Po przekroczeniu progu firmy Aleksandra od razu biegnie do toalety. Czuje skurcze żołądka. Piszczy jej w uszach, ma zawroty głowy. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Pojawiają się problemy z ciśnieniem, pęcherzem. Zaczyna mieć objaw reumatoidalnego zapalenia stawów, choć diagnoza przychodzi później.
Nie może spać. Czuje niepokój.
Lekarz rodzinny stwierdza, iż dolegliwości mają podłoże psychogenne.
Aleksandra już wie, iż dłużej nie wytrzyma w pracy. Idzie do psychiatry. Ten diagnozuje u niej epizod depresyjny i wystawia zwolnienie lekarskie. Zaczyna leczenie.
Już nie cierpi na bezsenność. Zasypia, ale przez wiele miesięcy męczą ją koszmary.
Nie wierzy w siebie. Potrzebuje nowej pracy, ale jak ma do niej iść, skoro wmówiono jej, iż nic nie potrafi?
Jej poczucie własnej wartości kurczy się do zera.
Czuje się bezsilna.
Czuje, iż nic nie znaczy.
Wcześniej
O tym, iż szefowa krzyczy i przeklina, wiedzą wszyscy w firmie. Czasem krzyczy tak bardzo, iż aż wreszcie sama płacze.
Aleksandra, asystentka biura, z jej ust coraz częściej słyszy docinki, złośliwości. Przez długi czas uspakaja samą siebie: to nic poważnego. Każdemu się przecież zdarza zirytować. W końcu szefowa ma problemy rodzinne.
– Ale z czasem to wszystko zaczęło narastać – opowiada. – Szefowa najpierw zlecała jedno, a potem udawała, iż mówiła coś zupełnie innego. I oczywiście wszystko co zrobiłam, było źle – dodaje.
Głos Oli drży. Kiedy opowiada, musi robić przerwy. Nabiera wtedy powietrza.
Pamięta doskonale sytuację, kiedy nagle usłyszała z ust przełożonej: – Urwę ci łeb.
Potem oskarżenia pojawiały się jedno po drugim. Szefowa zarzucała jej, iż spowalnia pracę, bo…używa w mailach do klientów zwrotów grzecznościowych.
– Masz do nich dzwonić i napi**dalać – nakazała Oli, radząc, jak przyspieszyć tempo pracy.
Najczęściej mówiła do Oli z przekąsem, ze złością, ostentacyjnie wzdychała i nerwowo wymachiwała rękami. Często się złościła.
Później, gdy Ola była już w złym stanie psychicznym, zlecała jej zadania niemożliwe do wykonania. – Kazała mi liczyć dodatki do wynagrodzeń, do których nie miałam dostępu. Te dane były tylko w centrali. Ona o tym doskonale wiedziała – opowiada.
W firmie wszyscy wiedzieli, jaki charakter ma szefowa. Nikt nie reagował.
– Każdy bał się o swoją pracę. choćby kierownicy pytali w recepcji, czy ona jest dzisiaj w biurze. Jak była, to nie przyjeżdżali. Po prostu ją omijali. Ale nikt nie zgłaszał tego wyżej – przyznaje.
Był taki czas, kiedy deszcz kapał Oli prosto na jej biurko. I tak dzień po dniu, przez co najmniej cztery tygodnie. Od wilgoci na ścianie zaczął pojawiać się grzyb.
Pewnego dnia Ola spytała szefową o możliwość wzięcia urlopu. Poprosiła o jeden dzień.
– Bierzesz wolne, żeby się bzykać? – usłyszała w odpowiedzi.
Nie chciała tak funkcjonować.
– Na początku jeszcze próbowałam dopytywać, prosić o wyjaśnienia. Ale z czasem zrezygnowałam. Widziałam, iż to nic nie daje, a tylko pogarsza moją sytuację. Więc starałam się robić wszystko najlepiej, jak potrafię. Ale pod koniec to już nie miało znaczenia. Cokolwiek bym nie zrobiła, wszystko było źle – mówi.
Aleksandra coraz bardziej czuła się bezwartościowa. Nie była w stanie zwolnić się i poszukać nowej pracy, bo miała wrażenie, iż nikt jej nie zechce.
– Cały czas słyszałam, iż źle wykonuję swoją pracę, mimo iż umowę przedłużano mi dwa razy. To nie miało żadnego znaczenia. Zawsze byłam krytykowana – opowiada.
