Kontynuujemy prezentację monografii Roberta Makensona zatytułowanej „Działalność opozycyjna kolejarzy na terenie Wschodniego Okręgu Kolei Państwowych w Lublinie w latach 1980 – 1989” W bieżącym numerze część piętnasta.
Marek Smyl – wspomnień część druga
Chciałbym podsumować rok 1980, tak brzemienny w skutkach. Zaczął się jak zwykle na kolei i w kraju od szarej codziennej rzeczywistości tj. modlitwa, praca i dom (tak od 1974 roku), bez nadziei na lepszą przyszłość. Na szczęście z Bożą pomocą skończył się nadzwyczajnie!!! Powstanie” „Solidarności” sprawiło, iż wstaliśmy z kolan. Związek zapewnił nam autentyczną, niczym nieskrępowaną działalność tj. przede wszystkim obronę godności i praw pracownika w zderzeniu się z władzą administracyjną na kolei. Z racji wykonywanego zawodu-radcy prawnego na kolei zacząłem służyć członkom związku, pełniąc pełną obsługę prawną. Do mnie wraz z innymi prawnikami należało przygotowanie dokumentacji wyborczej do władz związkowych, a także różnego rodzaju pism do władz kolei, stanowisk i oświadczeń, komunikatów, uchwał władz związkowych różnego szczebla oraz pomoc w negocjowaniu z władzą kolejową np. warunków pracy i płacy dla członków związku. Poświęciłem swój cały czas zarówno dla członków, jak i władz związku. Nie liczyłem godzin, bo wszystko było nowe, ciekawe. Poznałem wielu wspaniałych pracowników, których nie sposób tu wymienić. Im wszystkim należy się moja wdzięczna pamięć!!
Do momentu powstania ”Solidarności’ miałem tragiczną świadomość, iż działanie jednostki w PRL-u nie liczy się. Świadczyły o tym lata:1956, 1968, 1970 i 1976 tj. okresy zrywów wolnościowych. W Związku poczułem siłę i solidarność z pracownikami myślącymi i działającymi tak jak ja i iż razem możemy zbudować lepszą przyszłość dla dzieci i wnuków i dla Ojczyzny. Odbywały się prawdziwe dyskusje o miejscu i roli Związku w życiu Narodu i Kraju, nacechowane troską o losy i przyszłość Ojczyzny. Były to wspaniałe chwile, a jednocześnie dramatyczne, gdy dowiedzieliśmy się, iż nasi koledzy: Janusz Iwaszko, Robert Makenson i Ryszard Szociński podjęli strajk głodowy w obronie żywotnych interesów kolejarzy, w proteście przeciwko łamaniu przez władze kolejowe na sieci PKP wszelkich ustaleń. Na szczęście tym razem doszło do porozumienia i głodówka została zakończona. O wiele groźniejszy w skutkach mógł się okazać konflikt z władzą, gdy MO pobiło działaczy „Solidarności” podczas sesji WRN w Bydgoszczy. Tego Związek nie mógł tolerować i natychmiast zażądał nie tylko wyjaśnienia sprawy, ale i ukarania winnych. Gdy władza ludowa nie zareagowała ogłosił strajk adekwatny, a w wypadku dalszej zwłoki strajk okupacyjny i generalny, co wiązało się z paraliżem życia i gospodarki w całym kraju. Polska stanęła na krawędzi wojny domowej. Władza zaczęła straszyć interwencją wojsk sowieckich w kraju i my jako strajkujący dostawaliśmy łączami kolejowymi sygnały od kolejarzy o ruchach wojsk sowieckich np. z Konopnicy. Tym razem do generalnej rozprawy władzy ludowej ze Związkiem nie doszło, ale za to władza ludowa dokonała szeregu zmian w partii i w rządzie. Od czerwca faktyczne rządy skupił w jednym ręku gen. W. Jaruzelskiego, co było widomym znakiem, iż władza będzie bronić swoich stołków i socjalizmu za wszelką cenę i będzie parła do rozwiązań siłowych.
