We wrześniu br. Sąd Najwyższy orzekł w sprawie między Cinema City Poland a Stowarzyszeniem Filmowców Polskich dotyczącej pobierania wynagrodzenia za wyświetlanie filmy wyprodukowane w Stanach Zjednoczonych. Obie strony różnie interpretowały stanowisko sędziów, zwracając uwagę na swoje racje stanu, bowiem nie było jeszcze pisemnego uzasadnienia wyroku. Aż do teraz - choć obie strony, ponownie, różnie je odbierają.
Polscy twórcy mieli dostawać wynagrodzenia za filmy amerykańskie
Przypomnijmy - spór z powództwa SFP, rozpoczęty dekadę temu, dotyczył uiszczania tantiem za lata 2011-2013. Stowarzyszenie domagało się zapłaty wynagrodzenia za wyświetlane w kinach filmy, tymczasem Cinema City nie widziało do tego podstaw, skoro, zdaniem spółki, to druga ze stron działa bezprawnie. Argumentowano bowiem, iż jeżeli organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi pobiera tantiemy od filmów produkcji amerykańskiej, ale następnie nie wypłaca bezpośrednio wynagrodzenia ich twórcom, nie ma powodu, aby płacić. W praktyce kwestionowano praktykę, gdy za film np. "Barbie" tantiemy otrzymywali np. polscy aktorzy.Reklama
SFP tłumaczyło, iż "tantiemy przekazywane są proporcjonalnie wszystkim reprezentowanym przez nich twórcom, których filmy wykorzystywane są w kinach" i odrzucali zarzuty branży, zaś sposób pobierania wynagrodzenia od wszystkich wpływów z biletów określany był przez organizację jako "techniczny". Z taką narracją nie zgadzało się środowisko kinowe - i choć tylko Cinema City zdecydowało się na wieloletnią sądową batalię m.in. z powodów finansowych, przedstawiciele innych multipleksów czy kin studyjnych podzielali stanowiska spółki.
We wrześniu Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego, nakazujący zapłacenie 13 mln zł wraz z odsetkami. Pełnomocnicy Cinema City nazywali orzeczenie "przełomowym", zaś przedstawiciele SFP-ZAPA, rozliczającej tantiemy, podkreślali, iż wyrok nie oznacza przyznania sieci kin racji, co więcej, przez cały czas zobowiązuje do uiszczania tantiem na rzecz SFP. Różna interpretacja orzeczenia wynikała z jedynie ustnego uzasadnienia. Po trzech miesiącach strony poznały pisemną wersję.
Sąd Najwyższy rozstrzyga prawo do pobierania tantiem
Jak tłumaczy Interii adw. Piotr Schramm, pełnomocnik Cinema City Poland, sędziowie stanęli po stronie multipleksu, co zresztą wskazywał w swoich wcześniejszej interpretacji orzeczenia.
- Sąd Najwyższy potwierdził, iż nie ma możliwości pobierania wynagrodzenia z art. 70 ust. 2.1 pkt 1 prawa autorskiego bez zamiaru jego wypłaty twórcom utworu ,za który jest pobierane, a więc nie ma możliwości pobierania wynagrodzenia proporcjonalnego (bowiem winno ono być proporcjonalne) do wpływów z filmów amerykańskich, aby wypłacić je twórcom polskim, jeżeli uprzednio jest pobierane za filmy amerykańskie. Wprost mówi o tym fragment uzasadnienia wyroku Sądu Najwyższego wydanego w naszej sprawie:
“W ocenie Sądu Najwyższego (...) zbiorowy zarząd prawami współtwórców obejmuje zarówno pobieranie tantiem od zobowiązanych podmiotów, jak i repartycję zainkasowanych sum na rzecz uprawnionych współtwórców, a zatem inkaso tantiem z zamiarem i w celu ich następczej wypłaty na rzecz współtwórców."
Czyli musi być zatem inkaso z zamiarem i w celu następczej ich wypłaty na rzecz uprawnionych dla filmów, w związku z którymi zostało pobrane przez OZZ. I kolejny fragment:
"Podobnie, praktyczna realizacja zasady asymilacji polega na inkasowaniu przez polską OZZ wynagrodzeń tantiemowych przysługujących obcym współtwórcom z zamiarem i w celu ich następczej repartycji. Należy uznać, iż jest to możliwe tylko w przypadku sprawowania przez polską OZZ zbiorowego zarządu prawami na podstawie porozumień z adekwatną zagraniczną OZZ. Tylko wówczas istnieje mechanizm pozwalający na wypłatę środków uzyskanych przez polską OZZ" - odczytuje nam pełnomocnik multipleksu.
