Minister obrony narodowej Ukrainy, Aleksiej Reznikow prosi o dodatkową pomoc wojska NATO na terytorium Ukrainy. Czy to wstęp do obecności wojsk NATO na terytorium kraju toczącego wojnę z Rosją?
Aleksiej Reznikow niejednokrotnie wskazywał, iż terytorium Ukrainy w strefie działań wojennych jest wprost naszpikowane minami. Uniemożliwiają one normalne funkcjonowanie ludzi i instytucji, choćby gdy działania wojsk przeniosą się na inne terytorium. Ocenia się, (wg. ukraińskich źródeł), iż na jeden metr kwadratowy przypada choćby 5 min różnego rodzaju. Mówi się także, iż zaminowane jest 30 proc. kraju, czyli powierzchnia mniej więcej dwóch Austrii. Oznacza to, iż Ukraina potrzebuje specjalistów do rozminowywania. Natychmiast do pracy nad unieszkodliwianiem min potrzeba 5000 ludzi. Tych jednak brakuje. Reznikow zatem prosi państwa NATO o pomoc w tej sprawie.
Na niedawnym szczycie w Ramstein państwa NATO utworzyły „koalicję dla rozminowywania”, na czele której stanęła Litwa. Rzecz dotyczy nie tylko lądu, ale przede wszystkim wód Morza Czarnego. Jak twierdzi Reznikow, zainteresowane są tym m.in. Rumunia, Bułgaria i Turcja. Na razie realizowane są dostawy sprzętu do unieszkodliwiania min, ale to się może zmienić.
Podczas niedawnej wizyty w Bułgarii Reznikow oznajmił, iż porozumiał się z Bułgarią, iż może ona okazać pomoc. Dał też do zrozumienia, iż nie tylko w sprzęcie, ale i w ludziach.
„Potrzeba nam minimum 500 specjalistów, którzy będą zajmować się rozminowywaniem. I to uwzględniając specjalistów z innych krajów”, powiedział Reznikow.
O podobną pomoc poprosił też Wielką Brytanię.
Wywołuje to obawy, czy nie są to „tylne drzwi” do uczestnictwa natowskich żołnierzy bezpośrednio w wojnie Ukrainy z Rosją. I jakie mogą być tego następstwa? Można oczekiwać, iż prędzej czy później może dojść do bezpośredniego bojowego spotkania uzbrojonych żołnierzy NATO ze swoimi odpowiednikami ze strony rosyjskiej. To grozi nieprzewidzianymi konsekwencjami, a gwarancje bezpieczeństwa, których żąda Ukrainy od zachodnich partnerów, rozumie ona jako zaplecze do nowej odsłony konfliktu z Rosją, o czym mówił były minister spraw zagranicznych Ukrainy, Paweł Klimkin.