Sarajewo, Sarajewo…

1 dzień temu

Przez 1425 dni stolica Bośni i Hercegowiny w latach 1992-95 była oblężona przez wojska bośniackich Serbów i ostrzeliwana z moździerzy oraz snajperów ulokowanych na okolicznych wzgórzach. Szczególnie złą sławą cieszyła się tzw. Aleja Snajperów będąca ulicą prowadzącą do ujęć wody brakującej wtedy na Starym Mieście. Strzelcy ulokowani w okolicznych, wysokich budynkach strzelali do ludzi przemykających chyłkiem wzdłuż ścian domów. Według danych zabito w ten sposób 225 osób (w tym 60 dzieci). Ponad 1000 zostało rannych.

Ówczesne medialne doniesienia zakłamujące totalnie sytuacje podczas wojny domowej w byłej Jugosławii, manipulujące i wydające autorytatywne wyroki kto jest niewinną ofiarą, a kto jest krwiożerczym zbrodniarzem przypisały wówczas winę za ten dramat Serbom en bloc jako nacji. To wtedy media stały się ostatecznie stroną takich wydarzeń, nie niuansując tamtej skomplikowanej i nie jednoznacznej sytuacji przyczyniającej się do wybuchu tego krwawego konfliktu, na którą składały się zagadnienia narodowościowe, religijne, kulturowe, a przede wszystkim – ingerencja państw zachodnich inspirująca wybuch tej wojny z racji swych partykularnych interesów. Co do nieobiektywnej i fałszywej roli mediów wystarczy przypomnieć polskie przekazy z terenów tych walk jakie serwowali wówczas Konstanty Gebert i Waldemar Milewicz.

Dziś życie dopisuje kolejny, przerażający rozdział, który udowadnia, iż nie ma rzeczy we współczesnym, kapitalistycznym świecie, której nie można byłoby przeliczyć na pieniądze. Której nie można byłoby kupić i sprzedać.

Otóż prokuratura w Mediolanie wszczęła śledztwo w sprawie kilku niesłychanie bogatych obywateli Italii, którzy mieli za niebagatelne sumy (80 – 100 tys. euro) uczestniczyć w swoistym safari strzelając do ludzi na wspomnianej Alei. Miał to być ich kolejny, zaspokajający ich pożądanie satysfakcji i zabawy, epizod w zblazowanym i zdegenerowanym od bogactwa, możliwości konsumpcji i ciągłej fiesty życiu. Postępowanie prowadzone przez prokuratora Alessandro Gobbisa postawić ma zarzuty wielokrotnego zabójstwa z premedytacją i szczególnym okrucieństwem, które we włoskim prawodawstwie nie są przedawniane.

Od dawna krążyły w stolicy Bośni – jak je określano – legendy o turystach zachodnich (tzw. weekendowych snajperach) mających przyjeżdżać przez Triest niczym na safari do Afryki, by „polować na ludzi” w oblężonym Sarajewie. Miało to im dostarczać niespotykaną do tej pory porcję adrenaliny i satysfakcji. Taryfy były różne, najwyższą ceną trzeba był uiścić, gdy chodziło o strzał do dziecka. Nikt tego nie brał „na poważnie”. choćby zeznania o tych praktykach w czasie procesu w Hadze nie wzbudziły jakiegokolwiek zainteresowania. Nie wpisywały się bowiem w przyjętą powszechnie narrację na temat tej wojny.

Są otóż dwa aspekty tej tragicznej i przygnębiającej sprawy. Odnośnie samego systemu i wartości, jakie on niesie, jakie promuje i jakie narzuca świadomości ludzkiej. Od kilku dekad rządząca neoliberalna doktryna i panująca totalnie narracja wytworzyły obraz świata, gdzie liczą się wyłącznie pieniądze a rynek jest jedyną, najważniejszą funkcją ludzkiego bytu. Tak indywidualnego jak i zbiorowego. Wymusza to działanie i myślenie, iż jak jest popyt, to musi być podaż, bez względu na wspomniane wzniosłe i pozostające niczym dym, moralitety. Konsumujcie, bawcie się, zaspokajajcie swe marzenia, potrzeby, dążcie do tego co daje wam satysfakcję. Bądźcie zadowoleni, radośni, uśmiechajcie się.

Następuje zderzenie nauk wygłaszanych z wysokich elitarnych ambon o wartościach kultury Zachodu, o jej humanizmie i cywilizacyjnym priorytecie przez tzw. autorytety i medialne wyrocznie z zasadami rynku, które zawsze koniec końcem zwyciężą. I wtedy objawia się pustka i hipokryzja wspomnianych wykładów, autorytetów, wyroczni.

Ale jest też i druga strona, nie mniej paskudna i świadcząca o absolutnym gniciu tych wartości. O kulturowej degeneracji i postępującej z nią dehumanizacji. Dobrobyt, który przekracza zdolności skonsumowania (przy jednocześnie postępującej pauperyzacji mas), powoduje skrajny sybarytyzm i absolutny błogostan współczesnych Neronów. Mają wszystko, każdą zachciankę, bądź kaprys, mogą w jakiejkolwiek chwili zaspokoić – kupią, zapłacą, skorumpują, zlecą kradzież bądź morderstwo – więc następuje klasyczna degeneracja potrzeb i marzeń. W ostatnim 20-30-leciu obawy o taki właśnie kierunek rozwoju ludzkiej natury, w wymiarze zbiorowym, dawali w swych opracowaniach Neil Postman, Edward Luttwak, Naomi Klein, Lester Thurow, Benjamin Barber, Jean Baudrillard czy Emmanuel Todd. Przykład „weekendowych snajperów” jest groźnym memento nad kondycją i drogowskazami, jakimi podążają współcześni Europejczycy i dzisiejsza Europa.

Idź do oryginalnego materiału