Praktyka ws. tantiem za filmy z USA trwa od 23 lat
SFP-ZAPA tłumaczyło, iż ma podpisane umowy z gilidami i studiami amerykańskimi. Problem polega jednak na tym, iż umowy te wskazują, iż strona polska nie jest zobowiązana do wypłaty pieniędzy amerykańskim twórcom, co wynika z praktyki tamtejszego rynku. Schramm wyjaśnia, iż prawo mówi, iż SFP może pobierać wynagrodzenia z tytułu wyświetlania filmów, ale tylko w sytuacji, gdy rzeczywiście wypłaci należnym twórcom wynagrodzenie - a o tym nie było mowy. Dlaczego zatem sprawa toczyła się tyle lat?
- Sąd Najwyższy, jako sąd kasatoryjny, zwrócił uwagę, iż ta praktyka trwa od 23 lat w Polsce, ale do tej pory nikt (sądy) tego do końca nie przeanalizował. Skasowany został wcześniejszy wyrok Sądu Apelacyjnego, który miał do dyspozycji zasadniczo informacje, iż SFP nie wypłaca tych środków, iż nie ma węzła prawnego związanego z podpisanymi umowami z twórcami amerykańskimi, które by stanowiły dla SFP jakiś rodzaj zobowiązania, na podstawie którego SFP inkasuje pieniądze od Cinema City i od wszystkich innych kin, a następnie robi to w celu wypłaty kwot, które są objęte ich zobowiązaniem jako organizacji, która jest organizacją pośredniczącą i które to środki później uprawnionym wypłaca. Sąd Najwyższy przyznał, iż Sąd Apelacyjny tego nie zweryfikował i nie analizował - wskazuje nasz rozmówca.
Dodaje, iż SFP początkowo wskazywało, iż w całej sprawie chodzi wyłącznie o techniczny sposób pobierania wynagrodzeń, później przyznało, iż tych wynagrodzeń pobieranych za filmy amerykańskie nie wypłaca. Dlatego też, zdaniem sędziów, w ogóle nie ma prawa ich pobierać.
Multipleks nie chce płacić polskim twórcom?
SFP-ZAPA, po wstępnej lekturze pisemnego uzasadnienia, podtrzymuje swoją interpretację przedstawioną we wrześniu. Podkreśla, iż "wyrok Sądu Najwyższego nie oznacza ani przyznania racji Cinema City, ani "wygranej" multipleksu w sporze z SFP".
- Pisemne uzasadnienie wyroku Sądu Najwyższego, podobnie jak wcześniejsze ustne motywy rozstrzygnięcia, w dużej mierze koncentruje się na potrzebie uzupełnienia materiału dowodowego, co będzie miało miejsce na etapie postępowania przed Sądem Apelacyjnym. Sąd Najwyższy nie podzielił na tym etapie żadnego z zarzutów kasacyjnych Cinema City, rozpoznając w tej chwili tylko jeden z nich, dotyczący reżimu prawnego, adekwatnego do oceny uprawnienia SFP do zbiorowego zarządzania prawami w zakresie art. 70 ust. 21 pkt 1 ustawy o prawie autorskim. Sąd Najwyższy wskazał, iż zarzut Cinema City w tym zakresie nie jest trafny, a pogląd multipleksu błędny - mówi Interii rzeczniczka OZZ, Anna Robak-Przewłoka.
Ponadto zaznacza, iż "Sąd Najwyższy ponownie wyraźnie podkreślił, iż korzystającego z utworu, którym niewątpliwie jest podmiot prowadzący kino, czyli w tej sprawie pozwana spółka Cinema City, obciąża obowiązek zapłaty wynagrodzenia na rzecz współtwórców utworu audiowizualnego".
