Na Komisji Infrastruktury przedstawiono informacje na temat możliwości nowelizacji rozporządzenia ministra infrastruktury z dnia 29 września 2004 r. w sprawie wysokości opłat związanych z prowadzeniem stacji kontroli pojazdów oraz przeprowadzaniem badań technicznych pojazdów w zakresie urealnienia stawek za tzw. przeglądy rejestracyjne pojazdów.
Spore zmiany dla kierowców. Opłata za przegląd techniczny będzie waloryzowana?
Na początku posiedzenia komisji głos zabrał wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec. - Temat, który dzisiaj jest głównym punktem posiedzenia komisji, od dłuższego czasu jest bardzo intensywny w relacjach między środowiskiem diagnostów, ale również jest tematem wiecznych zapytań i interpelacji poselskich. Jest on związany z urealnieniem stawek przeglądów rejestracyjnych pojazdów. Doskonale wiemy, iż od ponad 20 lat te stawki nie były podnoszone i według opinii stacji kontroli pojazdów odbiegają od sytuacji rynkowej - powiedział Stanisław Bukowiec. Reklama
- W MI podjęliśmy temat szerszego przygotowania tej kwestii i zebrania różnych spraw związanych z przeglądem pojazdów. Jesteśmy na etapie przygotowania zmiany ustawy, w której chcemy pomieścić nie tylko kwestie stawek, ale również chcemy implementować przepisy unijne, które zobowiązują nasz kraj do uregulowania kwestii związanych z przeglądami - wyjaśnił wiceminister infrastruktury.
Wśród najważniejszych założeń procedowanego projektu wiceszef MI wskazał m.in. na konieczność systemowej zmiany spraw związanych ze stawkami opłat za przeprowadzenie badania technicznego. - Chcemy powiązać stawkę z obiektywnym, niezależnym od systemu badań technicznych wskaźnikiem, tak aby zapewnić cykliczną waloryzację tych opłat. W planach jest powiązanie tej stawki ze średnim wynagrodzeniem, obliczanym na podstawie IV kwartału danego roku - podkreślił. - Wiceminister wspomniał również o zmianach dla diagnostów. - Chcieliśmy ich zobowiązać do dokumentowania przeglądu poprzez dokumentację fotograficzną pojazdów. Takie dany miałyby się znaleźć w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Dzięki temu takie informacje byłyby nie tylko dostępne, ale również byłyby potwierdzeniem przeglądu - dodał.
Kolejnym rozwiązaniem dla kierowców, które proponuje MI, jest "możliwość wcześniejszego skorzystania z przeglądu". - Mówimy o okresie 30 dni poprzedzającym termin przeglądu. W tej sytuacji okres ważności przeglądu byłby 13-miesięczny - dodał Stanisław Bukowiec.
Spóźnisz się tydzień i zapłacisz więcej. Bat na zapominalskich kierowców?
Wiceminister zauważył, iż w tej chwili kierowcy, którzy spóźnią się ze zrobieniem przeglądu, "nie są objęci żadnymi sankcjami". - Tę sprawę również chcemy uregulować. Osoby, które spóźniłyby się tydzień, płaciłyby podwójną opłatę. Gdyby to opóźnienie było 3-tygodniowe, ta opłata wynosiłaby 200 proc. stawki. Przy spóźnieniu powyżej 90 dni przez takiego spóźnialskiego kierowcę byłaby uiszczana trzykrotność stawki - wyjaśnił.
Podkreślił, iż środki z dodatkowych opłat w części trafiałyby na infrastrukturę służącą bezpieczeństwu w ruchu drogowym. - W części przewidujemy też, żeby te środki zasiliły Transportowy Dozór Techniczny, który pełniłby rolę organu nadzorującego stacje kontroli pojazdów pod względem merytorycznym. (...) W części chcemy te środki przekazać też stacjom diagnostycznym, co byłoby ich dodatkowym dochodem - dodał. Wiceszef MI wspomniał również o szkoleniu diagnostów, za które odpowiadałyby Transportowy Dozór Techniczny oraz Instytut Transportu Samochodowego.
