Stanowisko środowisk wolnościowych po zakończonych konsultacjach dzielnicowych ws. nocnej prohibicji

3 godzin temu

Dźwięki wolności – to przesłanie jest naprawdę bardzo ważne. Bez wolności nie ma dobrej Polski. Wolność trzeba pielęgnować, trzeba jej pilnować.

Powyższymi słowami prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski rozpoczął ubiegłoroczne Wianki nad Wisłą, podkreślając wartości, które mają przyświecać Warszawie, jej mieszkańcom i wyznaczać tożsamość Miasta Stołecznego. Miasta, którego mieszkańcy od wieków walczyli o wolność rozumianą zarówno jako suwerenność narodowa, jak i wolność obywatelska. Wolność trzeba pielęgnować, trzeba jej pilnować na każdym, choćby najbardziej podstawowym poziomie. Warszawa powinna na tym tle być wzorem i symbolem nie tylko w skali kraju, ale i świata.

Wychodząc od powyższych wartości, wykorzystując krytyczną analizę faktów, warszawskie środowiska wolnościowe przedstawiają stanowisko po zakończonych konsultacjach dzielnicowych ws. nocnej prohibicji.

  • Spośród osiemnastu dzielnic Warszawy aż czternaście zagłosowało przeciwko wprowadzeniu ograniczeń, a tylko cztery poparły zakaz nocnej sprzedaży alkoholu. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie Rada Warszawy, która ma rozpatrzyć projekty w połowie września.
  • Warsaw Enterprise Institute i Forum Obywatelskiego Rozwoju od lat konsekwentnie postulują, aby polityka publiczna opierała się na rzetelnej analizie danych i przewidywaniu realnych skutków regulacji.
  • Warszawa jest jedną z najbezpieczniejszych stolic świata, liczba interwencji w zakresie bezpieczeństwa w mieście maleje. Nie zaistniały żadne podstawy w danych czy zaobserwowanych zjawiskach dla wprowadzania najbardziej drastycznego narzędzia prawnego, jakie radni jako przedstawiciele obywateli dostają do dyspozycji – wprowadzenia zakazu i ograniczenia osobistych decyzji obywateli, którzy ich wybrali.
  • W przypadku miejskich polityk alkoholowych konieczne jest lepsze wsparcie dla osób uzależnionych oraz skuteczniejsze egzekwowanie istniejącego prawa przez służby odpowiadające za utrzymanie porządku publicznego. Natomiast kolejne ograniczenia w dokonywaniu świadomego wyboru przez konsumentów i zakazy w swobodnym obrocie gospodarczym prowadzą do upadku legalnie działających sklepów i przesunięcia konsumpcji do szarej strefy.

Radni warszawskich dzielnic opiniowali dwa projekty uchwał – jeden przygotowany przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego, a drugi autorstwa Lewicy i stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Oba zakładają zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w sklepach i na stacjach benzynowych, ale różnią się szczegółami. Propozycja prezydenta przewiduje prohibicję w godzinach 23:00–6:00 z trzymiesięcznym okresem przejściowym, zanim przepisy zaczną obowiązywać. Z kolei projekt Lewicy i stowarzyszenia Miasto Jest Nasze zakłada wprowadzenie zakazu w godzinach 22:00–6:00 z dwutygodniowym okresem przejściowym od wejścia w życie uchwały. Obostrzenia nie dotyczyłyby restauracji, pubów ani barów.

Oba projekty zostały poparte zaledwie przez dwie dzielnice: Bielany i Pragę Północ. Za projektem prezydenckim opowiedzieli się radni ze Śródmieścia i Ochoty. Pozostałe 14 dzielnic zagłosowało przeciwko nocnej prohibicji. Wśród samorządowców przeciwnych regulacji dominował pogląd, iż działania prohibicyjne naruszają istotę wolności gospodarczej, wprowadzając istotne ograniczenia, bez wystarczającego uzasadnienia i bez analizy skutków dla mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców. Dodatkowo podkreślano, iż zakaz sprzedaży alkoholu po godzinie 22:00 czy 23:00 nie rozwiąże problemu nadużywania alkoholu, a może przyczynić się do powstania problemu nielegalnego obrotu.

