W 2022 roku TikTok był najczęściej pobieraną aplikacją na świecie. Z platformy społecznościowej korzysta ponad milion użytkowników, a średnia długość sesji w przybliżeniu wynosi 11 minut, czyli znacznie więcej, niż w przypadku Instagrama, Facebooka czy Twittera. Wraz z powiększającym się zasięgiem TikToka rośnie obawa dotycząca prywatności osób korzystających z aplikacji. Od 4 lat wiadomo, iż platforma pobiera znacznie więcej danych, niż pozostałe media społecznościowe.
TikTok stał się kluczowym filarem marketingu – służy jako narzędzie sprzedażowe dla firm produktowych, jest doskonałą przestrzenią dla działalności influencerskiej, a także okazał się idealnym nośnikiem dla m.in. branży muzycznej. Użytkownicy platformy wchłaniają informacje dostarczane przez kreatorów – najbardziej zagorzali posiadacze aplikacji dziennie oglądają kilkaset krótkich filmików. Niesie to za sobą oczywiste ryzyko związane ze zdrowiem psychicznym – natłok dostarczanych informacji, często o zabarwieniu humorystycznym, przyczynia się do produkcji dopaminy. Ta sprawia, iż TikTok działa niczym narkotyk obniżający poziom koncentracji oraz kondycję pamięci. Oprócz tego, aplikacja wpływa na decyzje oraz światopogląd użytkowników, przez co jej twórcy mogą wykorzystywać narzędzie do siania dezinformacji.
Przeczytaj też: Dlaczego trendy na TikToku zmieniają się tak szybko?
To nie jedyny powód, dla którego powinniśmy obawiać się TikToka. Na początku tego roku w mediach pojawiły się doniesienia od kanadyjskiego wywiadu, który wyraził swoją obawę dotyczącą kategorii danych pobieranych przez aplikację. Nie chodzi jedynie o podstawowe informacje, które podajemy przy rejestracji konta (imię, nazwisko, data urodzenia). Już w 2019 roku rząd Stanów Zjednoczonych uruchomił śledztwo dot. naruszania prywatności użytkowników TikToka. Z kolei rząd Indii umieścił platformę na liście zakazanych aplikacji, argumentując to zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego. TikTokowi zarzucane jest szpiegowsko i, mimo upływu czasu i globalnej presji, polityka firmy ByteDance się nie zmieniła.
Do jakich danych ma dostęp TikTok?
Według danych opublikowanych przez polski rząd, tylko 6,5% badanych zadeklarowało, iż czyta regulaminy serwisów społecznościowych. Ponad 60% osób akceptuje je bez wcześniejszego czytania. Przez dużą ilość posiadanych przez nas kont czujność została zwyczajnie uśpiona. Schemat zgadzania się na nieznane warunki dotyczy także pobieranych przez nas aplikacji, a w tym TikToka.
Dane pobierane przez aplikacje są podzielone na 8 kategorii, a TikTok, jako jedna z nielicznych platform społecznościowych (na szycie listy jest także YouTube), uzyskuje dostęp do każdej z nich.
Po wyszukaniu TikToka w AppStorze lub Google Playu możemy sprawdzić, jakie dane pobiera. Na liście, oprócz podstawowych informacji kontaktowych, zobaczymy m.in. historię przeglądarki, lokalizacje, dokonane zakupy, informacje finansowe, wszelkie zapisane kontakt oraz dostęp do galerii zdjęć. Pozornie zakres informacji nie różni się od np. Instagrama. Problem polega na tym, iż TikTok przechowuje dane bez ograniczeń czasowych, a panujące w Chinach prawo wymaga od twórców dostarczania wszelkich uzyskanych informacji rządowi w Pekinie. Wiele raportów traktuje także o tym, iż w teorii TikTok jest zdolny do skanowania dysku użytkowników. Nie bez znaczenia pozostaje również to, iż pracownicy KE nie mogą korzystać z aplikacji
— Po co aplikacja ma mieć dostęp do całej mojej listy kontaktów? Po co ma mieć dostęp do mojego kalendarza, maili, numerów telefonów, smsów? W niektórych przypadkach ląduje to w miejscach, które nie rządzą się takimi samymi zasadami państwa prawa i szacunku dla ludzkich praw
— powiedział szef CSE, Sami Khoury.We wrześniu bieżącego roku oskarżenie wniosła Irlandzka Komisja Ochrony Danych, która dowiodła, iż TikTok przez techniki manipulacji nakłaniał dzieci do podawania większej ilości informacji. Pozostałe śledztwa (prowadzone m.in. przez Kanadę, Stany Zjednoczone, a także Unię Europejską) są jeszcze w toku. Ich wyniki poznamy prawdopodobnie w 2024 roku.