Co z opłatą za badanie techniczne samochodu na gaz? "To jest po prostu podwyżka"
Piotr Uściński z PiS podkreślił, iż choć "temat jest trudny", to niektóre z rozwiązań zaproponowanych przez wiceministra, w tym opłaty dla spóźnialskich kierowców, budzą wątpliwości. - To nie zawsze jest tak, iż ktoś zapomniał i się spóźnił z badaniem i jeździ samochodem, który nie ma aktualnego badania technicznego. Zdarzają się sytuacje, w których auto wymaga kosztownej naprawy i stoi w garażu (...). Nie jest to tak, iż człowiek nie jedzie na badanie techniczne, bo zapomniał, czy nie ma na nie ochoty (...). W tym czasie oczywiście kierowca ponosi obowiązkowe koszty ubezpieczenia OC, mimo, iż go nie używa, co jest uzasadnione. (...) Co w sytuacji, gdy człowiek nie może pojechać na przegląd, bo jest on niesprawny - zapytał poseł PiS.
Następnie głos zabrał Łukasz Kmita z PiS, który zwrócił uwagę na brak w wypowiedzi wiceministra Bukowca kwoty. - Myślę, iż jeżeli jest już informacja ministerstwa, to warto, żebyśmy jako parlamentarzyści tę kwotę opłaty za badanie techniczne samochodu uzyskali - powiedział. Łukasz Kmita zapytał również o kwotę badania technicznego samochodu zasilanego gazem. - Czy tam też planujecie podwyżkę? - zapytał. Zwrócił uwagę, iż w tej chwili koszt takiego badania wynosi 162 zł.
Z kolei Andrzej Adamczyk z PiS wskazał na ubiegłoroczne stanowisko MI, które podkreślało wówczas, iż wysokość opłat nie będzie uzależniana od wzrostu wynagrodzenia minimalnego. Poseł PiS zapytał, "co stało się w przeciągu tych 10/11 miesięcy, iż ministerstwo diametralnie zmieniło swoje zdanie". - Jakie czynniki spowodowały, iż ministerstwo uważa, iż należy podnieść ceny? (...) To jest po prostu podwyżka - powiedział Andrzej Adamczyk.
- W 2023 r. przeprowadzono 21 mln badań technicznych pojazdów w stacjach kontroli pojazdów. o ile mamy z kolei dane, iż w tym samym roku te badania wykonywało 5467 stacji, a dni roboczych (...) w 2023 r. było 250, to w każdej stacji kontroli pojazdów wykonano średnio 16 takich operacji. o ile by to pomnożyć przez 30 minut, bo tyle powinno trwać badanie techniczne, (...) to w takim razie potrzeba około 8 godzin na wykonanie tej operacji. A możliwości techniczne stacji kontroli pojazdów są znacznie większe, aniżeli (...) te 16 pojazdów w ciągu dnia. (...) Rozumiem, iż podnosząc cenę badanie technicznego jakoś wspieramy właścicieli stacji kontroli pojazdów - stwierdził Andrzej Adamczyk.
"Nie jesteśmy w stanie zaproponować diagnostom godziwego wynagrodzenia"
Jolanta Źródłowska, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów, która prowadzi również stację kontroli pojazdów stwierdziła, iż "jak widać ciągle nie ma zrozumienia i woli, by podjąć działania w temacie waloryzacji opłat za badanie techniczne".
- Wszystko wokół się zmieniło przez te ponad 20 lat, z wyjątkiem cen za badanie techniczne - powiedziała. Powołując się na dane Centralnej Ewidencji pojazdów podkreśliła, iż tylko w ubiegłym roku z systemu ubyło 156 aktywnych diagnostów, a od 2018 r. z systemu ubyło 1500 takich osób. - 3 proc. diagnostów jest w przedziale wieku do 30 lat, a blisko 30 proc. z nich jest w przedziale wieku 65+, czyli emerytów. Nie mamy zmiany pokoleniowej w zawodzie. Dla młodych kandydatów jest to zawód interesujący i z przyszłością, ale mają również świadomość, iż jest to zawód bardzo odpowiedzialny i potrzeba bardzo dużej wiedzy. Nie chcą również pracować za niskie wynagrodzenie - zauważyła Jolanta Źródłowska. - Jako pracodawcy nie jesteśmy w stanie zaproponować diagnostom godziwego wynagrodzenia za pracę - dodała.
