Byli strefą wpływów Kremla, ale to przeszłość. Azja Środkowa gra na siebie

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Polsat News


Kazachstan, Uzbekistan, Turkemistan, Tadżykistan i Kirgistan - dawne republiki związkowe ZSRR - prowadzą coraz bardziej samodzielną politykę zagraniczną i gospodarczą. Budują nowe sojusze - i chociaż oglądają się na Kreml, to nie boją się już akcentować własnej podmiotowości. Rosja od czasu do czasu próbuje karcić państwa Azji Środkowej, jak w przypadku ostatnich retorsji za odmowę przystąpienia do BRICS przez Kazachstan. Ale jej czas w tej części świata nieubłaganie mija - mówi nam ekspert.


Wszystko zaczęło się od odmowy przyjęcia przez Kazachstan "uprzejmego zaproszenia" ze strony Rosji, by największy kraj Azji Centralnej dołączył do BRICS - sojuszu budowanego przez Kreml i Pekin w celu rzucenia wyzwania temu, co nazywają one zachodnią dominacją. BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA) zrzesza największe gospodarki wschodzące. Choć kulturowo są one od siebie krańcowo różne, łączy je wspólna chęć przyspieszenia własnego rozwoju i rzucenia wyzwania USA, Unii Europejskiej czy Japonii.Reklama
Do BRICS na przełomie 2023 i 2024 r. przystąpiły Egipt, Etiopia, Iran i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Kreml do sojuszu zaprosił też Kazachstan, gospodarczego lidera w Azji Środkowej. Okazało się jednak, iż Astana nie ma ochoty na członkostwo w klubie BRICS. To, a także śmiały komentarz rzecznika prezydenta Kazachstanu Kasyma-Żomarta Tokajewa, nie mogło spodobać się Rosji.


Rosja "ukarała" Kazachstan za odmowę przystąpienia do BRICS


- Ostatnie rosyjskie retorsje wobec Kazachstanu mają swoje źródło w wypowiedzi rzecznika prezydenta Tokajewa, który w wywiadzie przekazał, iż Kazachstan nie będzie w najbliższej przyszłości zabiegał o członkostwo w BRICS. Faktycznie na ostatnim szczycie tej organizacji w Kazaniu, zarówno Kazachstan, jak i Uzbekistan zdecydowały się wyłącznie na stowarzyszenie z organizacją jako państwa partnerskie - mówi nam Marcin Popławski, analityk ds. Azji Centralnej w Zespole Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej OSW. - BRICS ma ambicję grupować kraje Globalnego Południa, niezadowolone - jak to określa Rosja - z globalnej hegemonii USA i państw Zachodu. W wypowiedzi rzecznika interesujące było to, iż według Kazachstanu główną platformą stojącą na straży globalnego ładu powinno pozostać ONZ, jakkolwiek Astana uważa, iż ONZ wymaga gruntownej reformy. Tutaj linia Kazachstanu jest zgodna z linią Chin. 


- Już następnego dnia Rossiel’choznadzor (Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Rosji - red.) ogłosił czasowe wstrzymanie importu kazachskiej pszenicy, soczewicy, nasion lnu, a także tranzytu przez Kazachstan do Rosji świeżej papryki, pomidorów i melonów, co pośrednio uderza w kraje takie jak Uzbekistan. Nie wskazano, kiedy te ograniczenia przestaną obowiązywać. Chociaż oficjalnie uzasadniono je względami fitosanitarnymi, to trudno oprzeć się wrażeniu, iż Rosja chce dyscyplinować w ten sposób swego sąsiada, bo Kazachstan - obok centralnie położonego w regionie i ludnego Uzbekistanu - odgrywa wiodącą rolę wśród pięciu państw Azji Centralnej. PKB tego kraju za 2023 rok to 237 mld dolarów, więcej niż skumulowane PKB czterech pozostałych państw regionu, czyli Uzbekistanu (drugie miejsce z 90 mld dolarów), Kirgistanu, Tadżykistanu i Turkmenistanu. Kazachstan jest też najbardziej zaawansowany gospodarczo w tym gronie, choć jego gospodarka opiera się głównie na węglowodorach. 
To nie pierwszy raz, kiedy Kreml użył takich środków, wskazuje ekspert.
- Podobny mechanizm dyscyplinujący wobec Kazachów Kreml zastosował już w 2022 r., po tym, jak prezydent Tokajew na szczycie Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej w Petersburgu, w obecności Władimira Putina, powiedział, iż nie uzna tzw. Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej ani aneksji ukraińskich terytoriów przez Rosję po 24 lutego 2022 r. Ówcześnie Kazachowie deklarowali też, iż chcieliby częściowo zastąpić rosyjską ropę na rynku europejskim - to im się na pewną skalę udało, bo w tej chwili są trzecim dostawcą surowca do UE, odpowiadając za 10 proc. wolumenu dostaw do Europy. Niedługo później Rosja - oficjalnie ze względu na warunki pogodowe i problemy z infrastrukturą - kilkukrotnie wstrzymywała tranzyt kazachskiej ropy do UE ropociągiem KTK, który Moskwa kontroluje. Ostatecznie w skali rocznej to nie wpłynęło na wolumeny przesyłu tej ropy, ale miało charakter ostrzeżenia, by Kazachowie nie podejmowali inicjatyw mogących zaszkodzić Kremlowi.


