Poczucie szczęścia i spełnienia jest celem każdego człowieka. Paradoksalnie wraz ze wzrostem poziomu życia ludzi i dobrobytu mamy coraz więcej depresji, samobójstw i chorób psychicznych. Pod wpływem ciągłego oglądania życia innych i ich pomysłów na szczęście zatracamy zdolność do słuchania siebie, rozeznawania prawdy i ważnych wartości.
Swoje rozważania na ten temat zawężę do grupy kobiet i to nie wszystkich, bo tylko Polek. Po pierwsze dlatego, iż temat kobiet jest w Polsce cały czas głośno dyskutowany, a liczba organizacji kobiecych cały czas rośnie. Po drugie dlatego, iż jest to jedno z ważniejszych zagadnień podejmowanych przez naszą fundację.
W zeszłym roku uczestnicząc w Forum Ekonomicznym w Karpaczu wybierałam głównie tematy rodzinne i kobiece. Po kilku panelach zauważyłam, iż poruszane kwestie się powtarzają. Do tego stopnia, iż jednego dnia na dwóch panelach odbywających się jeden po drugim z innymi panelistami były podawane te same przykłady, powtórzyło się choćby jedno pytanie. w dyskusjach, w których głos zabierały przedstawicielki organizacji stricte kobiecych narracja była znacznie bardziej jednostronna – trzeba wspierać kobiety w podejmowaniu aktywności zawodowej i rozwoju kariery. Tutaj główne postulaty to niwelowanie luki płacowej między kobietami a mężczyznami (która swoją drogą w Polsce wynosi 4.9%, przy średniej europejskiej 13%), ograniczanie do minimum różnic na ścieżce rozwoju zawodowego obu płci, co w skrajnych wypowiedziach oznacza, iż kobieta nie powinna rodzić dzieci, bo zabiera jej to czas pracy zawodowej i nie jest w stanie później „dogonić” mężczyzn.
To jest trend społeczny, który jest mocno odczuwalny od dłuższego czasu. I mimo, iż z większością postulatów dotyczących tego, iż kobiety powinny mieć takie same prawa i możliwości jak mężczyźni się zgadzam, to jednak widzę w tym podejściu sporą presję. Jest to według mnie tak samo szkodliwe jak sytuacja z poprzednich epok, kiedy było powszechnie przyjęte, iż kobieta powinna zajmować się tylko domem i rodziną.
Obecnie kobiety mają realny wybór dotyczący swojej ścieżki życiowej. Mogą zajmować się pracą naukową, mogą robić karierę zawodową, mogą zakładać rodzinę. I jak pokazują badania* podejmują faktycznie różne decyzje, są pod tym względem mocno zróżnicowane. Mamy sporą grupę „Rodzinnych Pań Domu”, dla których priorytetem jest rodzina i które czerpią satysfakcję z zajmowania się nią. Mamy „Obywatelki Świata” i „Spełnione Profesjonalistki” dla, których głównym celem życiowym jest sukces zawodowy. Ale największą grupę stanowią „Niespełnione Siłaczki” – kobiety, które chcą w każdej roli być bardzo dobre – w pracy, w domu, jako matki i żony. I czują się często sfrustrowane, bo okazuje się to niemożliwe. To dobrze obrazuje efekt presji społecznych wywieranych na kobiety. Według mnie to jest główny czynnik utrudniający kobietom odnalezienie poczucia szczęścia i spełnienia. Poddawane są dużo silniejszemu sterowaniu zewnętrznemu niż mężczyźni. I co gorsza walka często toczy się między sami kobietami. Podkopują swoje poczucie wartości oceniając siebie nawzajem i próbując udowodnić swoje racje. Jedne krytykują „kury domowe” jako zaniedbujące siebie, drugie karierowiczki jako zaniedbujące rodzinę. Dodatkowo w walce o równość z mężczyznami wypierają się atutów swojej kobiecości, co im wcale nie pomaga tylko utrudnia korzystanie z tego w czym są naprawdę dobre. Jest w tym też dużo sprzeczności – nie golimy nóg, nie malujemy się, bo mężczyźni tego nie muszą robić, ale tak naprawdę chcemy się podobać. Chcemy być niezależne, ale w naturze mamy potrzebę czuć się potrzebnymi.
Czy zatem jest uniwersalny sposób na znalezienie szczęścia i spełnienia przez kobiety? Jest. Przestać walczyć, a zacząć działać korzystając z możliwości, które mamy. Przestać słuchać co powinnam robić, a zacząć słuchać siebie, czego pragnę i co jest według mnie dobre. Przestać się porównywać, a zacząć doceniać swoje mocne strony i wierzyć w swoje możliwości.