Wróciłem do normalnej działalności związkowej tj. prowadząc prace Komisji Rewizyjnej m. in. sprawę Janusza Iwaszki i uczestnicząc w posiedzeniach Komisji Zakładowej NSZZ ”Solidarność” Węzła PKP Lublin, na której zapadały ważne decyzje takie jak choćby oddelegowanie Piotra Pawła Durakiewicza do pracy w biurze Okręgowej Komisji Koordynacynej, powierzenie Andrzejowi Borowiczowi funkcji Sekretarza wraz z odwołaniem go z funkcji zastępcy Przewodniczącego, skierowanie do pracy w celu pełnienia funkcji głównego księgowego Komisji Elżbiety Sęk z wyrównaniem utraconego wynagrodzenia, ustalenia, iż do MKZ-etu będzie się przekazywać tylko 20% składek członkowskich, utworzenie funduszu rezerwowego w wysokości 10% składek członkowskich, upoważnienia Przewodniczącego, Zastępcy i Sekretarza do nadawania telegramów służbowych na sieć PKP, wręczania upominków rzeczowych w wysokości do 1500 zl dla pracowników odchodzących na emeryturę lub rentę i wreszcie zorganizowania dobrowolnej zbiórki wśród pracowników celem ufundowania sztandaru Komisji Węzłowej i Komisji Oddziałowej Lokomotywowni.
Jednocześnie całym sercem wsparłem inicjatywę budowy pomnika Krzyża w miejscu strajku lipcowego kolejarzy, wnosząc dobrowolną składkę. 19 lipca 1981 roku byłem naocznym świadkiem uroczystej Mszy świętej sprawowanej przez biskupa sufragana Z. Kamińskiego i jego pięknej homilii w I rocznicę strajku, gdzie został zaprezentowany nowo ufundowany sztandar Komisji Węzłowej i KO Lokomotywowni Lublin w otoczeniu przybyłych pocztów sztandarowych Solidarności Kolejowej z całego kraju. 25 listopada 1981 r w uroczystość patronki kolejarzy św. Katarzyny został odsłonięty świeżo wzniesiony Krzyż, poświęcony przez tegoż biskupa.
Jako delegat kolejarzy uczestniczyłem aktywnie zarówno w I turze Walnego Zjazdu Delegatów Regionu, gdzie byłem członkiem komisji uchwał i wniosków i m. in. przygotowałem razem z innymi prawnikami tzw. uchwałę abolicyjną i inne oraz w II turze, gdzie kandydowałem na Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Regionu, a po przegraniu rywalizacji z Markiem Poniatowskim zostałem wybrany w skład tejże komisji. Wrażenia z WZD były potężne, począwszy od aplauzów dla bohaterskiego działacza WZZ Kazimierza Świtonia i Wojciecha Ziembińskiego, zasłużonego działacza niepodległościowego, poprzez gorącą atmosferę na sali i szok na wieść o zamachu na Ojca Świętego Naszym Rodaku, intensywną modlitwę do Boga o ocalenie mu życia. Po pomyślnych wiadomościach z Watykanu nastąpił powrót do wyborów na Przewodniczącego, którym został Jan Bartczak. Wybrano też 21 osób na stanowiska członków Zarządu Regionu. Olbrzymi szacunek i uznanie wśród delegatów zdobył sobie nasz Czesław Niezgoda, który jako historycznie I Przewodniczący złożył sprawozdanie z pionierskiej działalności Związku.
W tamtym czasie naiwnie myślałem, iż Solidarność znajdzie swoje miejsce w kraju i będzie jakoś współżyć z władzą ludową. Po historycznych turach Krajowego Zjazdu Delegatów i rozpętanej histerycznej nagonce na Związek przez partyjne środki masowego przekazu, przedstawiające w fałszywym świetle przebieg obrad, a zwłaszcza „Posłanie do Robotników Wschodu rzekomo godzące w interesy partii i państwa-nie miałem złudzeń, iż prędzej czy później dojdzie do konfrontacji z władzą ludową. Teraz wiemy, iż partia przygotowywała się do rozwiązań siłowych już w momencie powstania” Solidarności”. Upozorowała choćby 8 listopada 1981 r spotkanie na szczycie tzw. Wielkiej Trójki: kardynała Józefa Glempa, który przejął Kościół po Prymasie Tysiąclecia kardynale Stefanie Wyszyńskim, gen. Wojciecha Jaruzelskiego – dyktatora-premiera i I sekretarza PZPR w jednej osobie oraz Lecha Wałęsę-Przewodniczącego NSZZ” Solidarność”.