- Teraz uderzono w inny istotny dla Kazachstanu towar importowy - pszenicę, której Kazachstan jest czwartym największym eksporterem na rynek unijny, a dostawy realizowane są głównie tranzytem przez Rosję. Wcześniej, od 23 września br., Rosja wprowadziła jednostronne ograniczenia tranzytowe dla kazachskiego zboża i innych produktów rolnych - można to odczytywać jako reakcję na unijną misję handlową w maju 2024 r. do Kazachstanu, na której czele stał komisarz Janusz Wojciechowski, a która zgrupowała przedstawicieli 18 agroholdingów z UE.


Rosja pręży muskuły, ale czas jej hegemonii w Azji Centralnej dobiega końca


Myliłby się jednak ten, kto by sądził, iż Rosja w pełni kontroluje sytuację w regionie, a Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan, Tadżykistan i Kirgistan paraliżuje strach wobec dawnego centrum sowieckiego imperium, do którego należały.
- Kreml nie jest już w stanie rozgrywać państw Azji Centralnej tak, jak robił to do wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie - mówi Marcin Popławski. - Kraje te powoli wybijają się na samodzielność, a ich stopień niezależności i podmiotowości międzynarodowej wzrasta. Głównym powodem tej przemiany jest to, jak pięć państw regionu zinterpretowało agresję Rosji na Ukrainę i jej zasadniczo kolonialno-imperialne uzasadnienie. Stało się to dla nich motorem większego otwarcia - głównie na Chiny, Turcję, ale też państwa UE (szczególnie Niemcy i Francję), Japonię, Koreę Południową i kraje Zatoki Perskiej. 


- Kreśląc obraz stosunków Rosji z Azją Centralną w okresie od upadku ZSRR, trzeba zauważyć, iż na kraje regionu niepodległość w 1991 r. niejako "spadła". One akurat niekoniecznie pragnęły upadku sowieckiego imperium i - w odróżnieniu od państw bałtyckich czy Gruzji - nie czuły się gotowe na funkcjonowanie jako niezależne państwa. Przez długi czas Rosja w Kazachstanie i innych krajach Azji Centralnej (za wyjątkiem okresowo Uzbekistanu, np. w okresie misji wojsk koalicji zachodniej w Afganistanie) czuła się jak na własnym podwórku. Proponowała różne mechanizmy integracyjne na obszarze postsowieckim - pierwszym była Wspólnota Niepodległych Państw, później Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, wreszcie EUG. Równolegle zachodził proces wzrostu znaczenia Chin dla państw regionu w sensie gospodarczym. Chiny zaś nie ingerowały w sprawy polityczne i bezpieczeństwa w Azji Centralnej, te były domeną Rosji.
- Do 2022 r. funkcjonowało więc w regionie kondominium rosyjsko-chińskie. Wpływy rosyjskie w Azji Centralnej pozostawały silne - Moskwa ma np. bazy wojskowe w Kirgistanie i Tadżykistanie, kosmodrom Bajkonur w Kazachstanie. Jej pozycję budowały też silne zaszłości kulturowe - jak powszechna znajomość rosyjskiego wśród mieszkańców regionu i doświadczenia ludzi, którzy w czasach ZSRR robili karierę w "rosyjskim centrum", edukowali się tam czy odbywali służbę wojskową. Z Rosją liczono się, traktując ją jako istotny punkt odniesienia, a stosunek do niej był zasadniczo pozytywny.