Zauważyła, iż w tej chwili "przedsiębiorcy wstrzymują się z jakimikolwiek inwestycjami, dopóki cena za badanie techniczne się zmieni". - Doszliśmy do takiej sytuacji, iż cena za przegląd roweru, wymiana opon, jest wyższa niż cena za przegląd samochodu. (...) Apelujemy o szybkie podjęcie działań w zakresie urealnienia tabeli opłat. Dalsze zamrożenie stawek doprowadzi do zagrożenia prawidłowego funkcjonowania systemu badań technicznych i upadku wielu polskich firm - dodała.
"Stacje kontroli pojazdów po prostu się wykrwawiają"
Andrzej Dąbrowski, jeden z założycieli inicjatywy skupiającej właścicieli stacji kontroli pojazdów podkreślił, iż "system badań technicznych wymaga zmiany i reformy". - Czego tu jeszcze państwo nie rozumiecie? Dlaczego nie rozumiecie, iż stacje kontroli pojazdów po prostu się wykrwawiają? - zapytał. - My, jako właściciele stacji kontroli pojazdów, w tej chwili czujemy się oszukiwani - dodał.
Następnie głos zabrał Artur Sałata, przedstawiciel zarządu Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji z Krosna. - Oczywistym jest, iż w tej chwili opłaty nie uwzględniają kosztów przeprowadzania badań technicznych pojazdów (...). Inne koszty właściciele stacji ponosili ponad 20 lat temu, a inne ponoszą dzisiaj. (...) Przez ten czas podrożało po prostu wszystko. (...) Społeczeństwo jest już przygotowane na to, iż ta opłata po prostu wzrośnie - powiedział Artur Sałata.
Wyjaśnił, iż kwota proponowana przez jego stowarzyszenie wynosi 260 zł brutto. - Pozwoliłaby ona w jakimś stopniu odbić się właścicielom stacji kontroli pojazdów od dna, w którym się znajdują - stwierdził. - w tej chwili więcej niż okresowe badanie techniczne pojazdów kosztują usługi fryzjerskie, makijażystek czy też stylizacji paznokci - dodał.
Mariusz Mankiewicz, prezes zarządu Dekra Polska, odniósł się do stawek za badania techniczne, które obowiązują w innych krajach. - W marcu 2024 r odnieśliśmy się do cen za badanie techniczne obowiązujące w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech. Średnia cena za badanie techniczne, które obejmuje badanie spalin i badanie techniczne, to był poziom około 345 zł - powiedział Mariusz Mankiewicz. - To tym bardziej wskazuje na pilność wprowadzenia aktualizacji stawki inflacyjnej - dodał.
Następnie Stanisław Bukowiec odniósł się do zadanych przez przedmówców pytań. - Mówiąc o spóźnialskich, mówimy o spóźnialskich, nie o sytuacjach, gdy ktoś ma uszkodzony pojazd, który jest w warsztacie. Takie sytuacje będą traktowane jako wyjątkowe, żeby ktoś nie był karany za nie swoje winy - powiedział wiceszef MI. - Analizujemy również sytuacje, czy wyższe stawki nie powinny być dla samochodów 4x4 - dodał.
Wiceminister infrastruktury podkreślił, iż "kwota przeglądów zrobionych po terminie to 7 mln zł". - Mówimy o bardzo dużej skali pojazdów, które nie powinny uczestniczyć w ruchu drogowym - wyjaśnił. - Jakieś konkrety to jest kwestia pewnie najbliższych miesięcy. Będziemy konsultować, przedstawiać, to musi przejść też przez rząd i później trafić do konsultacji międzyresortowych - podsumował wiceszef MI.