Powstające w ostatnich latach galerie handlowe zyskały wierną rzeszę klientów, jednak przez cały czas wiele osób lubi zaopatrywać się w niektóre produkty na miejscowych bazarkach u lokalnych sprzedawców. Choć powstały ponad dekadę temu w stolicy Dolnego Śląska Pasaż Zielińskiego nie należy do najmniejszych inwestycji, to właśnie tutaj przeniosła się kiedyś część handlowców ze zlikwidowanego targowiska, które działało w sąsiedztwie. Jak twierdzą, w tej chwili nie wiedzie im się najlepiej.
Znane targowisko ma kłopoty. Zaczęło się już rok po otwarciu
Jeszcze w 2014 r. w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" kobieta zajmująca się sprzedażą toreb i walizek przyznała, iż musi konkurować nie tylko z innymi sprzedawcami z ponad 200 stoisk, ale również znajdującą się nieopodal galerią Arkady Wrocławskie, która w tej chwili jest zamknięta.Reklama
"Obroty spadły mi o jakieś 30 proc. (...) Zdarza się, iż nie ma klientów w ogóle" - powiedziała wówczas kobieta. Czy z biegiem lat sytuacja przedsiębiorców z Pasażu Zielińskiego uległa poprawie? Niekoniecznie.
"To miejsce lata świetności ma już za sobą" - powiedzieli w rozmowie z serwisem tuwroclaw.com kupcy z wrocławskiego pasażu.
Lokalny portal również przypomina, iż już rok po otwarciu pasażu zaczęły się kłopoty, a sprzedawcy narzekali na mniejsze zainteresowanie klientów, które przełożyło się na niższe obroty.
Sprzedawcy narzekają na małą liczbę klientów i brak chętnych do pracy
"Ludzi przychodzi tu jak na lekarstwo, cały handel przeniósł się do sieci. Swoje zrobiła też pandemia. No i galerie handlowe" - przyznała w rozmowie z serwisem tuwroclaw.com jedna ze sprzedawczyń. Wyjaśniła, iż stałymi klientami są głównie starsze osoby, które nie przepadają za robieniem zakupów w dużych galeriach handlowych.
A co z owocami i warzywami? Jak podkreśliła, choć obecni na wrocławskim pasażu sprzedawcy oferują świeże i dobrej jakości produkty, to w okolicznych marketach są one kilka razy tańsze. W takiej sytuacji walor smakowy może nie odgrywać już tak ważnej roli.
Zdaniem jednego ze sprzedawców w tej chwili na Pasażu Zielińskiego jest już około 100 wolnych stoisk. "Ci, którzy pracowali całe życie na Zielińskiego przeszli już na emerytury. A młodzi? Młodzi już tak się do tego nie garną. Praca od rana do wieczora, latem w hali ukrop taki, iż wytrzymać się nie da, zimą wszyscy podziębieni, bo zimno" - podkreślił przedsiębiorca. "A klientów jak na lekarstwo" - dodał.
Coraz mniej targowisk na mapie Polski
Powołując się na przygotowane dla gazety dane Dun & Bradstreet, "Rzeczpospolita" informowała w lipcu, iż na polskich bazarach w pierwszych sześciu miesiącach 2024 r. zamknęło się prawie 800 punktów detalicznej sprzedaży, a około 3,2 tys. firm zawiesiło działalność.
"Najszybciej zamykają się punkty sprzedaży obuwia, odzieży, tekstyliów i żywności" - stwierdził Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet. Z informacji przekazanych przez gazetę wynika, iż główne powody takiej sytuacji to m.in. coraz wyższe koszty prowadzenia działalności, a także silna konkurencja w internecie i dyskontach.