ZAiKS chce od CDA ponad 11 mln zł. Serwis nie zapłacił, wskazuje na szantaż

7 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Stowarzyszenie Autorów ZAiKS domaga się wypłaty ponad 11 mln zł od CDA z tytułu wynagrodzeń twórców, których utwory wykorzystywano przez platformę. Serwis VOD broni się, iż żądania organizacji są bezpodstawne, bowiem przekazuje już wynagrodzenia z tytułu licencji przekazuje dystrybutorom i właścicielom praw autorskich, a "ZAiKS nie ma tu nic do rzeczy". Termin płatności minął, CDA nie dokonała żądanego przez Stowarzyszenie przelewu. Sprawa może skończyć się w sądzie.


- Nie widzimy powodu, dla którego uprawnieni polscy twórcy mają być traktowani przez te same serwisy gorzej niż twórcy za granicą. Nowe prawo to okazja, żeby pewne umowy renegocjować, bo nasza pozycja prawna jest silniejsza. Dla ZAiKS-u jest to też sytuacja ułatwiająca spory z podmiotami, które są "piratami", np. CDA - mówił w wywiadzie dla Interii Karol Kościński, dyrektor generalny ZAiKS-u, opublikowanego na początku grudnia, nawiązując do nowelizacji prawa autorskiego, która zagwarantowała twórcom tzw. "tantiemy z internetu".Reklama
Wkrótce później okazało się, iż CDA, serwis umożliwiający oglądanie filmów na żądanie, otrzymał od ZAiKS-u wezwanie do zapłaty 11 015 732 zł z tytułu udostępniania utworów od początku 2015 do 30 września 2024 roku. Spółka nie zgadza się na zapłatę pieniędzy, nazywając żądania "absurdalnymi" i mówiąc wprost o "próbie szantażu i działania na szkodę artystów".


"CDA udostępnia utwory bez zapłaty twórcom wynagrodzenia"


Skąd decyzja organizacji o wystąpieniu o zapłatę pieniędzy? Zdaniem ZAiKS-u, skoro CDA udostępnia płatnie treści, które są chronione prawami autorskimi, "nie może tego robić bez podpisania odpowiednich umów, na mocy których powinna opłacać wynagrodzenia dla autorów i autorek treści, które eksploatuje". W oświadczeniu wskazano jednocześnie, iż platforma "musi poinformować ZAiKS o repertuarze, jaki wykorzystywała i wykorzystuje".
W odpowiedzi na zadane przez Interię pytania przedstawiciele ZAiKS-u doprecyzowują, iż pieniądze, o które ubiega się organizacja, należą się twórcom, których utwory były eksploatowane przez CDA, a których reprezentuje ZAiKS na podstawie umów o reprezentacji z organizacjami z innych państw - dokładniej o polskich autorów muzyki i scenariuszy, a także twórców zagranicznych. Skąd zatem kwota ponad 11 mln zł?


"Kwoty naliczane są przy zastosowaniu stawek z odpowiednich Tabel stawek, za publiczne udostępnianie utworów oraz reemisję. Sięgamy jak najdalej wstecz, z naszej wiedzy wynika, iż portal CDA od ponad 10 lat udostępnia utwory bez zapłaty należnego twórcom wynagrodzenia. Spółka publikuje jawne raporty finansowe, zawierające informacje o wysokości i źródłach przychodów" - czytamy w odpowiedzi dla Interii.
CDA broni się, iż nowelizacja prawa autorskiego zobowiązuje platformy VOD do wypłacania dodatkowego wynagrodzenia twórcom od 20 września br. Jednocześnie wskazuje, iż "z tytułu licencji przekazuje dystrybutorom i właścicielom praw autorskich do umów rok do roku wielomilionowe opłaty, z czego tylko w ubiegłym roku kwota ta wyniosła ponad 30 milionów złotych". Jak mówi Interii rzecznik CDA, Wolfgang Laskowski, jest to kwota płacona właścicielom praw do filmów i seriali za licencje pozwalające na ich eksploatację w obszarze VOD.
- To właściciele tych właśnie praw odpowiadają za wynagrodzenie artystów i twórców, a ZAIKS nie ma tu nic do rzeczy. Mało tego, w większości tych umów licencyjnych, za które tyle płacimy jest wprost napisane, iż nie ma żadnego obowiązku dodatkowych rozliczeń z żadnymi OZZ (organizacjami zbiorowego zarządzania prawami autorskimi - red.), więc pytanie dlaczego i na jakiej podstawie oraz na mocy jakich przepisów ZAIKS żąda dodatkowo wynagrodzenia dla siebie? I proszę zwrócić uwagę, mówimy tu o stanie sprzed wejścia w życie znowelizowanych przepisów. Płacimy tak także 1,5 procenta od dochodu na PISF w ramach podatku audiowizualnego - wskazuje przedstawiciel spółki.