Pewnego dnia szefowa uznała, iż szybciej będzie, jeżeli podyktuje Aleksandrze treść pisma. Aleksandra prosiła, żeby zwolniła tempo, bo bała się, iż popełni błąd. Szefowa jednak się nie zgodziła. Dyktowała gwałtownie i nieustannie przez cztery godziny, bez żadnej przerwy. Aleksandra desperacko próbowała nadążyć.
Kiedy skończyła pisać, zdrętwiały jej palce.
W Oli narastał lęk. – Zaczęłam się jej bać. Najbardziej powtarzalności jej wybuchów. Bałam się tego, iż byle co może ją wyprowadzić z równowagi – mówi wolno.
Nie pamięta, żeby kiedykolwiek padła z jej ust jakaś merytoryczna uwaga.
Pewnego dnia, żeby w ogóle pójść do pracy, musiała zażyć środek uspokajający. Źle się po nim poczuła. Szefowa zaczęła jej grozić zwolnieniem dyscyplinarnym, a potem dobrotliwie stwierdziła, iż jej daruje.
Procedura antymobbingowa w firmie w której pracowała była fikcją. Ola nie miała gdzie zgłosić przemocy. Z perspektywy czasu mówi jasno:
– Gdybym miała wiedzę, którą mam teraz, zrezygnowałabym wcześniej. Ale wtedy nie wiedziałam. I choćby teraz trudno byłoby to wszystko udokumentować. Trzeba by chyba cały czas chodzić z włączonym dyktafonem – dodaje.
Ola poszła po pomoc do prawników. Chciała oskarżyć szefową o mobbing. I dostać chociaż zwrot kosztów leczenia i terapii.
Prawnicy powiedzieli jej, iż nie ma szans wygrać tej sprawy w sądzie. Ma za mało dowodów.
Ruszaj się, tępaku
Agnieszka do dzisiaj kiedy słyszy imię swojej przełożonej ma ciarki i bolesny skurcz żołądka. jeżeli ma przejść obok restauracji, w której kiedyś pracowała, wybiera inną drogę.
Zawsze uśmiechnięta: białe, proste i lśniące zęby, czerwona szminka i nienaganny ubiór –opisuje wygląd byłej szefowej.
– Tylko iż jak wchodziła na zaplecze, jej szczęka się zaciskała – opowiada. – Po uśmiechu nie zostawał choćby ślad.
Wydawało jej się, iż się przesłyszała, kiedy do ucha doleciało zdanie: "Nikt cię nie zechce, ślamazaro". Do kierowniczki restauracji musiały dojść słuchy, iż Agnieszka jest samodzielną matką.
– To chyba jakiś mechanizm wyparcia. Uznałam, iż na pewno to nie było do mnie. A może to jakiś cytat z filmu, którego nie znam? Może miało być zabawnie? – wspomina dziś z goryczą.
Po pierwszym ciosie przyszły kolejne, mocniejsze: "Ruszaj się tępaku", "Nie do klientów, tylko gary zmywać", "Do pracy przyszłaś, czy na stypę"?
Bardzo zależało jej wtedy na tej pracy. Uciekła od przemocowego męża z małym dzieckiem na ręku. Wróciła do rodzinnego miasta. Syn często chorował, więc przedszkole nie wchodziło w grę. W dzień opiekowała się dzieckiem, a na popołudniowe zmiany biegła do pracy. W tym czasie opiekę nad chłopcem przejmowali jej rodzice.
Praca miała być ciężka, ale dająca satysfakcję – tak zapewniała kierowniczka podczas rozmowy rekrutacyjnej. Agnieszka znała realia pracy w gastronomii. Była kelnerką w różnych lokalach, jeszcze na studiach. Nigdy nie bała się obowiązków.
Wiedziała też, iż klienta stawia się na piedestale. Ale nie była przygotowana na to, iż człowieczeństwo może zniknąć całkowicie.
Pewnego dnia Agnieszka przyszła do pracy ze spuchniętymi od płaczu oczami. Zmarła jej ukochana babcia. Zamiast kondolencji usłyszała od szefowej: "Dobrze, iż klient nie zwymiotował do talerza na twój widok".