12 grudnia 1981 roku byłem w Zarządzie Regionu, gdzie porządkowałem dokumenty Komisji Rewizyjnej Regionu, jako jej sekretarz. Widziałem się wtedy ze Stanisławem Węglarzem, który wówczas był Wiceprzewodniczącym Zarządu Regionu ds. interwencyjnych i z którym miałem częsty kontakt związkowy. Stan wojenny zastał mnie w domu, gdzie jeszcze w przeddzień widziałem przez okno na VII piętrze nadzwyczajne ruchy samochodów, przejeżdżające na klaksonach (chyba milicyjne).Jak większość społeczeństwa doznałem szoku, gdy oglądałem wystąpienie dyktatora w ciemnych okularach, jak by się bał spojrzeć w oczy ludziom. Na drugi dzień, gdy przyszedłem do pracy zobaczyłem uchylone drzwi do szafy z dokumentacją związkową i napisane na twardej okładce (do tej pory ją mam) ołówkiem ”Solidarność” oraz nie naruszoną dokumentację Komisji Rewizyjnej Węzła. Nie namyślając się wiele poprosiłem Jolantę Oszast o zabranie pism związkowych, a sam zapakowałem dokumentację związkową i z duszą na ramieniu przyniosłem ją do domu, (gdzie ją przechowałem), mimo, iż trzej żołnierze minęli mnie, ale na szczęście nie zareagowali. Ta ocalona dokumentacja przydała się teraz Elżbiecie Sęk, która pewnego dnia przyszła do mnie przerażona, iż Ubecy ją straszą, iż pójdzie do pierdla, jeżeli nie przyniesie dowodów księgowych. Jaka była Jej ulga, gdy zobaczyła te dokumenty, które następnie wzięła.
W czasie stanu wojennego spotykaliśmy się w różnych miejscach, brałem udział w uroczystościach 3 maja 1982 r w Lublinie, gdzie milicja obrzuciła nas gazem łzawiącym (Jolanta Kawka podarowała mi kiedyś jeden, a Ja za Jej zgodą przekazałem do Archiwum Zarządu Regionu),a także w uroczystościach religijnych w rocznicę śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego, czy też na wieść o mordzie dokonanym przez SB na ks. Jerzym Popiełuszko. Płaciłem regularnie składki na pomoc dla internowanych kolejarzy i innych szykanowanych oraz ich rodzin, kolportowałem prasę podziemną. Nie byłem internowany, natomiast kilkakrotnie byłem wzywany, jako prawnik, na szczęście bezskutecznie, (nie dałem się namówić) do Wojskowego Sądu Garnizonowego by protokółować rozprawy z udziałem oskarżonych pracowników o wywoływanie nielegalnych wg władzy strajków. Na zapytanie moje do płk Kalinowskiego, czy udział w tym charakterze jest fakultatywny czy obowiązkowy ,odpowiedział, iż dobrowolny. Gdy niestety znalazło się kilku chętnych puścił nas do domu.
Rokrocznie składaliśmy kwiaty na płycie pomnika poświęconego Konstytucji 3 Maja 1791 r. i obserwowaliśmy, jak suki czy nyski zatrzymują się na ul.3Maja, by ewentualnie spisać nas z dowodów osobistych. I tak dzięki Bogu dotrwałem do wznowienia działalności związkowej i służyłem jej przez 40 lat na różnych szczeblach, zarówno w regionie m.in. jak członek Zarządu Regionu, sekretarz Regionalnej Komisji Rewizyjnej czy też na szczeblu branżowej okręgowej i krajowej jako Wiceprzewodniczący OSK Lublin, członek Rady Sekcji Krajowej czy Sekretariatu Transportowców czy też doradca prawny Przewodniczącego SKK, główny negocjator od strony prawnej w celu zawarcia Ponadzakładowego Układu Zbiorowego na kolei i wreszcie ekspert sejmowy SKK, przygotowujący pionierską ustawę o kolei, która weszła w życie 1 października 2000 r. w tej chwili jestem na emeryturze i udzielam przez cały czas porad prawnych członkom Związku. Dzięki „Solidarności pełniłem również funkcje kierownicze, gdyż przez 3 lata byłem zastępcą dyrektora oraz naczelnikiem.
(cdn)
Robert Makenson
(opracował do druku K. Wieczorek)
PS.
Pierwszą część wspomnień Marka Smyla opublikowaliśmy w numerze 19 Wolnej Drogi, z dnia 13 września 2024.