Pozorna poprawa, realne problemy

Spośród dużych miast nocny zakaz sprzedaży alkoholu na terenie całego miasta wprowadziły m.in. Kraków, Bydgoszcz i Gdańsk. Prohibicja tylko w śródmieściu obowiązuje m.in. w Poznaniu, Wrocławiu i Rzeszowie. Zwolennicy prohibicji często posługują się wybiórczymi danymi, które mają dowodzić jej skuteczności. Sztandarowym przykładem jest Kraków, gdzie po wprowadzeniu zakazu odnotowano spadek nocnych interwencji policji o blisko 50 proc. i straży miejskiej o ponad 30 proc.

Jednak głębsza analiza tych samych danych ujawnia zupełnie inny obraz. W Krakowie, w pierwszym okresie obowiązywania zakazu, liczba interwencji nocnych co prawda spadła, ale w ujęciu całodobowym była wyższa niż w analogicznym okresie przed prohibicją. Jak podaje Demagog: Nowe przepisy przyniosły skutki dotyczące nie tylko interwencji w nocy, ale też tych dokonywanych za dnia. Policja raportuje, iż między lipcem a grudniem 2023 roku odnotowała spadek interwencji o 28,68 proc., a straż miejska wskazuje, iż w ich przypadku liczba odnotowanych wykroczeń spadła o 4,54 proc.

Eksperci WEI i FOR wskazują, iż roczne statystyki Straży Miejskiej w Krakowie za cały 2023 rok pokazały wzrost liczby interwencji związanych z porządkiem publicznym, a także wzrost liczby zgłoszeń dotyczących spożywania alkoholu w miejscach zabronionych o 21,2 proc. w porównaniu do 2022 roku. Podobnie, zgodnie z raportem w 2023 roku liczba ujawnionych wykroczeń związanych z alkoholem wzrosła o 10,66 proc. w porównaniu do roku wcześniej (z 22,3 tys. do 24,7 tys.). Sugeruje to, iż problem nie został rozwiązany, a jedynie mógł ulec przesunięciu – do innych godzin, innych części miasta, lokali gastronomicznych lub do prywatnych domów i mieszkań.

Warto przyjrzeć się także statystykom z ubiegłego roku. Z raportu krakowskiej Straży Miejskiej za 2024 rok wyraźnie wynika, iż w mieście wzrosła liczba zgłoszeń od mieszkańców dotyczących naruszeń porządku i spokoju publicznego oraz, co istotniejsze, spożywania alkoholu w miejscach zabronionych.

Powyższe statystyki potwierdzają, iż spadek spożycia alkoholu w przestrzeni publicznej nie nastąpił, a jedynie przesunął się w takie rejony miasta, gdzie konsumenci nie czuli presji ze strony organów porządkowych. Ucierpieli na tym mieszkańcy, gdyż na osiedlach i miejscach mniej uczęszczanych przez policję i staż miejską zaczęło dochodzić do większego naruszania spokoju publicznego.

Trend przesunięcia konsumpcji alkoholu do innych rejonów miasta w wyniku wprowadzenia prohibicji potwierdza poniekąd przypadek Poznania. W Poznaniu wprowadzenie zakazu tylko w centrum miasta doprowadziło do sytuacji, w której mieszkańcy udają się na zakupy do innych dzielnic, generując dodatkowy ruch nocny i hałas, a tym samym niedogodności dla osób zamieszkałych poza centrum.

Roczne statystyki Straży Miejskiej w Warszawie wskazują na tendencję spadkową w liczbie podejmowanych interwencji. Zgodnie z oficjalnymi sprawozdaniami łączna liczba zarejestrowanych zgłoszeń zmalała z 448 812 w 2022 roku do 297 826 w 2023 roku. Co istotne, spadek ten jest również widoczny w kluczowej dla porządku publicznego kategorii „Bezpieczeństwo i porządek publiczny”, gdzie liczba interwencji spadła ze 122 238 do 105 112. Analiza danych za 2024 rok wskazuje na utrzymanie się liczby zgłoszeń na podobnym poziomie co w roku poprzednim – odnotowano 178 125 zgłoszeń od mieszkańców. W kluczowej kategorii „Bezpieczeństwo i porządek publiczny” zarejestrowano 107 732 interwencje.