"Roszczenia ZAiKS-u są oderwane od rzeczywistości rynkowej"


Zdaniem CDA kwota ponad 11 mln zł "wyliczona jest według jakiegoś widzimisię", a samo wezwanie można nazwać wymuszeniem. Rzecznik podkreśla, iż to ZAiKS odmawia podpisania umowy z platformą, uzależniając to od zapłaty wynagrodzenia, o którym mowa jest w wezwaniu.
- Rozmowy z ZAIKS-em w tym zakresie realizowane są od dłuższego czasu i z przykrością muszę stwierdzić, iż w naszym odczuciu ZAIKS-owi nie zależy na prędkim podpisaniu umowy. Nasze propozycje są torpedowane, a ZAIKS usiłuje nas szantażować i wywierać niemającą poparcia w przepisach prawa presję. Słyszymy na przykład, iż najpierw musimy przekazać jakieś dane za okres sprzed nowelizacji. Dodajmy, iż żądania ZAIKS-u w tym zakresie są bardzo szerokie i pomijając fakt, iż nie zgadzamy się z tym i kwestionujemy podstawę prawną, jaką przyjął ZAIKS, to choćby gdybyśmy się zgadzali, to i tak wielu z tych informacji nie możemy przekazać, bo ich nie mamy, np. dlatego, iż nie było obowiązku ich gromadzenia i przechowywania. Później słyszymy, iż ZAIKS podpisze porozumienie dopiero jak zapłacimy "wynagrodzenie" za okres sprzed nowelizacji, co nie wynika z żadnych przepisów i jest swobodną interpretacją ZAIKS-u - tłumaczy Laskowski.
Jego zdaniem narracja ZAiKS-u, która wskazuje na próbę unikania uregulowania zobowiązań, jest nieprawdziwa. Podkreśla, iż jako spółka giełdowa co kwartał publikuje swoje sprawozdania i rozlicza się "ze wszystkich wymaganych prawem obciążeń".
- Tak samo będzie w przypadku dodatkowych zobowiązań wynikających z nowelizacji prawa autorskiego. Szkopuł w tym, iż ZAiKS chce, żebyśmy zapłacili także za okres sprzed nowelizacji, czyli za okres od 2015-2024 co nie ma żadnego umocowania prawnego. Mówiąc krótko, mamy więc taką oto sytuację, iż dodatkowe wynagrodzenie dla twórców zgodnie z nowelizacją ma być płacone od 20 września 2024 r. - wcześniejsze przepisy nie nakładały na nas takiego obowiązku, a i znowelizowane nie wymagają płatności za okres wstecz. Mało tego, w większości udzielanych nam płatnych licencji jest wręcz zapis, iż licencjodawca reguluje ew. rozliczenia z autorami i twórcami - natomiast ZAIKS, zamiast skupić się na podpisaniu umowy o wysokości stawek dodatkowego wynagrodzenia dla artystów od września 2024, mówi nam, iż podpisanie takiego porozumienia uzależnia od wypłaty wynagrodzenia za lata 2015-2024 do czego nie ma prawa - wyjaśnia nasz rozmówca.
Dodaje, iż "roszczenia ZAIKS-u oderwane od rzeczywistości rynkowej", a próby negocjacji realizowane są od miesięcy. Druga ze stron, zgodnie z informacją przesłaną naszej redakcji, wskazuje z kolei, iż "CDA otrzymało propozycję analogiczną do przedstawianych innym serwisom, której podstawę stanowią obowiązujące i akceptowane przez serwisy stawki tabelaryczne."


ZAiKS zapowiada kroki prawne


Sprawa 11 mln zł to nie pierwszy spór między ogranizacją a platformą. Na łamach Interii Karol Kościński mówił ponadto, iż ZAiKS ma w tej chwili proces z CDA. Jak doprecyzowują w tej chwili przedstawiciele organizacji, sprawa dotyczy roszczenia informacyjnego.


"Sąd Okręgowy w Poznaniu zobowiązał portal CDA.pl do ujawnienia szczegółowych informacji o udostępnianych utworach. Sprawę w interesie poszkodowanych twórców wniosło Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, żądając udzielenia informacji niezbędnych dla dochodzenia wynagrodzeń należnych twórcom za masowe korzystanie z ich pracy, których przekazania portal odmawiał. Nie interesuje nas aktywność końcowych użytkowników serwisu." - wskazuje ZAiKS.
CDA broni się, iż choć w pierwszej instancji zapadło orzeczenie korzystne dla ZAIKS, wyrok jest nieprawomocny i spółka planuje apelację, nie planując przekazania żądanych przez Stowarzyszenie danych,
ZAiKS dał czas na dokonanie zapłaty ponad 11 mln zł do 18 grudnia. CDA nie wypłaciło żądanej kwoty; zaznacza jednocześnie gotowość do rozliczania się z wypłat twórcom za okres od wejścia w życie zapisów nowelizacji. Zgodnie z informacją otrzymaną od ZAiKS-u organizacja, w związku z narracją CDA wskazującą na "próbę wymuszenia nienależnego wynagrodzenia nienależnego wynagrodzenia i szantażu", będzie dochodzić "dobrego imienia" na drodze prawnej. Niewykluczone więc, iż kwestia samego sporu o pieniądze również znajdzie się w gestii sądu.
Paulina Błaziak
Idź do oryginalnego materiału