Mówi, iż wobec innych kelnerek kierowniczka nie miała takich postaw. – Może były młodsze, bardziej przebojowe, mniej zdesperowane? – przypuszcza. – Może wyczuła moją słabość? – zastanawia się.
Do dziś obwinia siebie. Pamięta, jak ze stresu nie mogła jeść. Bolał ją żołądek. Mdliło ją od zapachu restauracyjnych potraw. Potem doszły: kołatanie serca, napady lęku, problemy z oddychaniem.
Nie miała cierpliwości wobec ukochanego synka. Pewnego dnia, kiedy chciał skakać po kałuży, zaczęła krzyczeć na niego jak opętana. Nie poznawała siebie.
To był ten moment, kiedy coś w niej pękło. Następnego dnia już nie poszła do pracy. Nigdy nie odebrała telefonu od szefowej.
Mobbing nie ma płci
Co trzeci pracownik w Polsce spotyka się z przemocą psychiczną w miejscu pracy – ostrzega psycholog Joanna Kolenda, współautorka raportu "Pracować po ludzku" dotyczącego mobbingu. Wśród osób stosujących mobbing aż 61 proc. stanowią kobiety, najczęściej na stanowiskach przełożonych lub dyrektorek.
O komentarz poprosiliśmy dr Agnieszkę Mościcką-Teskę, psycholożkę, interwentkę kryzysową, wykładowczynię i ekspertkę w sprawach mobbingu:
– Są pewne przypuszczenia, iż style mobbingu mogą się różnić w zależności od płci, ale nie ma na to jednoznacznych dowodów naukowych. Badania nie potwierdzają istnienia wyraźnych różnic w strategiach czy formach mobbingu stosowanych przez kobiety i mężczyzn. Nauka nie wyróżnia też podtypów mobbingu ze względu na płeć. To raczej obserwacje popularnonaukowe.
Agnieszka Mościcka-Teske zauważa, iż niezależnie od płci, osoby stosujące mobbing sięgają po pełne spektrum zachowań opisywanych w tzw. listach mobbingowych. Obejmują one działania wymierzone w relacje społeczne, wizerunek, kompetencje zawodowe, utrudnianie komunikacji, a także działania godzące w zdrowie psychiczne, fizyczne czy w sytuację materialną.
– Mobbing to forma przemocy, a przemoc ma charakter uniwersalny – pojawia się niezależnie od płci i szerokości geograficznej. Występuje na całym świecie, choćby w krajach o bardzo wysokich standardach ochrony pracowników – podkreśla ekspertka.
Jak mówi dalej, kiedyś sądzono, iż niemal każdy w określonych warunkach może sięgnąć po przemoc – wskazywały na to m.in. klasyczne eksperymenty Milgrama czy Seligmana (amerykańscy psychologowie – red.) Jednak dziś wiadomo, iż te wnioski były zbyt uproszczone.
Jej zdaniem źródła mobbingu należy szukać przede wszystkim w organizacjach, nie w indywidualnych cechach ludzkich. Jak mówi, to firma tworzy warunki, w których tego typu zachowania mają szansę się rozwinąć.
– Badania naukowe pokazują jasno – to mężczyźni częściej stosują mobbing niż kobiety – podkreśla psycholożka. – Choć niektóre raporty sugerują, iż mobbing w większym stopniu dotyka kobiet lub iż kobiety częściej go stosują, to trzeba zaznaczyć, iż te opracowania nie mają rygoru naukowego. Nie są oparte na próbach reprezentatywnych i ich metodologia bywa wątpliwa – podkreśla ekspertka.
Dodatkowo mobbing częściej występuje w branżach, w których dominują kobiety, co może sprawiać wrażenie, iż to kobiety częściej są sprawczyniami. – Ale to jest tylko wrażenie, a nie fakt potwierdzony badaniami – zaznacza.
Dlaczego więc niektórzy stają się mobberami?
– Przyczyn jest wiele. Poza czynnikami po stronie organizacji, to przede wszystkim brak umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach, brak kompetencji w rozwiązywaniu konfliktów, w zarządzaniu zespołem – odpowiada Agnieszka Mościcka-Teske.
I dodaje: – Podstawowym źródłem problemu jest chaos organizacyjny, niejasność ról i obowiązków. Przełożeni, którzy najczęściej są sprawcami mobbingu, często sami nie wiedzą, co dokładnie mają robić ich pracownicy. Albo funkcjonuje zasada, iż "wszyscy mają robić wszystko". To pierwszy, najważniejszy czynnik sprzyjający mobbingowi.
