A więc już 20 lat nie ma wśród nas Jacka Kuronia. W ipeenowskim praniu mózgów brak dla niego miejsca. I jest to dziwne: wszak walkę z peerelowskim systemem zapoczątkował właśnie Kuroń. Była to walka skuteczna: rozpoczęta w samo południe Gomułkowskiej „małej stabilizacji”, trwała aż do Okrągłego Stołu. A w konsekwencji do przywrócenia Polsce niepodległości. Tradycja niepodległościowa jest ponoć bliska ipeenowskiemu sercu?
„Zamiast palić komitety, zakładajcie własne”, wzywał Kuroń, pamiętając robotniczy bunt grudnia 1970 r. o ile ruch Solidarności stał się działaniem non violence, to właśnie za przyczyną Kuronia. A o ile ten ruch postawił w centrum Niezależny Samorządny Związek Zawodowy, to już w roku 1965 w „Liście otwartym do Partii” Kuronia i Karola Modzelewskiego znajdziemy słowa: „Obronę tę powinny zapewnić zupełnie niezależne od państwa Związki Zawodowe z prawem do organizowania strajków ekonomicznych i politycznych”. Tak właśnie się stało. Powstanie Solidarności było uderzeniem w splot słoneczny systemu.
Post Jaka była w nim trucizna… pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.