Agresja na Ukrainę przełomem


Inwazja rozpoczęta 24 lutego 2022 roku zmieniła wszystko, podkreśla nasz rozmówca.
- Momentem przełomowym była pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę.


- W efekcie agresji na Ukrainę przyjęły jednak wobec Moskwy ostrożną postawę - a jednocześnie, co istotne, rozwinęły współpracę regionalną na niespotykaną wcześniej skalę tam, gdzie Rosja prowadziła wcześniej politykę "dziel i rządź", skupiając się na stosunkach bilateralnych lub formatach typu EUG.
- Do współpracy w regionie doszła wielowektorowa kooperacja ze światem - zwraca uwagę ekspert. - Chiny i Turcja są postrzegane w regionie jako balans wobec Rosji. UE, Korea Południowa i kraje Zatoki Perskiej są z kolei odbierani jako bardzo atrakcyjni inwestorzy, mogący dać im to, czego Rosja nie jest w stanie dostarczyć - impulsów i narzędzi do modernizacji gospodarek, innowacyjnych technologii i włączenia ich na szerszą skalę w gospodarkę międzynarodową. Istotne jest przy tym to, iż kraje Azji Centralnej nie mają dostępu do morza, co ogranicza ich możliwości handlowo-eksportowe. Tak więc, po lutym 2022 r., zobaczyły one w agresji Rosji na Ukrainę także szansę, by wzmocnić własną suwerenność, własny potencjał gospodarczy - a w ten sposób także zwiększyć legitymizację społeczną, bo pamiętajmy, iż są to jednak kraje autorytarne, choć o różnym stopniu represyjności. Zrozumiały one, iż wojna prowadzi do zmian w światowych łańcuchach dostaw i zaczęły skutecznie poszukiwać finansowania na inwestycje transportowe (np. tzw. Middle Corridor, między Chinami a Europą, omijający Rosję), na kolej Chiny-Kirgistan-Uzbekistan. Podjęły one też jednocześnie inicjatywy rozwoju szlaków handlowych północ-południe popierane przez Rosję, a choćby przez Afganistan z wyjściem na porty pakistańskie i indyjskie.


Kreml wobec samodzielności dawnych republik ZSRR


W tym kontekście można zadać pytanie, dlaczego Kreml "pozwolił" dawnym republikom związkowym na taką swobodę działania i nie użył środków politycznej i gospodarczej perswazji, by tę swobodę ograniczyć.
- Dlaczego nie doprowadziło to do przeciwdziałania ze strony Rosji? Bo dzięki wzrostowi autonomii tych państw wzrosła również ich waga dla Kremla - tłumaczy Marcin Popławski. - Dzięki nim ma on teraz dostęp do części dóbr, których nie jest w stanie pozyskiwać z UE. Odbywa się to również w pewnym stopniu na zasadzie obchodzenia zachodnich sankcji na Rosję. Azja Centralna zaczęła więc prowadzić bardziej suwerenną politykę także dlatego, iż otworzyło się dla niej geopolityczne okno możliwości oraz dlatego, iż Rosja na to pozwoliła.


- W regionie będzie też coraz więcej aktorów zagranicznych. Głównie Kazachstan i Uzbekistan widzą w Chinach protektora przed Rosją. Przed szczytem Szanghajskiej Organizacji Współpracy (do której kraje te należą wraz z Rosją i Chinami) w Samarkandzie w 2022 r. Xi Jinping udał się do Kazachstanu i powiedział, iż Pekin popiera integralność i suwerenność tego kraju. Z pozoru to dyplomatyczna formułka, ale nie można jej nie doceniać w obecnym kontekście politycznym. Podobnie zresztą działo się w kontekście wszelkich wizyt światowych przywódców w regionie - Joe Biden, Emmanuel Macron czy Olaf Scholz też opowiadali się za integralnością i suwerennością państw Azji Centralnej.


