Pieniądze lubią ciszę – głosi stare biznesowe powiedzenie. Gregoire Nitot, prezes SII Polska, postanowił udowodnić światu, iż można inaczej. Wywołał pożar, zwalniając na rympał szefa związku zawodowego, po czym zamknął się w oblężonej twierdzy. Dziś Nitot błądzi w kłębach dymu; krzyczy i wyżywa się na ludziach. Zamiast okrętem i sterem, biznesmen stał się głównym problemem własnego przedsiębiorstwa.
W rzemiośle menedżerskim nie ma gorszej cechy od skłonności do histerii. Rozchwianie emocjonalne błyskawicznie przekłada się na błędne decyzje i bolesne straty – finansowe czy wizerunkowe. jeżeli nie masz stalowych nerwów i pozwalasz, by personalne niechęci wpływały na decyzje zarządcze, rynek weryfikuje cię brutalnie.
Gregoire Nitot od jesieni 2022 roku doznaje przykrego zdarzenia z własnymi słabościami. Francuski biznesmen wygląda trochę jak bohater filmów braci Coen – człowiek rzucony przez los w sytuację, która kompletnie go przerosła. Popełnia jeden błąd, próbuje ratować sytuację, ale wszystko, czego się dotknie, sypie mu się w rękach. Zamiast zażegnać kryzys, leje benzyną w ogień szerokim strumieniem. Ciężko z nim jednak empatyzować, bo monsieur Nitot zachowuje się bardzo brzydko: epatuje butą, nie szanuje ludzi, wali czytelne ściemy i kpi z obowiązującego porządku prawnego.
Ale zacznijmy od początku. 22 listopada Krystian Kosowski, pracownik SII Polska poinformował pracodawcę o założeniu związku zawodowego. Powód? Niskie płace, nierówne płace, niska jakość zarządzania, bałagan i słaba oferta rozwojowa.
Kilka dni później już był na bezrobociu. Nitot wysłał do Kosowskiego legendarnego już maila, w którym nazwał jego zachowanie “obrzydliwym”, a tego samego dnia prokurent firmy przekazał związkowcowi zwolnienie dyscyplinarne. Prezes zawarł w liście płomienny manifest, skierowany do kadry zarządzającej SII Polska, silnie nacechowany emocjami, pełen epitetów i insynuacji.
Zarządca twierdził, jakoby Krystian psuł atmosferę w firmie i szkodził pracownikom. Bez żadnych faktów ani przytoczenia konkretnych sytuacji. Prezes sprawiał wrażenie, jakby akt założenia związku zawodowego stanowił dla niego personalną obrazę.
Gregoire Nitot nie szczędził ataków pod adresem Krystiana Kosowskiego.
“Wystąpiłeś przeciwko wartościom Sii, takim jak pozytywne nastawienie, siła zespołu, szacunek, lojalność i solidarność, uczciwość” – grzmiał biznesmen, dorzucając jeszcze, iż nie po to przeniósł interes z Francji do Polski, żeby się użerać ze związkami zawodowymi, w ten sposób sygnalizując, iż do przeprowadzki nad Wisłę skusiła go wizja zatomizowanej i słabo zorganizowanej siły roboczej.
Nitot przyznał potem, iż napisał tego maila pod wpływem silnych emocji.
“Znam swoje wady, czasem używam zbyt ostrych słów. Mail, który wysłałem do Kosowskiego, rzeczywiście był trochę za mocny” – powiedział w rozmowie z INN Poland.
Otrzeźwienie przyszło jednak zbyt późno. Kosowski skorzystał z prezentu, wynurzenia prezesa otrzymali dziennikarze. Nitot stał się beką internetu, a media nie miały dla niego litości.. “Powiedzmy to prościej: wybrał Polskę w nadziei, iż oto trafi do Bantustanu, gdzie bez szemrania, cytując klasyka, zapierdala się za miskę ryżu” – pisała Krytyka Polityczna. “Wyraził pogardę dla polskiego i francuskiego prawa” – komentował portal INN Poland.
Gregory Nitot obraził się więc na dziennikarzy, których opinie uznał za efekt “potężnych wpływów” Związkowej Alternatywy w mediach.
Warto podkreślić, iż prezes SII Polska podejmuje pochopne decyzje nie tylko pod wpływem chwilowych uniesień. Ze snajperską precyzją strzela sobie w stopę choćby na własnym blogu. 11 września opublikował tam obszerną egzegezę, która miała być w zamyśle demaskacją “radykalnego związku zawodowego”. Nitot niechcący zdemaskował jednak praktyki łamania prawa pracy w swoim przedsiębiorstwie. Z kalendarium wydarzeń przedstawionego w publikacji we wrześniu jasno wynika, iż dyscyplinarka była naturalnym następstwem założenia związku zawodowego. Na czystą logikę – skoro Kosowski był niedobrym i niemiłym pracownikiem, to dlaczego poleciał dopiero dzień po poinformowaniu kolegów z pracy o założeniu związku zawodowego?
W tym samym artykule Nitot przyznaje też, iż awantura, jaką wywołał, zwalniając związkowca, doprowadziła do spadku morale wśród pracowników SII Polska, na dowód czego przywołał wypowiedzi podwładnych.
“Trudno było obserwować, jak olbrzymi wpływ na naszą reputację miała sprawa ze związkami zawodowymi.”
“Ostatnia sytuacja w firmie działa demotywująco na ogół pracy.”
Prezes Nitot, nakręcony niczym Kojot ścigający Strusia Pędziwiatra, próbując dowalić swojemu przeciwnikowi, koniec końców wyrządza krzywdę tylko sobie i swojemu biznesowi. Afera ujawniła u niego szereg cech niedopuszczalnych u poważnego zarządcy: impulsywność w podejmowaniu decyzji, pieniactwo, nieumiejętność radzenia sobie z krytyką, syndrom oblężonej twierdzy, obsesyjne dążenie do zniszczenia wroga, bez względu na koszta, a także, co uderza szczególnie – kruche ego.
Obsługa kosztów prawnych w konflikcie ze związkiem zawodowym kosztowała SII Polska już w czerwcu b.r. ponad 2 miliony złotych. Prezes przyznał, iż na skutek afery jego firma utraciła całkowicie co najmniej jednego klienta, inni zaś zrezygnowali z części kontraktów. Straty wizerunkowe – trudne do oszacowania, bo ich skutki będą ciągnąć się latami.
Nitot popełnił kilka kardynalnych błędów:
1. Wytoczył potężne działa na związek liczący kilkunastu członków
2. Zwolnił jego lidera naruszając polskie prawo
3. Fatalnie poprowadził zarządzanie kryzysem w mediach, obraził się na dziennikarzy
4. Prezentuje ogólną arogancję i apodyktyczność
5, Ujawnił, iż to dla niego sprawa personalna, nie biznesowa
6. Pozwolił by emocje wpłynęły na jego decyzje.
Nie trzeba być biegłym psychologiem by zauważyć, iż z francuskim biznesmenem nie jest dobrze. Nie zamierzam spekulować dlaczego i w jakim stanie Nitot podejmował decyzje, które zaważyły na eskalacji kryzysu na kolejnych jego etapach. Oczywistym jest jednak, iż wszystkich tych szkód można było łatwo uniknąć, siadając do stołu ze związkiem zawodowym, zapewniając o poszanowaniu prawa i zasad dialogu społecznego. Wtedy nikt by nigdy o żadnych brudach w SII Polska nie usłyszał.