To już nie nasz dom. Dom Dziennikarza nie służy już pierwotnemu celowi

5 godzin temu

Z domu dla wszystkich dziennikarzy stał się rewirem, przystanią i biznesem jednej organizacji dziennikarskiej. Miejscem wyłącznie „dla swoich”. Dziś Villa Foksal, otwarta od wydarzenia do wydarzenia, a częściej zamknięta, nastawiona jest na klienta z grubym portfelem, praktycznie niedostępna dla dziennikarzy. Eventy, konferencje, spotkania integracyjne, wesela i stypy to jej podstawowa działalność.

W latach 1946 – 1950, gdy pałac odbudowano na wojennych zgliszczach, w odgruzowaniu i budowie uczestniczyli dziennikarze, członkowie Związku Zawodowego Dziennikarzy, a w tej chwili Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, między innymi Andrzej Dobrzyński. Władze miasta stołecznego, doceniając dziennikarski wysiłek, przekazały dom w użytkowanie właśnie temu środowisku. Przez dziesięciolecia dom przy Foksal 3/5 był mekką dziennikarskiego życia, nie tylko stolicy. W 2002 roku kilkunastoosobowe, odnowione SDP przejęło zarządzanie Domem Dziennikarza i zaczęło się nowe rządzenie. Dla swoich wszystko. Pozostałe organizacje dziennikarskie to „obcy ideowo” petenci. Dla nich pomieszczenia biurowe i sale konferencyjne są na wynajem za opłatę. Kuriozum, dziennikarze płacą dziennikarzom. Przedstawiciele Europejskiej Federacji Dziennikarzy (EFJ) i Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy (FIJ) nie mogą tego zrozumieć. Również tego, iż pierwszeństwo w wynajmie mają różnego rodzaju korporacje i partie polityczne, bo płacą więcej.

Dom Dziennikarza pod rządami SDP to po prostu biurowiec o kiepskim standardzie lokali biurowych, pomieszczeń sanitarnych i ciągów komunikacyjnych. Ostatni remont – do pierwszego piętra, za sprawą SDRP – odbył się na przełomie wieków. Wszystko powyżej od dwudziestu lat ulega postępującej degradacji. Na ścianach odpadająca farba, parkiet dawno stracił stabilność, okna nieszczelne, dach okresowo przeciekający, a klatka schodowa od strony zawsze zagraconego podwórza straszy brudem. Nie może więc dziwić fakt, iż po wielu latach użytkowania Izba Wydawców Prasy, Stowarzyszenie Dziennikarzy i Wydawców „Repropol” oraz Stowarzyszenie Gazet Lokalnych, mając dosyć podwyższania opłat czynszowych za te wątpliwe „luksusy”, w lipcu i sierpniu 2024 r. opuścili pomieszczenia na trzecim piętrze. Zapanowała przykra pustka, jakiej nigdy tu nie było.

Progi Domu Dziennikarza po raz pierwszy przekroczyłem w roku 1966. Do dziś pamiętam wyjątkową atmosferę tego gmachu. Gwar rozmów w holu, na klatce schodowej, w kuluarach przy kawowym barze. Niemal codziennie spotykało się wybitnych dziennikarzy, m.in. Mariana Podkowińskiego, Zygmunta Broniarka, Ryszarda Wojnę, Józefa Bareckiego, Irenę Dryll, Stefana Bratkowskiego, Macieja Iłowieckiego, Władysława Machejka, Daniela Passenta, a także doc. Bogdana Michalskiego. W Klubie Dziennikarzy Sportowych – Bohdana Tomaszewskiego. W ogrodzie, pod kasztanami, przy kawie – Michała Gawałkiewicza gwarzącego o fotografii prasowej z Henrykiem Grzędą i Mariuszem Szyperką. Przy innym stoliku – studentów dziennikarstwa, bo posiedzieć „U Dziennikarzy” po zajęciach to był splendor.

