Stowarzyszenie filmowców reaguje na doniesienia o alkoholu za 1,2 mln zł. "Pragnę wszystkich uspokoić"

3 dni temu
Zdjęcie: Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl


Alkohol za 1,2 mln zł, flota kilkunastu aut, zakup działki pod fotowoltaikę, która nigdy tam nie stanęła, nietransparentne zarobki kierownictwa - takie zarzuty wobec Stowarzyszenia Filmowców Polskich zgłosił w swoim raporcie resort kultury. Jak na te wnioski reaguje SFP?
O możliwych nieprawidłowościach w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich zrobiło się głośno w ubiegłym roku. Niektórzy członkowie organizacji zarzucali ówczesnemu kierownictwu w publicznych wypowiedziach niegospodarność i niejasne zasady dotyczące wypłaty wynagrodzeń. W lutym ubiegłego roku po 28 latach z funkcji prezesa zrezygnował reżyser Jacek Bromski. Tłumaczył to m.in. "bardzo przykrą i zniechęcającą atmosferą pomówień". W czerwcowych wyborach jednak ponownie ubiegał się o to stanowisko. W głosowaniu zwyciężył wtedy scenarzysta Grzegorz Łoszewski.


REKLAMA


Członkowie SFP złożyli w ubiegłym roku zawiadomienie do prokuratury. Zostało wszczęte śledztwo dotyczące "wykorzystania majątku stowarzyszenia do innych niż statutowe celów i pokrywanie zobowiązań osób trzecich bez podstawy prawnej i faktycznej przez byłego prezesa stowarzyszenia". Postępowanie przez cały czas trwa.
Kontrolę w stowarzyszeniu przeprowadziło też Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Badano, jak w latach 2020-2024 były wydawane pieniądze, które powinny być przeznaczone na działania kulturalne, socjalne i edukacyjne. Przed kilkoma dniami na stronach resortu opublikowano kilkudziesięciostronicowe wystąpienie kontrolne.


Zobacz wideo Wyborcy Konfederacji są najmniej chętni do szkoleń wojskowych


Kontrola w SFP. Premie, auta i działka pod fotowoltaikę
"Działalność Stowarzyszenia Filmowców Polskich w zakresie objętym kontrolą należy ocenić negatywnie" - podał resort. Uznano, iż w niektórych przypadkach wydatki były nieplanowane i niezwiązane z tymi celami, na które powinny być przeznaczone.
Wątpliwości kontrolerów wzbudziła m.in. kwestia wynagrodzenia wypłacanego Jackowi Bromskiemu. "Stowarzyszenie nie prowadziło rzetelnej weryfikacji ani dokumentacji potwierdzającej, jakie czynności i w jakim czasie były przez Zleceniobiorcę podejmowane. (....) Ponadto zastrzeżenia Kontrolujących budzi sposób ukształtowania wynagrodzenia, jak również jego wysokość i zmiany tej wysokości na przestrzeni kolejnych lat" - czytamy.


Problematyczna okazała się też pensja byłej już dyrektorki Biura SFP. "Dokonane wypłaty na rzecz Dyrektor Biura SFP z tytułu premii uznaniowej, premii oraz nagrody (...) nie znalazło potwierdzenia w przedstawionych dokumentach. (....) Zwrócić należy również uwagę, iż Dyrektor Biura SFP w kontrolowanym okresie otrzymała wyższe wynagrodzenie niż Prezes Stowarzyszenia" - wskazało ministerstwo.
"Na wynagrodzenie Dyrektor Biura SFP składały się poza wynagrodzeniem zasadniczym także dodatek funkcyjny, dodatek stażowy, premia kwartalna, premia uznaniowa, premia, nagroda, nagroda jubileuszowa, trzynasta pensja, ekwiwalent za urlop, odprawa oraz odszkodowanie za zakaz konkurencji. (...) wysokość jej wynagrodzenia ukształtowanego na wyżej omówionym poziomie nie znajduje uzasadnienia ekonomicznego" - czytamy.
Jacek Bromski w wyjaśnieniach przekazywanych kontrolerom tłumaczył m.in., iż "wysokość premii Dyrektor biura także wynikała z ponadstandardowego nakładu pracy np. przygotowanie materiałów na zjazd, np. organizacji i wykonania dostarczania obiadów dla seniorów SFP w okresie pandemii i lockdownu". "Rozwoziliśmy około 500 obiadów dziennie, przygotowywanych w naszych restauracjach, dzięki temu możliwe było utrzymanie personelu w czasie, kiedy większość restauracji zamykano" - przekonywał.
Ministerstwo zwróciło też uwagę na "dużą flotę samochodową" stowarzyszenia. Jak wskazano, auta były również wykorzystywane na koszt SFP przez pracowników do celów prywatnych. W latach 2020-2024 stowarzyszenie korzystało z 12 aut. Na ich zakup lub leasing wydano ponad 1,7 mln zł.


Zdarzały się również, w ocenie MKiDN, nietrafione inwestycje. W 2022 r. Stowarzyszenie Filmowców Polskich kupiło działkę w Osowcu, by postawić tam farmę fotowoltaiczną. Koszt zakupu działki to blisko 71,5 tys. zł. "Stowarzyszenie nigdy nie zbudowało farmy fotowoltaicznej na zakupionej nieruchomości" - czytamy. SFP tłumaczyło potem, iż późniejsze analizy wykazały, iż "zwrot z takiej inwestycji byłby bardziej długoterminowy, niż to pierwotnie było planowane".