Długi cień Kremla wymusza ostrożność


Dziesięcioleci zależności nie da się jednak wymazać. Cień Kremla wciąż sięga Azji Centralnej i wymusza na pięciu krajach regionu wyważone działania.
- Choć region ten zrzuca powoli odium niesamodzielności, to wpływ Rosji nie zniknie w jednej chwili - wskazuje ekspert OSW. - Rządy państw Azji Centralnej, zwłaszcza Kazachstanu i Uzbekistanu, prowadzą ostrożną politykę, by nie antagonizowć też Rosji, która ze względów praktycznych, w tym PR-owych, potrzebuje sukcesów w wymiarze gospodarczym i politycznym. Chce pokazać - światu i swojemu społeczeństwu - iż nie jest izolowana, iż na jej technologie jest popyt, iż odbija sobie np. straty na rynku gazu związane z utratą rynku europejskiego, co jest oczywistym zafałszowaniem rzeczywistości. Tak też przedstawiono efekty rozmów rosyjsko-uzbeckich w 2024 r. o budowie elektrowni jądrowej przez Rosatom w Uzbekistanie - choć Taszkent zredukował skalę tego przedsięwzięcia względem pierwotnych rozmów z 2017 r. siedmiokrotnie pod względem wolumenu produkowanej energii, w Rosji pokazano to jako sukces.


- Zmienia się też kierunek powiązań gospodarczych. O ile w okresie radzieckim to kraje Azji Centralnej były dostawcami do Rosji (np. Tadżykistan - płodów rolnych, a Turkmenistan - gazu), tak teraz to Rosja od 2022 r. dostarcza swój gaz do Uzbekistanu przez Kazachstan. Uzbekistan przeżywa bowiem boom demograficzny i, choć jest w drugiej dziesiątce producentów gazu na świecie, własne zasoby są dla niego niewystarczające. Kraje Azji Centralnej przyjmują ofertę Rosji, ale też ostrożnie - nie chcą wiązać sobie rąk, bo rozumieją, iż intensywne kontakty z Rosją będą odebrane przez zachodnich partnerów jako gest poparcia dla Kremla.
- Osobiście mam poczucie, iż w elitach tych państw wykształciło się przekonanie, iż są zdolne do samodzielności, mimo iż Rosja pozostaje dla nich pewnym punktem odniesienia - dodaje nasz rozmówca. - W 2023 r. po raz pierwszy w historii głównym partnerem handlowym pięciu państw Azji Centralnej były Chiny, a nie Rosja - zaś dla Kazachstanu głównym partnerem handlowym, choć to nieoczywiste, to "tradycyjnie" jest UE, głównie w oparciu o eksport ropy. Handel Kazachstanu z UE odpowiadał za ok. 30 proc. łącznej jego wartości w 2023 r., podczas gdy z Chinami za 21 proc., a z Rosją - za 18 proc. Rosja zaś w 2023 r. była największym partnerem handlowym tylko dla Tadżykistanu, którego PKB to ledwie 11 mld dolarów.
- Oczywiście, Rosja wciąż jest istotna dla tych państw jako eksporter dóbr i produktów wysoko przetworzonych. Kazachowie mają np. tylko trzy zakłady przetwórstwa ropy i muszą część swoich zasobów kierować do Rosji, by następnie znów tę ropę stamtąd sprowadzać. To zależności jeszcze z czasów radzieckich, które jednak powoli się rozluźniają - podobnie jak zależności migracyjne, które również ulegają przeobrażeniom. Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan były niegdyś głównymi eksporterami siły roboczej na rosyjski rynek. Po zamachu w hali koncertowej Crocus City Hall pod Moskwą w Rosji wzrosła jednak ksenofobia w rosyjskim społeczeństwie, a państwowa polityka wobec migrantów z Azji Centralnej zaostrzyła się. W efekcie dla państw tych atrakcyjnymi kierunkami migracji stały się USA, Korea Południowa czy kraje UE (co widać też w Polsce, Szwecji, Niemczech, na Litwie), a rządzący z tych trzech państw próbują kapitalizować ten trend w taki sposób, by pracownicy pracujący za granicą w ramach zorganizowanej migracji część zarobków przekazywali do budżetu tych państw.
- Region Azji Centralnej poszukuje dziś alternatyw wobec Rosji na wielu różnych polach. W efekcie staje przed wieloma szansami, ale też obecne przemiany niosą dla niego wiele zagrożeń, na które musi odpowiadać ostrożną polityką - konkluduje Marcin Popławski.
Rozmawiała Katarzyna Dybińska
Idź do oryginalnego materiału