Monika Krześniak-Sajewicz, Interia Biznes: Projekt zmian w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców wywołał spór i kontrowersje - także wśród rządzących. Czy obniżanie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców w obecnej sytuacji to jest dobry pomysł? Czy lepiej byłoby odciążać przedsiębiorców w inny sposób np. przenosząc na ZUS odpłatność za zwolnienia lekarskie od pierwszego dnia absencji pracownika? Reklama
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich: Obniżka składki zdrowotnej ogranicza środki w systemie ochrony zdrowia, w którym już teraz dramatycznie brakuje pieniędzy. W projekcie ustawy, który jest przedmiotem sejmowych prac, jest to wprawdzie dwukrotnie mniejsza obniżka niż obiecywano rok temu, ale sytuacja NFZ jest bardzo trudna i byłoby to poważne uszczuplenie. Luka finansowa na ten rok w systemie ochrony zdrowia wynosi 33 miliardy złotych. jeżeli zmiany w składkach dla jednoosobowych działalności gospodarczych weszłyby w życie, dziura w przyszłym roku powiększy się do 50 miliardów złotych, co stanowi olbrzymie wyzwanie dla ministra finansów jak pokryć te wydatki. Powinniśmy jako państwo odstąpić od planu obniżki składki zdrowotnej, ponieważ w obecnej sytuacji finansowej nie ma na to środków.
Jako Federacja Przedsiębiorców Polskich przedstawiliśmy nasze pomysły dotyczące finansowania systemu zdrowia, między innymi połączenia ubezpieczenia chorobowego ze zdrowotnym i poszerzenie bazy składkowej.
Gdzie przedsiębiorcy potrzebują ulgi? Czy przejęcie odpłatności za okres absencji chorobowej pracowników byłoby sensownym odciążaniem przedsiębiorców? Były takie zapowiedzi, ale na razie temat "przykrył" spór o składkę zdrowotną...
Zamiast obniżki składki zdrowotnej, "rekompensatą" dla pracodawców powinno być wprowadzenie płaconego przez ZUS zasiłku chorobowego. w tej chwili składka jest płacona od wynagrodzeń, ale pracodawcy i tak ponoszą finansowy ciężar ryzyka choroby pracownika. To nie jest logiczne, tym bardziej, iż liczba krótkoterminowych zwolnień gwałtownie rośnie, szczególnie od czasu pandemii, a państwo nie ma motywacji do kontrolowania tego zjawiska, ponieważ nie płaci za zwolnienia krótkoterminowe, skoro ten koszt ponosi pracodawca (ZUS przejmuje ten obowiązek dopiero po 33 dniach zwolnienia, z pewnymi wyjątkami - red.). Dla pracodawców jest to koszt podwójny, ponieważ kiedy pracownik jest chory i nie wykonuje pracy, pracodawca musi zapłacić jego wynagrodzenie chorobowe, a jednocześnie albo ma mniejsze przychody, albo musi pokryć koszty zastępstwa.
Problem rozbija się jednak o kwestie finansowe, ponieważ pełne wynagrodzenie od pierwszego dnia zwolnienia chorobowego kosztowałoby ponad 11 miliardów złotych rocznie, czyli o tyle większa niż w tej chwili byłaby dotacja do FUS.
Naszym zdaniem powinno zostać wprowadzone przejęcie obowiązku płacenia zasiłku chorobowego od 15-ego dnia zwolnienia lekarskiego, jako kompromis uwzględniający sytuację finansów publicznych. Wynagrodzenie chorobowe byłoby płacone nie przez pracodawcę, a przez ZUS. To rozwiązanie odciążyłoby pracodawców finansowo, a jednocześnie nie obciążałoby budżetu na ochronę zdrowia. To byłby koszt dla budżetu rzędu 6 mld zł.
Musimy szukać kompromisów i rozwiązań systemowych, aby obciążenie pracodawców było mniejsze niż obecnie, ale trzeba robić to racjonalnie. Zmiana, którą proponujemy, byłaby skierowana do pracodawców, którzy zatrudniają pracowników. Wiem, iż w tym kontekście pojawiały się pewne obawy ze strony niektórych ministerstw, iż pracodawcy będą wysyłać pracowników "na chorobowe" w sytuacjach przestoju w firmie, gdy jest sezonowo mniejsze zapotrzebowanie na pracę, ale moim zdaniem nie są one uzasadnione ani logiczne w kontekście naszego rynku pracy.
Pojawiają się pomysły zwiększenia wymiaru wakacji składkowych. To dobry kierunek?
Nie. Same wakacje składkowe nie były szczególnie mądrym rozwiązaniem. Zawieszenie płatności składek przez jeden miesiąc w sytuacji, kiedy system wyliczania składek społecznych nie jest indywidualizowany i nie jest powiązany z dochodem przedsiębiorcy, jest błędnym założeniem. W przypadku przedsiębiorców, którzy uzyskali niski dochód, ich obciążenia mogą być zbyt duże, choćby jeżeli przez jeden miesiąc nie zapłacą składki. Natomiast w przypadku przedsiębiorców z wysokimi dochodami, obciążenie jest relatywnie niskie, a mogą skorzystać z wakacji składkowych i jeszcze je obniżyć. Takie przyznawanie dodatkowych ulg składkowych, które są rekompensowane z budżetu, jest nieracjonalne.
Zamiast mnożyć kolejne systemy ulgowe, należałoby poważnie zastanowić się nad zasadą ustalania podstawy wymiaru składki. Obecny system jest bardzo nierówny.
Czyli odejść od zryczałtowanego systemu i liczyć składki ZUS od dochodu?
Tak. Przede wszystkim należy zmienić sposób ustalania wyliczenia składek czyli ustalania podstawy wymiaru, aby były indywidualizowane i powiązane z dochodem przedsiębiorcy, co oznacza odejście od ryczałtów. Druga kwestia to wspomniana zmiana w finansowaniu absencji chorobowych, czyli odciążenia pracodawców, którzy są nadmiernie obciążeni konkretnie tymi kosztami.
System rozliczeń składek i podatków powinno się uprościć. Przykładowo, składkę zdrowotną liczymy (z pewnymi wyjątkami) od dochodu, podobnie jak podatek dochodowy, ale rozliczamy ją w ramach odrębnej deklaracji względem podatku dochodowego. Nie wiadomo, dlaczego.
Składkę zdrowotną płacimy raz na miesiąc, a podatek dochodowy można płacić raz na kwartał. Przedsiębiorca, który rozlicza się kwartalnie podatkowo, i tak musi więc wyliczać dochód raz na miesiąc dla składki zdrowotnej, co podważa sens tego rozwiązania w systemie podatkowym. To trzeba uprościć i przywrócić logikę tych rozwiązań.
Obecnie dyskusje na temat obniżenia składek są trudne ze względu na poważne ograniczenia budżetowe. Mamy 6 proc. PKB deficytu i ogromne potrzeby wydatkowania na obronność oraz inne cele. W tym kontekście trudno jest dyskutować o radykalnym obniżeniu obciążeń fiskalnych, ale przynajmniej popracujmy nad tym, aby system był bardziej poukładany i racjonalny w kontekście samego trybu rozliczeń.
Rozmawiała Monika Krześniak-Sajewicz