MKiDN: Do restauracji w Sopocie zakupiono kwiaty z Bydgoszczy
SFP w kontrolowanym okresie prowadziło też trzy restauracje i zarabiało na wynajmie lokalu przy ul. Pańskiej. Strata z działalności gospodarczej wyniosła prawie 3 mln zł.
"Jednym z powodów ponoszenia nadmiernych wydatków i, w rezultacie strat finansowych z działalności gospodarczej był także brak rzetelnego planowania działań w tym obszarze. Na przykład, w odniesieniu do Domu Pracy Twórczej w Sopocie Kontrolowany ujawnił, iż nowo otwarty DPT musiał zostać zamknięty, ponieważ po dogłębnej analizie prawnej okazało się, iż budynek nie ma wymaganych zgód do prowadzenia w nim działalności hotelowej, co skutkowało tym, iż SFP w 2023 r. nie mogło przyjmować gości hotelowych" - wskazano w wystąpieniu.
W restauracjach SFP miał obowiązywać "brak limitów wydatków na zakupy" i "brak planów zakupowych". Wydatki miały być niekiedy wręcz "nieracjonalne". "Do restauracji w Sopocie zakupiono sztuczne kwiaty w kwiaciarni zlokalizowanej w Bydgoszczy, dokonywano zakupów artykułów remontowych lub dekoracyjnych kilka razy dziennie w tym samym sklepie, bądź artykułów jednej kategorii (np. baterii, donic, odzieży służbowej) w kilkunastu różnych sklepach w Sopocie i innych miejscowościach w krótkich odstępach czasu" - wyliczało MKiDN.


Zysk z najmu lokalu przy ul. Pańskiej miał być, według MKiDN, zdecydowanie za niski. Rocznie było to 236 tys. zł, co dawało miesięcznie "30,26 za m2 za w pełni przygotowany i wyremontowany lokal".
Głośno w mediach było także o wydatkach SFP na alkohol. W latach 2020-2024 było to łącznie ponad 1,2 mln zł. Przykładowo, na organizację spotkań na temat zmarłych członków SFP wydano 152 tys. zł, z czego 28 tys. zł na cięte kwiaty, a prawie 124 tys. właśnie na alkohol.


Rzecznik SFP o alkoholu: Pragnę wszystkich uspokoić
"Wystąpienie pokontrolne otrzymaliśmy krótko przed jego publikacją na stronie MKiDN, dlatego jesteśmy na początkowym etapie analizy i nie możemy jeszcze odnieść się do szczegółowych zapisów. Wstępnie możemy jedynie stwierdzić, iż zalecenia zawarte w wystąpieniu w przeważającej mierze pokrywają się z działaniami, które sami jako organizacja zainicjowaliśmy po wcześniejszym zidentyfikowaniu i publicznym ujawnieniu przez nas listy nadużyć z przeszłości. Wielokrotnie informowaliśmy o tym zarówno opinię publiczną, jak i naszych członków" - przekazał w piątek portalowi Gazeta.pl rzecznik SFP Grzegorz Wojtowicz.
Jak dodał rzecznik, wprowadzono m.in. "kompleksową ocenę poszczególnych aspektów działalności gospodarczej, rozwiązania usprawniające strukturę zatrudnienia, optymalizujące flotę samochodową". Renegocjowane są też warunki wynajmu nieruchomości.


"Jeśli chodzi o kwestię wydatków na alkohol, która najczęściej pojawia się w mediach po publikacji reportu z kontroli, to pragnę wszystkich uspokoić. Jedną z pierwszych decyzji nowego prezesa SFP Grzegorza Łoszewskiego, podjętą ponad pół roku temu, było wycofanie wysokoprocentowego alkoholu ze wszystkich imprez organizowanych przez Stowarzyszenie" - czytamy w odpowiedzi Grzegorza Wojtowicza.
Jacek Bromski: To zorganizowana akcja
We wtorek zwróciliśmy się z prośbą o komentarz także do byłego szefa SFP Jacka Bromskiego. Prosiliśmy o odniesienie się do poszczególnych fragmentów wystąpienia pokontrolnego MKiDN, w e-mailu wskazaliśmy konkretne cytaty z wniosków kontrolerów. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
W rozmowie z Wp.pl Jacek Bromski stwierdził, iż "raport pełen jest dużych nieścisłości, a wręcz przekłamań", nazwał to też "zorganizowaną akcją ministerialnego Departamentu Prawa Autorskiego i Filmu przeciwko Stowarzyszeniu". Wskazał m.in., iż wydatki na alkohol to przez cztery lata średnio 10 zł na każdego członka SFP. - Czy to są jakieś gigantyczny kwoty? Zwłaszcza zważywszy na dużą ilość, bardzo lubianych przez naszych członków i członkinie imprez, które organizowaliśmy: rocznicowych, okolicznościowych, świątecznych. Zapytam więc jeszcze raz: gdzie tu skandal? - zaznaczył.
- Jasne, w naszej działalności pojawiały się straty. Były związane choćby z tym, iż po agresji rosyjskiej na Ukrainę, w naszym ośrodku pracy twórczej w Kazimierzu nad Wisłą zamieszkało kilkanaście rodzin ukraińskich. Z tego ministerstwo chce nas rozliczać? Z takich "strat gospodarczych"? - podkreślał. Zaznaczył też, iż restauracja prowadzona przez SFP w okresie pandemii dowoziła filmowcom-seniorom 500 obiadów dziennie. - W czasie całkowitej zapaści branży gastronomicznej udało nam się nie zwolnić z pracy ani jednej osoby - zaznaczał.
Idź do oryginalnego materiału