Donald Tusk wciąż nie dotrzymał słowa i nie zmienił niespójnych i szkodliwych przepisów dotyczących pracy w niedziele i święta. Trudno nam zrozumieć, dlaczego koalicja rządząca odeszła od jednej ze swoich wyborczych obietnic.
Kilka lat temu rząd Mateusza Morawieckiego wprowadził dziurawą ustawę o handlu w niedziele, która faworyzuje najbardziej śmieciowy segment branży. Obowiązująca ustawa jest niekorzystna dla pracowników, bo otwarte w niedziele są te sklepy, które najgorzej płacą, jest w nich najwięcej umów niestandardowych, nie ma związków zawodowych, najczęściej są niewypłacane pensje na czas, najczęściej łamane są przepisy BHP, a pracuje się w nich najdłużej. W super i hipermarketach od wielu lat warunki pracy są znacznie lepsze niż w małych placówkach handlowych. Tymczasem jednym z celów ustawodawcy był przepływ siły roboczej z hipermarketów i galerii handlowych do małych sklepów. Ustawa jest też niekorzystna dla konsumentów, bo w niedziele otwarte są te sklepy, które mają towary najdroższe i najniższej jakości.
Zarazem w 2021 r. egzotyczna koalicja PiS-u, Nowej Lewicy i Razem przeforsowała zmianę, zgodnie z którą wprowadzono możliwość… darmowej pracy w handlu. Zgodnie z przyjętą poprawką przedsiębiorca „może korzystać z nieodpłatnej pomocy małżonka, dzieci własnych, dzieci małżonka, dzieci przysposobionych, rodziców, macochy, ojczyma, rodzeństwa, wnuków, dziadków”. Przepis ten dotyczy placówek prowadzonych przez właściciela sklepu. Innymi słowy PiS i lewica chcą, by w niedziele były zamknięte hipermarkety, a zarazem godzą się, by w dni ustawowo wolne od pracy rodzina właściciela sklepu pracowała za darmo (!).
Ponadto do 2018 r. handel w święta był prawie całkowicie zakazany. Ustawa Prawa i Sprawiedliwości pozwoliła na otwarcie tysięcy placówek handlowych w dni świąteczne. To właśnie przez ustawę PiS-u w Święto Niepodległości czy Boże Narodzenie tysiące sklepów są otwarte.
Obecne przepisy są niespójne, niekorzystne dla pracowników i konsumentów, wątpliwe konstytucyjnie. Zarazem z nieznanych przyczyn ustawodawca przyjął odrębne przepisy dla handlu i dla pozostałych branż gospodarki, łącznie z tymi, które od lat funkcjonują w niedziele i święta, jak chociażby gastronomia, rozrywka czy kultura. Trudno pojąć, dlaczego część sklepów ma być ustawowo zamknięta w niedziele, a dla punktów gastronomicznych takich ograniczeń nie ma.
Dlatego proponujemy wyrzucić do kosza bubel prawny dotyczący handlu, a zarazem wpisać do Kodeksu Pracy 2,5 razy wyższe wynagrodzenia za każdą pracę zarobkową w niedziele i święta. W ten sposób w dni ustawowo wolne od pracy byłyby otwarte tylko te sklepy, które godnie płacą pracownikom, a zarazem utrata wolnej niedzieli lub święta wiązałaby się z godnym ekwiwalentem pieniężnym. Jednocześnie wyższe stawki dotyczyłyby setek tysięcy pracowników gastronomii, rozrywki, transportu, kultury, straży pożarnej, ochrony zdrowia, policji czy energetyki – branż, które działają 365 dni w roku, a ich pracownicy zwykle nie dostają żadnych nadzwyczajnych dodatków za pracę w Boże Narodzenie czy Wielkanoc.

3 dni temu




