Budowane w ostatnich latach galerie handlowe i supermarkety zyskały wierną rzeszę klientów, którzy coraz rzadziej robią zakupy na lokalnych ryneczkach i targach. Klienci doceniają możliwość zrobienia wszystkich zakupów w jednym miejscu i zostawienia samochodu na parkingu podziemnym. Choć przez cały czas wiele osób lubi zaopatrywać się w owoce i warzywa na miejscowych bazarkach, to w zdecydowanie gorszym położeniu są np. sprzedawcy odzieży.
Znane targowisko świeci pustkami. Ostatni najemcy zwijają swój biznes
Serwis finanse.wp.pl opisuje historię emerytów, którzy prowadzą jeden z ostatnich pawilonów na popularnym w latach 80. i 90. XX wieku targowisku. Pani Irena wraz z mężem Ryszardem od ponad 10 lat prowadzi stoisko z odzieżą. Niestety będzie ono otwarte tylko do końca roku, bo miasto nie przedłużyło z najemcami umów. Reklama
Sprzedawcy zmagają się przede wszystkim z brakiem klientów. "Od trzech lat nie kupowaliśmy nowego towaru. (...) Nie mamy co z tym zrobić. Osiem worków mąż zawiózł do Caritasu" - powiedziała seniorka.
Serwis podaje, iż jeszcze w latach 90. na targowisku przy ul. Kolejowej w Olsztynie panował ogromny ruch. Można tu było kupić nie tylko ubrania, ale również zabawki i garnitury, płyty CD i gry, a choćby coś do zjedzenia. W ciągu ostatnich lat wiele się jednak zmieniło.
Kryzys zaczął się po pandemii
"Dużo osób z okolic do nas przyjeżdżało. o ile starsze panie potrzebowały większych rozmiarów, to mogły je tu kupić. Był dobry ruch i dobrze się rzeczy sprzedawały" - powiedziała pani Irena, której słowa przytacza serwis finanse.wp.pl.
"Mieliśmy klientki, które zawsze po emeryturze przychodziły na zakupy na Kolejową. Panie mogły u nas zamówić ubranie. Po pandemii zaczął się kryzys" - dodała.
Choć od trzech lat małżeństwo z Olsztyna dokłada do biznesu ze swoich emerytur, to - jak podkreśliła pani Irena - był to dobry sposób na to, żeby nie spędzać czasu w emeryturze w domu.