W związku z tym przypisywanie całej zasługi za spadek liczby interwencji wyłącznie prohibicji jest błędem metodologicznym, znanym w polityce publicznej jako „efekt jałowego biegu”. Opisuje on sytuację, w której dana regulacja zbiega się w czasie z pożądanym zjawiskiem, ale w rzeczywistości zaszłoby ono niezależnie od podjętych działań. Spadki interwencji w Warszawie są najprawdopodobniej spowodowane normalizacją zachowań społecznych po pandemii, zmianą strategii patrolowych policji czy ogólnokrajowymi trendami konsumpcji. Bez rzetelnej oceny skutków regulacji nie można udowodnić, iż to właśnie zakaz przyniósł poprawę, a nie inne czynniki. Ciężar dowodu spoczywa na tych, którzy chcą ograniczać wolność obywateli.

Należy zaznaczyć, iż niektóre gminy, które w ubiegłych latach postanowiły wprowadzić prohibicję, teraz decydują się na odejście od tego rozwiązania. Biała Podlaska odnotowała mniejsze wpływy do budżetu z tytułu zezwoleń na sprzedaż alkoholu, a mieszkańcy zaopatrywali się w alkohol w sąsiedniej gminie. Zakaz uderzył w lokalnych detalistów i ostatecznie został uchylony, gdyż nie ograniczył realnie dostępności alkoholu, a jedynie zaszkodził lokalnym przedsiębiorcom. Władze gminy Kartuzy wycofały się z nocnej prohibicji, ponieważ incydenty związane z alkoholem przeniosły się do barów, a dodatkowo powstały nielegalne punkty sprzedaży alkoholu. Pierwotnym celem zakazu była poprawa ładu i porządku oraz eliminacja chuligańskich wybryków – jego zniesienie świadczy o fiasku tych założeń.

Nocna prohibicja oznacza straty nie tylko dla legalnie działającego biznesu, ale głównie dla mieszkańców

Nocna prohibicja w praktyce oznacza nie tylko straty dla przedsiębiorców i budżetu miasta, ale również dla samych obywateli. Zmuszeni do przenoszenia zakupów do lokali gastronomicznych mieszkańcy finalnie zapłacą więcej – czy to poprzez wyższe ceny w barach i pubach, czy poprzez ograniczoną konkurencję w handlu detalicznym. Ograniczenie sprzedaży w sklepach i na stacjach benzynowych nie zmniejszy realnego popytu, ale przesunie go tam, gdzie marże są wyższe. W rezultacie zwykły konsument, który dotąd mógł swobodnie dokonać zakupu w pobliskim sklepie, będzie musiał zapłacić kilka razy więcej w lokalu gastronomicznym lub szukać innych, ale już nielegalnych źródeł zakupu. To oznacza, iż koszty nieuzasadnionych regulacji zostaną przerzucone bezpośrednio na barki mieszkańców Warszawy. Dodatkowo zakaz w części miasta doprowadzi do tzw. turystyki alkoholowej, wymuszonego prawnie dodatkowego ruchu samochodowego w środku nocy, doprowadzając do generowania całkowicie zbędnego dodatkowego hałasu czy konsumpcji paliwa.

Tego typu regulacje uderzają także w małych i średnich przedsiębiorców, zwłaszcza prowadzących sklepy małoformatowe (osiedlowe sklepy do 300 m2), dla których sprzedaż napojów alkoholowych często stanowi fundament rentowności. W sytuacji, gdy rentowność małych sklepów często nie przekracza 0,5–1 proc., utrata kluczowej części utargu z alkoholu, szczególnie w godzinach nocnych, może prowadzić do utraty płynności finansowej, konieczności redukcji zatrudnienia, a w skrajnych przypadkach choćby do zamknięcia działalności. Przykładowo, dla wódek smakowych sklepy małego formatu odpowiadają za około 85 proc. transakcji i 81 proc. wartości sprzedaży. W przypadku ograniczenia sprzedaży w pierwszej kolejności ucierpią te sklepy, a konsumenci zaopatrzą się w alkohol podczas robienia większych zakupów w dyskontach lub, co gorsza, we wspomnianej szarej strefie.

