oprócz programów rządowych, wsparciem w zakupie samochodu elektrycznego mogą być także specjalne ekokredyty oferowane w tej chwili w kilku bankach – tłumaczy Katarzyna Gaweł z rankomat.pl – zwykle mają nieco korzystniejsze oprocentowanie niż inne formy finansowania takie jak np. kredyt gotówkowy czy samochodowy. Co ciekawe, środki z takiego kredytu można przeznaczyć także na inne projekty ekologiczne np. zakup i montaż odnawialnych źródeł energii – dodaje.

Chińskie elektryki na celowniku

Choć mogłoby się wydawać, iż inwazja chińskich elektryków na Europę dopiero się rozpoczyna i może sprawić, iż np. w Polsce elektryki staną się bardziej przystępne cenowo, być może już niedługo dojdzie do jej gwałtownego zahamowania. Jak informuje agencja Reutera, Komisja Europejska prowadzi dochodzenie antysubsydyjne w stosunku do chińskich pojazdów elektrycznych, aby ustalić, czy konieczne jest narzucenie cła w celu ochrony producentów z UE. Aktualna stawka cła wynosi 10%, a ewentualna podwyżka miałaby zwiększyć opłaty do 20% lub 25%.

Pojawiają się też głosy, iż Unia Europejska może pójść w ślady USA i podnieść cło jeszcze bardziej. Prezydent Joe Biden zapowiedział bowiem, iż cło na samochody elektryczne z Chin w Stanach Zjednoczonych zostanie zwiększone do 100%. o ile UE zdecyduje się na podobny krok, ceny chińskich samochodów elektrycznych na europejskim rynku znacznie przekroczą koszty ich zachodnich konkurentów.

Szansa dla elektryków „z drugiej ręki”

Choć nie zapadły jeszcze konkretne decyzje co do cła na chińskie elektryki na rynku europejskim, ich przyszłość jawi się niepewnie. Tymczasem na polskim podwórku powoli wyłania się inna możliwość zakupu elektryka w przystępnej cenie. We wspomnianym już wcześniej, zapowiadanym przez rząd programie dopłat do samochodów elektrycznych uwzględniono bowiem także wsparcie finansowe dla osób, które planują zakup używanego pojazdu. W przypadku elektryków „z drugiej ręki” planowana kwota dopłaty ma wynieść 40 000 zł, a sam samochód nie może być starszy niż 4 lata i kosztować więcej niż 150 000 zł.

Kiedy zapowiadane dopłaty do używanych elektryków wejdą w życie, można spodziewać się wzrostu zainteresowania takimi samochodami pochodzącymi z drugiego obiegu. Być może zatem polski rynek motoryzacyjny czeka jeszcze jedna inwazja – inwazja używanych samochodów elektrycznych.

Polacy (jeszcze) wolą Tesle

Choć cena jest jednym z głównych elementów wpływających na wybór napędu w samochodzie, a Polacy zaczynają patrzeć na chińskie elektryki coraz przychylniejszym okiem, na ostateczną decyzję zakupową, póki co wciąż ma wpływ także renoma producenta.

Z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wynika, iż Polacy ufają głównie jednej marce – Tesli. W I kw. 2024 r. zarejestrowano w Polsce 1264 pojazdów tego producenta. Najczęściej rejestrowanym elektrykiem w tym okresie była Tesla Model Y, a zaraz za nią Tesla Model 3. W pierwszej trójce najczęstszych rejestracji znalazło się także Volvo EX30.

Nieco inaczej preferencje Polaków wyglądają w przypadku używanych samochodów elektrycznych, choć także i tutaj Tesla cieszy się zainteresowaniem. Według gramwzielone.pl, najwięcej ogłoszeń o sprzedaży elektryków z drugiej ręki w serwisie Otomoto dotyczyło takich modeli jak Nissan Leaf, BMW i3 i Tesla Model S.

Biorąc pod uwagę preferencje Polaków co do modeli pojazdów, eksperci rankomat.pl postanowili sprawdzić, jak długo trzeba pracować, aby pozwolić sobie na zakup najpopularniejszych w tej chwili samochodów elektrycznych – zarówno nowych, jak i używanych.

Nowy elektryk to kilkadziesiąt wypłat

Według serwisu wyborkierowcow.pl, ceny nowej Tesli 3 to ok. 205 990 zł. GUS podaje natomiast, iż średnie miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w lutym 2024 r. najwyższe było w województwach mazowieckim – 9166 zł brutto (ok. 6578 zł netto), śląskim – 8489 zł brutto (ok. 6116 zł netto) oraz małopolskim – 8225 zł brutto (ok. 5936 zł netto). Najniższe średnie wynagrodzenie w tym sektorze wypłacano natomiast w województwach warmińsko-mazurskim – 6425 brutto (4710 netto), lubelskim – 6714 brutto (4907 netto) i podlaskim – 6746 brutto (ok. 4928 netto)

Tym samym, na nową Tesle 3 mieszkańcy woj. mazowieckiego musieliby przeznaczyć średnio 32 swoje pensje, kierowcy z woj. śląskiego 34 wypłaty, a osoby z Małopolski 35 średnich wynagrodzeń.

Najdłużej na nową Tesle 3 będą z kolei pracować kierowcy z województw warmińsko-mazurskiego (ok. 44 miesiące), lubelskiego i podlaskiego (ok. 42 miesiące).

W styczniu 2024 r. średnia cena używanego Nissana Leaf, obliczona na podstawie ogłoszeń z serwisu Otomoto, wyniosła 70 229 zł. Aby kupić taki samochód, mieszkańcy województwa mazowieckiego będą musieli pracować 11 miesięcy, a mieszkańcy warmińsko-mazurskiego 15 miesięcy.

Idź do oryginalnego materiału