W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu red. Bojan Stanisławski wyraził opinię (z grubsza biorąc), iż o czymś takim jak sztuczna inteligencja nie można mówić, gdyż jest to struktura zadaniowana przez człowieka. Powątpiewa on także w sprawcze – kiedykolwiek – zdolności tego instrumentu stanowiącego element rozwoju i postępu ludzkości. Nie zgadzam się z nim w tej kwestii diametralnie. To niesłychanie istotny problem dla lewicy, która, jak widzimy, w Polsce nic nie ma w związku z tym nic do powiedzenia, nic do zaproponowania ludziom pracy najemnej (zresztą jak w większości aspektów polityki). A to właśnie lewica winna być w awangardzie takich debat i propozycji. Potwierdzają się słowa wybitnego reprezentanta lewicy europejskiej, Jose Saramago (literacka Nagroda Nobla w 1998), który w swoim dzienniku pod datą 9.06.2009 zanotował, iż lewica, ruch, który w przeszłości reprezentował jedne z największych nadziei ludzkości, dziś stracił rolę jaką odgrywał, ponieważ sprzedał się kapitałowi. I właśnie ten brak z jednej strony uniwersalnego i humanistycznego myślenia liderów, a z drugiej – utrata paradygmatu, iż to człowiek musi być centrum zainteresowania lewicy (a nie dobrostan kapitału) i to nie tylko tu i teraz, ale jutro i pojutrze jest źródłem kompletnej degeneracji tego ugrupowania. Po raz kolejny właśnie w świetle tego, jak AI (Artifical inteligence czyli sztuczna inteligencja) kolonizuje i będzie zawłaszczać świat to widać: lichość intelektu liderów, serwilizm wobec „możnych” tego świata, skupienie na subiektywnym dobrostanie, brak zrozumienia procesów zachodzących w dzisiejszym świecie, peryferyjność myślenia. Ów problem tkwi w tym (czego Bojan Stanisławski nie zauważa), co z tego będzie dla nas ludzi wynikać. Przykład krakowskiego Radia OFF jest symboliczny – choć w mikroskali – w kontekście tego co niesie, i może przynieść, nam wszystkim, zastosowanie na masową skalę AI.
Postępu technologicznego nikt nie zatrzyma, jednak odpowiedzialni i przewidujący politycy winni wybiegać w przyszłość. Zwłaszcza, iż dziś tzw. demokracją liberalną Zachodu zarządza niedemokratyczna, nie wybierana przez nikogo, amorficzna, wszech-planetarna i mglista struktura unosząca się nad rządami i państwami zwana ogólnie kapitałem. To efekt dyktatu doktryny neoliberalnej, określającej co jest political correctness i kierującej tym samym nie tylko dyskusjami, dostarczaniem mediom określonych materiałów, objaśniających je ekspertów i komentatorów, ale korumpującej debatę publiczną czyniąc ją rozmową głuchego ze ślepcem. Taka manipulacja, na globalną i niewyobrażalną skalę, opinią publiczną przywodzi na myśl to, co Orwell nazwał Ministerstwem Prawdy. AI wyniesie na wyższy, gigantyczny poziom możliwości tej manipulacji i intelektualnego skorumpowania opinii publicznej.
Kilku znawców problemu – myślicieli i ekspertów z różnych dziedzin – jeszcze w początku XXI wieku (Stephen Hawking, Stuart Russell, Max Tegmark i Franck Wilczek) we wspólnym artykule naukowym dla „The Independent” stwierdziło, iż AI może mieć dwojaki wpływ na ludzkość. Pierwszy – krótkoterminowy – zależeć będzie od tego, kto i do jakich celów ją kontroluje. I to jest to, o czym mówi red. Stanisławski. Ale drugi, może ważniejszy – długoterminowy – zależeć będzie od tego, czy w perspektywie jej rozwoju da się ją kontrolować. I właśnie ten drugi aspekt budzi wiele kontrowersji i dylematów. Chodzi o umiejętności samodzielnej reprodukcji AI oraz rozwoju i jednoczesnego zastosowanie humanoidalnych robotów. To postawi ją jako siłę mającą przewagę nad żywym i myślącym, a przez to i czującym oraz posiadającym empatię, człowiekiem. I nie jest to science fiction.
Pomijając już moment, gdy AI zacznie się sama reprodukować, coraz szerszy jej udział w życiu codziennym, a przede wszystkim w procesie tworzenia dóbr, narastać będzie problem ludzi, dla których zabraknie pracy i twórczego zajęcia. Wiadomym jest, jaki konstruktywny, humanizujący i społeczny wpływ ma na osobę ludzką praca. Jak twórcze zajęcia wpłynęły na uczłowieczenie przed milionami lat hominidów. I iż po dziś dzień każde zajęcie rozwija, kształtuje, czyni życie człowieka potrzebnym. Jest to po prostu czynnik niezbędny w kształtowaniu człowieczeństwa. Gdy człowiek sprowadzony zostanie wyłącznie do konsumenta podsuwanych mu na tacy dóbr – technologa i tzw. „kultura obrazka” – rozpocząć się może przyśpieszona degradacja osoby ludzkiej do bezmyślnej, bezkrytycznej, biernej jednostki podatnej na wszelkiego rodzaju i formy propagandy czy sterowania. Czy lewicy, która zawsze stawiała na wszechstronny rozwój i wielopłaszczyznowy dobrostan człowieka w perspektywie przyszłości naszego gatunku, zależy na takim wybitnie prokapitalistycznym w neoliberalnym stylu postępie ? A gdy zabraknie pracy, co uczynić z ludźmi ? Jaki program zaproponować dla tych może setek milionów bezrobotnych i jaką formę zagospodarowania czasu im zaproponować ? Nie wolno pozwolić na sprowadzenie egzystencji człowieka do biernej, „zabawowej”, kanapowej wersji. To, co proponują wspomniane amorficzne, wszech-planetarne struktury międzynarodowego kapitału prowadzić będzie prosto do tego co w „Ferdydurke” Witold Gombrowicz nazwał „upupieniem”. Oferty elit np. bezwarunkowy dochód podstawowy przy powszechnym braku stałej i twórczej pracy potwierdzają tylko te zamiary, iż intelektualne „upupienie” człowieka realizowane może przez danie mu możliwości „zabawienia się na śmierć” (jak to przewidywał już przed trzema dekadami Neil Postman w „Zabawić się na śmierć”.
Właśnie dlatego zagadnienie AI powinno być jednym z głównych zainteresowań lewicy. Z racji jej społecznych i kulturowych, na wskroś lewicowych, paradygmatów. Zwłaszcza w świetle zagrożenia na które zwrócił m.in. w jednej ze swych enuncjacji Stephen Hawking: „W przypadku, gdy maszyny będą produkować wszystko czego potrzebujemy, wynik zależał będzie od tego, jak się tym podzielimy. Każdy może cieszyć się życiem w luksusie jeżeli bogactwo wytwarzane przez maszyny będzie rozdzielone: albo większość ludzi może skończyć w biedzie, jeżeli posiadacze maszyn będą z powodzeniem lobbować przeciwko redystrybucji bogactwa. Jak na razie trend jest tym drugim kierunku, a technologia pogłębia stale rosnące nierówności. Nie bójmy się robotów, bójmy się kapitalizmu”.