Nocna prohibicja oznacza straty dla budżetu miasta

Nocna prohibicja w Warszawie, podobnie jak w innych miastach, oznacza przewidywane straty dla budżetu miasta. Kluczową konsekwencją będzie spadek wpływów z tytułu opłat za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych. Zgodnie z uchwałą budżetową na rok 2024, miasto stołeczne Warszawa zaplanowało uzyskać z tego tytułu dochody w wysokości 75 542 231 zł. Dodatkowym źródłem dochodów, które ulegnie zmniejszeniu, jest tzw. opłata małpkowa od sprzedaży alkoholu w opakowaniach do 300 ml. Dane za pierwsze trzy kwartały 2022 roku wskazują, iż na konto Warszawy wpłynęło z tego tytułu ponad 23,3 mln zł. Ograniczenie godzin sprzedaży nieuchronnie wpłynie na wysokość obu tych strumieni dochodów w przyszłości.

Argument o „odciążeniu SOR-ów” również budzi poważne wątpliwości. W przypadku Warszawy brakuje konkretnych danych, które potwierdzałyby, iż to właśnie nocna sprzedaż detaliczna alkoholu jest głównym źródłem obciążenia szpitalnych oddziałów ratunkowych. WEI podał w wątpliwość powoływanie się na niemieckie badania z Badenii-Wirtembergii, gdzie rzekome „istotne korzyści zdrowotne” z zakazu nocnej sprzedaży okazały się marginalne w liczbach bezwzględnych – spadek hospitalizacji o około 9 osób na 100 000, czyli z 1 promila do 0,999 promila. Tak niewielkie zmiany nie mogą stanowić uzasadnienia dla tak daleko idącej ingerencji w wolność gospodarczą i konsumencką.

Po to miasto ma system koncesyjny, żeby móc odebrać koncesję, gdy zachodzi taka potrzeba. Zwolennicy prohibicji zdają się zapominać, iż władze dysponują już znacznie bardziej precyzyjnym i sprawiedliwym narzędziem do walki z problematycznymi punktami sprzedaży – mechanizmem cofania zezwoleń. Zgodnie z art. 18 Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, organ może cofnąć zezwolenie, o ile w miejscu sprzedaży lub jego najbliższej okolicy dojdzie do powtarzającego się, co najmniej dwukrotnego w ciągu 6 miesięcy, zakłócenia porządku publicznego w związku ze sprzedażą alkoholu, a prowadzący punkt nie powiadomi o tym organów porządkowych. Jest to narzędzie chirurgiczne, które pozwala eliminować konkretne źródła problemów, nie uderzając jednocześnie w setki uczciwych przedsiębiorców. Zamiast wprowadzać odpowiedzialność zbiorową, władze miasta powinny skupić się na skutecznym wykorzystywaniu posiadanych uprawnień, tym bardziej iż odebranie koncesji jest sankcją niezwykle dotkliwą – przedsiębiorca może ubiegać się o nią ponownie dopiero po upływie 3 lat.

Powielanie tych samych, często już obalonych lub co najmniej wątpliwych argumentów w Warszawie i innych miastach, sugeruje, iż debata lokalna może być obarczona podobnymi błędami poznawczymi i brakiem rzetelnej, niezależnej analizy. Może to również świadczyć o istnieniu pewnego ogólnopolskiego „scenariusza” argumentacyjnego, promowanego przez środowiska aktywistyczne opowiadające się za prohibicją, który jest przyjmowany bezkrytycznie przez niektórych lokalnych decydentów, bez uwzględnienia specyfiki danego miasta i pełnego spektrum potencjalnych konsekwencji.

Spożycie alkoholu w Polsce spada, więc władze samorządowe nie powinny sięgać po radykalne rozwiązania, tylko skupić się na egzekwowaniu już istniejącego prawa i lepszej profilaktyce zdrowotnej.

