Ulicami Warszawy idzie gość przebrany za demona, z nogami dzieci na głowie.
Lekarze zarabiają na życie wstrzykując dzieciom chlorek potasu w serce.
Dzietność na poziomie 1,099 – jedna z najgorszych na świecie.
Oto dzisiejsza Polska.
Taką zbudowaliśmy.
Dokonujemy samolikwidacji narodu.
Nie udało się największym wrogom, ale nam samym teraz się udaje!
Czy jest nadzieja?
Nadzieja jest zawsze.
Zawsze.
Ale o jednym trzeba pamiętać: tu już nie wystarczy chadecka paplanina o kompromisie i szacunku dla liberalnych wartości demokratycznych.
Jeżeli do niej się ograniczymy, po prostu nas nie będzie.