W latach 1982 – 1985, pełniąc obowiązki sekretarza generalnego, zarządzałem Domem Dziennikarza, który tętnił życiem. W Klubach Twórczych, a było ich kilkanaście, pod wodzą red. Wiesława Marnica i Majki Lisowskiej organizowano setki konferencji, sesji, konkursów i wyjazdów seminaryjnych. Działem Zagranicznym kierowała Barbara Kwaśniewska. To było istne ministerstwo spraw międzynarodowych. Przyjmowano delegacje dziennikarzy z całego świata i organizowano rewizyty polskich dziennikarzy w Czechosłowacji, Bułgarii, Japonii, Afganistanie i… Korei Północnej. Na pierwszym piętrze działało kino studyjne ze stałym repertuarem. Na czwartym piętrze redakcje wydawnictw. „Prasa Polska” z Klemensem Krzyżagórskim, red. naczelnym, „Krzyżówki”, Dziennikarska Spółdzielnia Mieszkaniowa, „Loteria Błękitna”, główne źródło dochodów SDRP. Pomysłodawcą, organizatorem i dyrektorem „Błękitnej” był „wulkan pomysłów” – red. Kazimierz Spólnicki. Loteria cieszyła się wielkim wzięciem. Do wygrania były samochody, domy jednorodzinne, drobny sprzęt gospodarczy, w tamtych latach niełatwy do kupienia. Dzięki „Błękitnej” nie brakowało pieniędzy na działalność statutową, opłaty czynszowe i dzierżawę wieczystą posesji przy Foksal, na gruntowną modernizację pierwszego piętra, sali konferencyjno- widowiskowej, kuluarów i holu wejściowego. W planach była winda, ale zarządzanie domem przejęło SDP i na planach się skończyło.

Krystyna Mokrosińska (honorowa prezes SDP) krytycznie ocenia to, co w Domu Dziennikarza się dzieje. Na łamach „Forum”, periodyku SDP, pisze: Marzy mi się prawdziwy Dom Dziennikarza… Niestety, ten dzisiejszy przy Foksal nie jest już dla znacznej części dziennikarzy prawdziwym domem. Taka sytuacja trwa od dziesięciu z górą lat. W tym czasie sporo osób się wypisało, wiele nie przychodzi mimo utrzymywania członkostwa. Dawna życzliwa atmosfera bezpowrotnie się ulotniła, a Dom stał się przystanią jedynie dla tych dziennikarzy, którzy utożsamiają się z mediami tzw. prawicowymi. Może to niezbyt ścisłe określenie, gdyż prawicowość można różnie rozumieć, ale mnie chodzi o poglądy bliskie „Gazecie Polskiej”, Radiu Wnet, tygodnikom „Do Rzeczy” czy „W Sieci”. Oczywiście nikt nikogo nie wygania, bardzo prosimy, ale… z doświadczenia wiem, iż fajnie nie będzie.

Żeby nie było wątpliwości, zawsze toczyliśmy spory i różniliśmy się między sobą poglądami, których nieraz zajadle broniliśmy, ale przez wiele lat w SDP było jednak miejsce dla wszystkich. Należeli do nas i udzielali się zarówno dziennikarze związani z prasą liberalno-lewicową, jak i prawicową. W tamtych czasach czuło się to zróżnicowanie środowiska, a – co najważniejsze – czuło się, iż to naprawdę jest NASZ DOM.

Umowa wieczysta na dzierżawę Domu Dziennikarza zawarta między SDP i władzami stołecznymi 30 stycznia 2019 roku straciła ważność. SDP uważa, iż przez cały czas jest zarządcą na podstawie domniemania, iż umowa zostanie przedłużona. Władze stołeczne tymczasem nie spieszą się z przedłużaniem. Sprawa z powództwa SDP przeciwko miastu od kilku lat oczekuje w sądzie na rozstrzygnięcie. Roszczenia do pałacu zgłaszają także potomkowie spadkobierców. Ta sprawa też się ślimaczy i nie bardzo wiadomo z jakiego powodu.

Czas najwyższy, by członkowie pozostałych organizacji: Towarzystwa Dziennikarskiego, Syndykatu Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenia Konferencji Mediów Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej, Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, Związku Zawodowego Dziennikarzy, Stowarzyszenia Dziennikarzy im. Władysława Reymonta, Stowarzyszenia Dziennikarzy Mediów Lokalnych, Stowarzyszenia Dziennikarzy i Wydawców „Repropol”, Stowarzyszenia Dziennikarzy i Twórców Radia Publicznego, Związku Zawodowego Pracowników Twórczych i Technicznych TVP SA „WIZJA”, nie godzili się na zawłaszczenie Domu Dziennikarza przez SDP i dalszą dewastację pałacu wraz z otoczeniem. Ratujmy nasz Dom Dziennikarza, bo jeszcze jest co ratować. Niech znów stanie się domem wszystkich dziennikarzy, wszystkich organizacji dziennikarskich.

Idź do oryginalnego materiału