Należy stanowczo podkreślić, iż konsumpcja alkoholu w Polsce w ostatnich latach systematycznie spada, co jest efektem m.in. wprowadzonej w 2022 roku tzw. mapy drogowej podwyżek akcyzy. Dane Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU) jednoznacznie wskazują na ten pozytywny trend. Spożycie czystego alkoholu na mieszkańca spadło z 9,73 litra w 2021 roku do 9,37 litra w 2022 roku i 8,93 litra w 2023 roku. Jest to najniższy poziom od 2006 roku. Co istotne, spadki dotyczą wszystkich głównych kategorii napojów alkoholowych. Spożycie wyrobów spirytusowych zmniejszyło się z 3,8 litra w 2021 roku do 3,4 litra w 2023 roku. Konsumpcja piwa spadła z 5,13 litra w 2021 roku do 4,81 litra w 2023 roku. Rynek piwa kurczy się systematycznie od 2018 roku; do 2023 roku konsumpcja spadła o jedną czwartą, z prawie 40 mld litrów do 30,6 mld litrów w skali kraju.

Potwierdzają to również dane dotyczące sprzedaży detalicznej. Od wprowadzenia corocznej podwyżki akcyzy w 2022 roku, branża spirytusowa notuje kurczenie się rynku: o 8 proc. w 2022 roku, 10 proc. w 2023 roku i kolejne 10 proc. w I kwartale 2024 roku. Centrum Monitorowania Rynku dla sklepów małoformatowych pokazuje np. spadek wolumenu sprzedaży piwa o 12 proc. i wódki czystej o 13 proc. we wrześniu 2024 roku w porównaniu do września 2023 roku. W całym 2024 roku piwo w tych sklepach straciło niemal 6 proc. wolumenu.

Miasto nie może ugiąć się pod naciskiem skrajnie lewicowych aktywistów miejskich

Propozycja wprowadzenia prohibicji nie jest wynikiem szerokiego konsensusu społecznego, o czym świadczy negatywna opinia 14 z 18 rad dzielnic. Jest to postulat forsowany przez wąską grupę lewicowych, profesjonalnie przeszkolonych aktywistów, którzy opierają swoją argumentację na dowodach anegdotycznych („fotografie butelek po alkoholu na parapetach”) i ideologicznym przekonaniu o konieczności odgórnego regulowania życia mieszkańców. Władza publiczna musi oddzielać sztucznie wygenerowane emocje od faktów i wprowadzać „evidence based policy” – politykę opartą na faktach i dowodach.

Opieranie decyzji na podstawie żądań aktywistów i ustawionych konsultacji społecznych jest zaprzeczeniem zasad tworzenia prawa w oparciu o dowody i stanowi niebezpieczny precedens. Miasto nie może ulegać presji grup interesu, których propozycje uderzają w wolność, szkodzą konsumentom i przedsiębiorcom oraz prowadzą do rozwoju patologii w postaci szarej strefy. Decyzje o tak doniosłych skutkach muszą być podejmowane na podstawie rzetelnej analizy.

Warsaw Enterprise Institute i Forum Obywatelskiego Rozwoju stoją na stanowisku, iż odpowiedzialnością państwa i samorządu jest tworzenie warunków do skutecznego egzekwowania prawa oraz zapewnienie efektywnego systemu wsparcia dla osób zmagających się z problemem alkoholowym. Zamiast ograniczać wolność obywateli i doprowadzać lokalnych przedsiębiorców do zamknięcia biznesu, władze Warszawy powinny skoncentrować swoje wysiłki na usprawnieniu pracy służb porządkowych, zwiększeniu skuteczności programów profilaktycznych oraz reformie instytucji odpowiedzialnych za pomoc osobom uzależnionym. Bez wolności nie ma dobrej Polski. Wolność trzeba pielęgnować, trzeba jej pilnować.

W imieniu warszawskich środowisk wolnościowych oraz mieszkańców Miasta:

Piotr Palutkiewicz, Wiceprezes Warsaw Enterprise Institute

Andrzej Strojny, Analityk Warsaw Enterprise Institute

Marcin Zieliński, Prezes Zarządu Forum Obywatelskiego Rozwoju

Pobierz PDF

Idź do oryginalnego materiału