Jak wyjaśnia w dalszej części rozmowy ekspertka, na poziomie indywidualnym do mobbingu prowadzą również przekonania dyskryminacyjne, na przykład takie, iż osoby cichsze, mniej przebojowe gorzej pracują.
– Nasze społeczeństwo przecenia ekstrawersję, a nie docenia osób bardziej introwertywnych. Funkcjonuje też przekonanie, iż skuteczny zespół to zespół jednolity, co jest mitem. To właśnie różnorodność jest źródłem postępu, choć zarządzanie nią wymaga wiedzy i kompetencji – podkreśla.
Innym mechanizmem sprzyjającym mobbingowi jest negatywne skupienie na relacjach: plotkowanie, komentowanie życia prywatnego czy podsycanie konfliktów. – To zjawiska, które bardzo często leżą u podłoża mobbingu. I to nie są wyłącznie moje obserwacje – potwierdzają to również badania – dodaje.
Dopiero na dalszym planie pojawiają się cechy osobowościowe jednostki.
– Nie są jednak czynnikiem decydującym. Choć rzeczywiście badania pokazują, iż u sprawców mobbingu częściej występuje tzw. ciemna triada osobowości: nasilony narcyzm, psychopatia i makiawelizm – komentuje dr Mościcka-Teske.
Kobiety częściej proszą o pomoc
Kobiety, które doświadczają przemocy ze strony przełożonych, częściej sięgają po pomoc niż mobbingowani mężczyźni.
– Kulturowo wciąż funkcjonuje przekonanie, iż dla mężczyzn proszenie o pomoc to oznaka słabości. Kobiety od dziecka są uczone, iż mogą rozmawiać o swoich uczuciach, dzielić się nimi, wyrażać niezadowolenie. Dlatego częściej chodzą do lekarzy, zgłaszają problemy, konsultują się, rozmawiają o trudnościach. To wszystko są formy sięgania po pomoc – tłumaczy.
Dalsze działania osób doświadczających mobbingu zależą od ich sytuacji życiowej.
– o ile to jest jedyne miejsce pracy w promieniu 120 kilometrów, które zapewnia stabilne zatrudnienie i regularnie opłacany ZUS, to mało prawdopodobne, iż ktoś zdecyduje się coś z tym zrobić. Często po prostu warunki życia na to nie pozwalają. jeżeli ktoś choruje przewlekle i jest singlem, ryzyko wypowiedzenia umowy czy wytoczenia sprawy sądowej z powodu mobbingu jest dla niego znacznie większe. To grozi naruszeniem jego stabilności życiowej – zauważa psycholożka.
Dodaje, iż w zupełnie innej sytuacji jest osoba mająca rodzinę, sieć wsparcia, dodatkowe kwalifikacje lub kilka źródeł dochodu.
Czy firmy są przygotowane na przeciwdziałanie mobbingowi? – Podstawowym czynnikiem chroniącym pracowników jest istnienie w firmie polityki antymobbingowej. To kluczowe. Bez tego trudno mówić o realnej ochronie – podkreśla dr Mościcka-Teske.
– Na szczęście w Polsce jest to coraz bardziej powszechne. Niebawem do kodeksu pracy mają wejść nowe przepisy, które zobowiążą pracodawców do przeciwdziałania mobbingowi w sposób konkretny. Do tej pory kodeks pracy zawierał jedynie ogólny zapis, iż pracodawca ma przeciwdziałać mobbingowi, ale nie wskazywał, jak to robić. Teraz projekt nowelizacji zakłada obowiązek prowadzenia szkoleń, warsztatów i wdrożenia polityki antymobbingowej.
Dodatkowo w 2024 roku Rada przyjęła decyzję wzywającą państwa członkowskie do ratyfikacji Konwencji nr 190 Międzynarodowej Organizacji Pracy w sprawie eliminacji przemocy i molestowania w miejscu pracy. – I tam też bardzo dokładnie opisano obowiązki pracodawców w tym zakresie – dodaje ekspertka.
Wsparcie psychologiczne:
– 116 123 – Kryzysowy Telefon Zaufania (codziennie 14:00–22:00)
– 800 70 2222 – Całodobowe Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie psychicznym