- Tylko na przykładzie bieżącego roku oznacza to, iż Cinema City nie wpłaciło do SFP ani jednej złotówki obowiązkowych wynagrodzeń dla twórców m.in. takich polskich filmów jak np. "Akademia Pana Kleksa", kolejne części "Za duży na bajki", "Kogel Mogel", "Sami swoi" czy hitu kinowego ostatnich tygodni, tj. "Listy do M. Pożegnania i Powroty". W tej sytuacji może powstać pytanie, czy w sporze z SFP multipleksowi Cinema City faktycznie nie chodzi po prostu o to, aby pod pretekstem wątpliwości w zakresie wątku filmów amerykańskich, nie płacić do SFP jakichkolwiek tantiem, także dla polskich twórców? - pyta retorycznie rozmówczyni Interii.
W odniesieniu do wątku filmów zagranicznych wskazuje, iż w "w orzecznictwie Sądu Najwyższego ustabilizowany jest pogląd, iż "niepolscy" twórcy utworu audiowizualnego także mają, zgodnie z zasadą asymilacji, prawo do wynagrodzenia tantiemowego z tytułu wyświetlania takiego utworu w kinach na terytorium Polski".
SFP-ZAPA liczy na weryfikację stanowiska Cinema City
Czy zatem Cinema City nie działało zgodnie z prawem? Pełnomocnik spółki zwraca uwagę na fakt, iż Sąd Najwyższy przyznał, iż wynagrodzenie, które jest pobierane, jest wynagrodzeniem dodatkowym.
- Oznacza to, iż twórcy otrzymują już wcześniej wynagrodzenie, co oznacza, iż Cinema City działa w pełni legalnie, choćby o ile kwestia ww. wynagrodzenia proporcjonalnego pozostało nieuregulowana, bo jest przedmiotem sporu o stawki i zakres podmiotów uprawnionych po stronie SFP z art. 70 prawa autorskiego. Podkreślam bardzo mocno, iż nigdy nie byliśmy przeciwni obowiązkowi wypłaty wynagrodzenia, ale wynagrodzenia zgodnie z prawem i rzeczywiście należnego - o ile je płacimy, to ono musi być płatne od "filmów" i kwot, co do których SFP ma takie rzeczywiste prawo i kolejno je wypłaca na rzecz uprawnionych - podkreśla Schramm.
Inaczej sprawę widzi druga ze stron, która wskazuje, iż uzasadnienie SN nie przynosi przełomu w sprawie i nie wskazuje na konieczność zmiany po stronie SFP dotychczasowej wieloletniej praktyki rynkowej w zakresie inkasowania tantiem dla twórców za wyświetlanie utworów w kinach.
- Co więcej, jeżeli bezpośrednio w następstwie tego wyroku coś mogłoby i powinno zostać zmienione, to postawa spółki Cinema City, co do której Sąd Najwyższy w sposób niebudzący jakichkolwiek wątpliwości wskazał, iż jest ona zobowiązana do płacenia tantiem dla twórców. Liczymy więc, iż Cinema City po wyroku Sądu Najwyższego, który, jak wspomnieliśmy, nie stanowi wbrew oczekiwaniom spółki przyznania jej racji, zweryfikuje swoje dotychczasowe stanowisko. Być może zapowiedzią tego jest pismo, które multipleks skierował do SFP już po wyroku Sądu Najwyższego, w którym zwrócił się on o spotkanie w celu uzgodnienia kwestii związanych z wypłatą tantiem dla współtwórców utworów audiowizualnych reprezentowanych przez SFP - mówi rzeczniczka SFP-ZAPA.
"Inne kina będą kwestionować sposób pobierania wynagrodzenia"
Zdaniem prawnika narracja SN może mieć przełożenie na całą branżę.
- Trzeba otwarcie i mocno powiedzieć, iż Cinema City przetarło drogę innym kinom do tego, aby te także dochodziły swoich praw. Należy się spodziewać tego, iż inne kina będą kwestionować dotychczasowy sposób pobierania wynagrodzenia, a także zawarte z SFP ugody. W skali całego rynku polskiego rocznie możemy mówić co najmniej o kilkunastu milionach złotych, a w skali lat - choćby o kilkuset milionach złotych. Kwestią otwartą pozostaje, za ile lat kina będą żądać zwrotu środków. Łącznie możemy mówić właśnie o setkach mln zł - podkreśla adwokat.
Sprawę ponownie rozpatrzy Sąd Apelacyjny, biorąc pod uwagę orzeczenie Sądu Najwyższego i udzielone przez niego wytyczne. Teoretycznie może także dojść do ugody i choć obie strony zgodnie twierdzą, iż są w gotowości do rozmów, do porozumienia nie doszło.
Paulina Błaziak