Lewica w kolejnych, trzecich z rzędu w ciągu pól roku, wyborach osiąga kompromitujący wynik. Potwierdza on stały, permanentny spadek wyborczej atrakcyjności oraz odwracanie się klienteli wyborczej od tego projektu. Zderzenie tych wyników oraz wspomnianego trendu z wieczorem wyborczym, po ogłoszeniu wstępnych wyników (które prawdopodobnie kilka się będą różniły od rzeczywistych) z wyśmienitym humorem, okraszonym uśmiechem jednego z frontmanów formacji – Roberta Biedronia, jest zarówno śmieszne jak kompromitujące i smutne. Również przemawiające po nim działaczki i aktywistki tryskały optymizmem , nie licującym z wynikami wyborów w skali całej Unii Europejskiej. Link do tej relacji na końcu tekstu.
Bóg jest nieskończony w swym miłosierdziu
i nieubłagany w swej surowości dla tych,
którym brak odwagi, by się odważyć.
Paolo COELHO
Bóg Coelho (z zacytowanego motta) w tym wypadku jest moim zdaniem politycznym aksjomatem oraz rozumieniem zadań szerszych niż tylko obecność w fotelach Parlamentu Europejskiego czy Sejmu RP, stawianych przed kierującymi formacją polityczną. Trend w całej Unii jest taki, iż jawnie widzi się przesuwanie politycznych nastrojów wyborczych wyraźnie na prawo. Mowa Biedronia, iż polscy lewicowi i liberalni politycy tam, w PE, coś zmienią jest nie tylko już śmiesznym frazesem, ale potwierdza jego całkowite oderwanie się od realiów współczesnego świata i Europy. Powtarzanie mantry o zielonym ładzie w świetle klęski tych formacji w Niemczech, Austrii czy Francji jest totalnym brakiem realizmu i pragmatyzmu.
Gdy polscy politycy, a za nimi gros elektoratu liberalno-lewicowego, twardzi zwolennicy Koalicji Obywatelskiej mówi i pisze w soc-sieciach, iż jesteśmy Europejczykami, jednocześnie nie dostrzegając tych właśnie trendów, to świadczy wyłącznie o ślepocie i braku jakiegokolwiek rozeznania w zachodzących procesach społecznych w skali właśnie Europy. Żyje więc nasza zbiorowość en bloc w bańce swoich mitów, przyzwyczajeń, fobii i chciejstw. Co jest bardzo złe w polityce, dla jej skuteczności i dobrostanu zbiorowości tych prawd nie dostrzegających.
Ta zbiorowość, gdy się czyta komentarze po wyborcze w soc-sieciach, zachowuje się niczym bankier Gustaw Kramer (Leonard Pietraszak) z topowej komedii VABANK II kiedy w końcowych sekwencjach filmu jest prowadzony przez komisarza Przygodę (Józef Para) i naczelnika więzienia na Sikawie Twardyjewicza (Marek Walczewski) z powrotem do kryminału, w „pasiaki”. „Grunt ze Kwinto nie żyje” krzyczy zadowolony Kramer. Dopiero po jakimś czasie, gdy otrzymuje do celi paczuszkę ze Szwajcarii z wykwintnymi czekoladkami, dowiaduje się prawdy o efektach swoich działań, intryg i „chciejstw”. Czysty humbug. Grunt ze PiS przegrało, a my mamy ciut więcej. Reszta – furda ! I tak się prezentują mentalnie nadwiślańscy Europejczycy……..
Czy kierownictwu formacji, kreującej się na lewicę a nie umiejące – zgodnie z badaniami i ocenami elektorat sensu stricte lewicowy w Polsce to 20-25 % – zebrać choćby 10 % głosów i kiedy partia, którą kierują, notuje po raz trzeci z rzędu drastyczny spadek poparcia, nie powinno podać się in gremio do dymisji ? Bo o odwagę i chęć zachowania politycznej twarzy absolutnie ich nie posądzam. Do tego trzeba mieć męstwo i umiejętność patrzenia prawdzie w oczy , jakie zaprezentował Mieczysław F. Rakowski nocą 29/30.01.1990, mówiący: „Proszę o powstanie Towarzyszek i Towarzyszy. Sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – wyprowadzić !”. Potrafił zobaczyć kres swojej formacji i wyciągnąć z tego wnioski. Liderzy dzisiejszej, pożal się Boże, lewicy, nie dorastają mu choćby do pięt.